Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

11 marca 2012

Event: „Uchronić Stado Przed Klątwą” II (9.03.2012)

11 marca 2012
Ciąg dalszy eventu, wciąż wyłącznie z piątku… 
—————————
[_Luna_] *Przywołała do siebie słabnącą kulkę, która rozsypała się migoczącym pyłkiem na talizman, teraz szamanka normalnie uchwyciła do w dłoń.*
[_Luna_] Co dalej? *zmarszczyła brwi lekko przypominając sobie słowa Demona* W zielonych ostępach czasu, koronie wieczystej drzewa. U stóp olbrzymów jałowych, przez milczącego strażnika strzeżony.
[MiladyWoe] Mogę Ci jakoś pomoc *Jej głos był zatroskany.* Nie możemy ryzykować straty medium.
[MiladyWoe] Jałowe olbrzymy… Góry?
 [_Luna_] Już wcześniej mi pomogłaś. *uśmiechnęła się ciepło* A właśnie. *Wyciągnęła jej bransoletę.* Dziękuję. Znajdę sobie potem jakieś źródło i nadrobię stratę energii. Podoba mi się Twój tok myślenia.
[_Luna_] Mamy na terenie HOTN góry. Chyba musimy się tam udać.
[MiladyWoe] Rubin daje energię, ametyst zapobiega upiciu – w tym wypadku upiciu mocą.
 [_Luna_] Czyli musimy poszukać kolejnego klucza u stóp olbrzymów jałowych. Ciekawe jaki strażnik stanie nam na drodze…
[MiladyWoe] Więc… w góry? *Zmieniła się z powrotem w klacz* Może cię poniosę?
 [_Luna_] Mhm. Tylko co z tym zrobić… *Zerknęła na wisior.* Boję się go zakładać na siebie. Po pierwsze, może kolidować z moim pentagramem, a po drugie, może nie być kompatybilny ze mną.
 [MiladyWoe] *Wywołała szkielet z ziemi.* On go poniesie.
[MiladyWoe] Jakie jest najbardziej mistyczne miejsce w górach?
[Kuo] Wąwóz Dusz… *Wypaliła, zanim pomyślała. Stuliła uszy, patrząc to na Lusię, to na nieznajomą.*
[_Luna_] *zagwizdała cicho, niemalże zaćwierkała, a po chwili zza drzew wyłoniła się czarna jak noc klacz* Chandra. *uśmiechnęła się na widok swojego demona, po czym zerknęła na Kuo* Trafne. *wyciągnęła dłoń z wisiorem w stronę szkielet.*
[Kuo] A bo ja wiem czy trafne… po prostu pierwsze, co przyszło mi do głowy…
 [MiladyWoe] *Szkielet przyjął wisior i schował wewnątrz swojej klatki piersiowej.*
[MiladyWoe] Więc dokąd?
[_Luna_] Wąwóz Dusz.
 [MiladyWoe] Ruszajmy…
[MiladyWoe] Teoretycznie możemy polecieć, ale… mogę wziąć jedną osobę, która musiałaby mi coś przysiąc.
[_Luna_] Stąd nie jest daleko. Ja mam Chandrę. Kuo, wskoczysz jakoś na Jane?
[Kuo] Spokojnie, Lu. Dam radę biec. *Uśmiechnęła się nikle*
[_Luna_] Ars, Cicaro. *Przejechała dłonią po szyi czarnej jak smoła klaczy, po czym uśmiechnęła się do wadery.* Więc ruszajmy.
[MiladyWoe] Dobrze, więc ruszamy *Wzleciała, jednak cały czas krążyła nad pozostałymi dwiema i rozglądała się w poszukiwaniu ewentualnych zagrożeń.  Spod szkieletu ukazał się jeszcze szkielet rosłego konia, na którym ten pogalopował.*
 [_Luna_] *wskoczyła na grzbiet swojego wierzchowca, poczuła delikatnie zawroty głowy, jednak zignorowała je, chwyciła się grzywy i dodała łydek, a czarna ruszyła prędko w stronę gór na terenie Stada*
[Kuo] *Otrząsnęła się z resztek senności, która niespodziewanie ją dopadła i pędem puściła się w kierunku gór, trzymając się blisko Chandry.*
[~Devourer] *Szarooki chłopak pojawił się na polanie Stada Nocy. Wychynął spośród drzew z okrzykiem powitania na ustach… Jednak nikogo na polanie nie zastał. Jedynie ślady prowadzące w głąb lasu. Bez zastanowienia ruszył śladami. Zajmował się w życiu różnymi rzeczami, tropienie nie należało z nich do najtrudniejszych. Jeden wilk i człowiek. Szedł szybko. Niemal biegł. Potrafił poruszać się naprawdę szybko, nadludzko. Kiedy chciał. Ciekawość gnała go do przodu. W końcu znalazł. Usłyszał dźwięki rozmowy i zauważył jakąś odlatującą istotę, usłyszał galopującego konia. Trochę nie nadążał, ale trop był wyraźny. Miał nadzieję złapać ich przy najbliższym postoju.*
[Kuo] *Wybiegła przed Lunę, zmuszając jej klacz, by się zatrzymała.*
 [_Luna_] *Klacz przysiadła delikatnie, zatrzymując się gwałtownie, prychnęła niespokojnie i zarzuciła łbem.* Quiete, quiete. *Dziewczyna szeptała cicho, kojąc nerwy zwierzęcia, złożyła dłoń w układ znaku, koń momentalnie się uspokoił.* Co jest Kuo?
