03 grudnia 2011
Dzień
był beznadziejny. Wróciłem ze szkoły i dopadłem mój zeszyt. Chociaż
jemu mogę się wyżalić. Nikt się do mnie nie odezwie, bo jestem sam w
kącie. Wszyscy omijają mnie z głośnym "off". A ja zamykam wrota mojej
świadomości i mam ich w dupie, tak jak wszystko wokół mnie. Mam ochotę z
stamtąd wybiec i iść za koniec świata. Tam, gdzie nikt mnie nie
dopadnie, gdzie zostanę sam z moją jedyną przyjaciółką - samotnością.
Ale muszę tutaj być i żyć w tym bagnie. Nikt mnie nie rozumie. Wszyscy piorunują mnie wzrokiem, jakby widzieli ufoludka. Jakbym był kimś zupełnie innym niż oni.
Mają rację - jestem.
:::...:::Grannat:::...:::Ale muszę tutaj być i żyć w tym bagnie. Nikt mnie nie rozumie. Wszyscy piorunują mnie wzrokiem, jakby widzieli ufoludka. Jakbym był kimś zupełnie innym niż oni.
Mają rację - jestem.