[MiladyWoe] *Zaczęła krążyć nad nimi.*
[Kuo] *Przystanęła przed jeźdźcem.* Widzisz skały za nami, Luno? Widzisz ich strome, wręcz pionowe, nagie zbocza? Jesteśmy prawie na miejscu. Jakieś… 20 metrów w głąb leży granica pomiędzy światem naszym a światem duchów… *Ruszyła wolno ku przejściu.* Zachowaj ostrożność…
 [_Luna_] Chodźmy więc zobaczyć kim jest owy strażnik. U stóp olbrzymów jałowych, przez milczącego strażnika strzeżony…
[Kuo] *Obejrzała się, czekając na Lu*
[_Luna_] Poczekaj chwilę. *Zerknęła w górę, na kołującą nad nimi Jane* Ktoś idzie. *jej klacz zastrzygła uszami i skierowała je do tyłu, przestąpiła z nogi na nogę.*
[~Devourer] *Nie spodziewał się, że trop doprowadzi go aż do gór. Był niemożliwie styrany. Ale dogonił. Człowiek na klaczy, wilczyca.* Witajcie – wydyszał. Nieźle pędzicie.
 [Kuo] *Zastrzygła uszyma. Nie słyszała, ani nie widziała niebezpieczeństwa. Lecz postanowiła zaufać Lunie. Przeniosła wzrok na samca. Skinęła mu łbem.*
 [~Devourer] Jestem Devourer – przedstawił się szarooki brunet.
[_Luna_] Devourer. Miło Cię widzieć. *Uśmiechnęła się na jego widok, jednak szczerze zdziwiona.* Wskakuj za mnie, dojedziemy do gór, a potem pożegnamy się z Chandrą. Wyjaśnię Ci wszystko na miejscu.
[~Devourer] Się robi. *Gibkim ruchem wskoczył na wierzchowca sadowiąc się za Luną.*
 [_Luna_] *Klacz ponownie zadrobiła kilka kroczków i zarżała cicho, wyrażając dezaprobatę dla kolejnego ciężaru na jej grzbiecie, jednak trącona łydkami posłusznie ruszyła.*
[MiladyWoe] *Skinęła łbem Devourerowi na powitanie i podążyła za nimi.*
[MiladyWoe] *Szkielet na swoim wierzchowcu również.*
 [Kuo] *Wznowiła wędrówkę. Zachowując czujność, stąpała niezwykle ostrożnie. Nie wiedziała czemu, lecz bała się tego miejsca. W jej sercu zagościł niepokój, zmysły wyostrzyły się nienaturalnie.*
 [MiladyWoe] *Widząc, że są już na miejscu wylądowała obok nich, skrzydła zniknęły.*
[~Devourer] *Obserwował wszystko czujnie. Napięty i gotowy do działania, siedział na grzbiecie Chandry. Majestat gór miał w sobie coś ze sfery sacrum. Nie pojmował tego do końca.*
[Kuo] *Otoczenie zmieniło się nie do poznania. Tereny leśne odeszły w zapomnienie, na ich miejscu pojawiły się szare, jałowe ściany zimnego kamienia, który subtelnie emanowały niespotykaną nigdzie indziej mocą. Wokół panowała niezmierna cisza… nawet echo nie niosło stukotu kopyt klaczy.*
 [MiladyWoe] *Zwolniła kroku* To pułapka…
[_Luna_] *Klacz powolnym krokiem zbliżała się do stromej, kamiennej ściany, zwiesiwszy łeb strzygła uszami, jednak zamroczona znakiem nie zdawała sobie do końca sprawy z miejsca, w którym się znajdują. Dziewczyna zeskoczyła z konia i spojrzała na zimny, marmurowy pomnik.*
[MiladyWoe] *Syknęła z przerażenia na widok pomnika, gdyż wcześniej go nie zauważyła.*
[_Luna_] Abolescere, Chandra. *Dziewczyna przytuliła się do szyi Demona i zdjęła zeń działanie znaku, klacz nerwowo zarzuciła łbem i uciekła w stronę lasu.*
 [MiladyWoe] Gdzie i czego szukać? *Spytała niepewnie Lunę*
[~Devourer] *Chłopak zeskoczył z wierzchowca, przyjrzał się bliżej pomnikowi. Przekrzywił przy tym głowę przypominając nieco głupawego szczeniaka. Tylko ostro zmarszczone strapieniami czoło psuło wrażenie.*
[~Devourer] A szukamy…? – odezwał się niepewnie nadal przypatrując się pomnikowi.
 [_Luna_] *Utkwiła wzrok w kamiennej postaci. Majestatyczny posąg, wykonany z bazaltu przedstawiał stworzenie podobne do monstrualnego psa z długim, jaszczurzym ogonem i łbem przystrojonym zakręconymi, masywnymi rogami, niczym u diabła. Siedział tak, strzegąc panujących wokół ciszy i spokoju. Pilnował zmarłych, by żadna żywa istota nie przerwała im spoczynku. Dopiero po chwili można było dostrzec, iż między szponami poczwary skryty był niewielki, niezidentyfikowany przedmiot, który połyskiwał dyskretnie, dawał oznaki życia, rozpoznawane tylko przez szamankę.*
 [_Luna_] Szukamy klucza.
[_Luna_] Klucz jest tam. *Wskazała na łapy monstrum.*
[MiladyWoe] *Podchodzi niepewnie i próbuje wyciągnąć amulet, jednak jakaś siła odpycha ją, nie pozwala dotknąć, jest tym silniejsza im bliżej jest sam przedmiot.*
[_Luna_] Nie podchodź tak blisko, Jane.
[Kuo] *Stanęła u boku Luny, przyglądając się łapom kamiennego bydlaka.*
[MiladyWoe] *Odskoczyła rzucona jeszcze silną mocą i wylądowała kawałek dalej.*
[_Luna_] Wszystko w porządku?
[MiladyWoe] Tak. Po prostu siła…
 [~Devourer] Jak można przekonać strażnika, że nam to się bardziej przyda? Tym bardziej, jeśli nie wygląda, jakby mógł chcieć czegoś w zamian. – zapytał zamyślonym głosem Devourer.
 [MiladyWoe] Zapytajmy go?
[Kuo] Zapytajmy! *Powtórzyła. Parsknęła przy tym śmiechem.* Przepraszam… ale pytać posąg… albo jestem wilczycą małej wiary, albo ten stwór naprawdę nie ma chęci z nami rozmawiać.
[_Luna_] Scire narro? *Wysyczała cicho, w szamańskim dialekcie, oczekując odzewu na pytanie czy potrafi mówić.*
[_Luna_] *Poklepała Kuo po głowie, ta znów mogła poczuć mrowienie, dziewczyna o kruczoczarnych włosach wlepiła spojrzenie w posąg.*
[MiladyWoe] Musimy odciąć źródło siły posągu tylko… czy możemy? *zamyśliła się*
[MiladyWoe] Może by tak… Antymagię?
 [_Luna_] Responsum. *ponownie syknęła rozzłoszczona podchodząc bliżej kamiennej postaci*
 [MiladyWoe] Kryształ górski w najczystszej postaci potrafi pochłaniać wielkie ilości energii w tym magicznej…
[Kuo] *Chwyciła Lunę za ubranie, zatrzymując ją tym samym.* Stój…
[_Luna_] Kiedy to mnie wkurza. Nie chce mówić! *jęknęła niezadowolona*
[MiladyWoe] Mam pewien pomysł.
[_Luna_] *Spojrzała na Jane.* Mów.
[MiladyWoe] *Rzekła i oddaliła się od reszty, zaczęła kopać w ziemi.*
[Kuo] *Chciała coś powiedzieć, ale postanowiła wysłuchać Jane.*
[MiladyWoe] *Wyciągnęła sporej wielkości przeźroczysty kamień i po prostu go zjadła. Potężny chrupot i pisk mógł wzdrygnąć niektóre postaci.*
[~Devourer] *Przyglądał się całej sytuacji z uniesionymi brwiami. On cały czas zastanawiał się, jak przekonać posąg, gdy już z nim porozmawiają…*
[_Luna_] *Uniosła brew spoglądając na poczynania Jane.*
 [MiladyWoe] *Zaczęła podchodzić do posągu, nie czując już odpychającej energii, jednak czuła jak kryształ i całe jej ciało się nagrzewają.*
[MiladyWoe] *Nagle skoczyła chwyciła za przedmiot szarpnęła, wyemitowała potężną falę ciepła, rzuciła amulet pod nogi Luny, padła na ziemie zemdlona, a siła posągu miotnęła nią o skałę.*
 [_Luna_] *Posąg nagle zaczął pękać, ziemia drżała, a ze ściany i kamiennej postaci sypał się żwir*
 [~Devourer] Potężna fala gorąca na chwilę go otumaniła – słabo znosił wysokie temperatury. Podbiegł do leżącego bezwładnie ciała i od razu sprawdził oddech. Żyje. Oddycha. Tylko straciła przytomność.