Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

4 grudnia 2011

Prawdziwa maska. [Padma]

04 grudnia 2011

[ MUZYKA: http://www.youtube.com/watch?v=STmX6lPPj7E ]
Wychodzę z polany i macham do wszystkich na pożegnanie z uśmiechem na twarzy. Powoli wkraczam w las. Im dalej jestem, tym bardziej blednie mi twarz, znika uśmiech, a oczy stają się szklane.Chowam ręce do kieszeni i idę, idę przed siebie, nie patrze na to gdzie. Spoglądam w niebo smutnymi oczyma. Silny wiatr rozwiewa moje czarne włosy na różne strony i owiewa moją twarz. ,,Już nawet nie czuję zimna,, myślę i podciągam mocno nosem. Otulam się własnymi ramionami i opieram o jedno z drzew. Patrzę w dal i co widzę? Drogę, pustą drogę po której stąpam całkowicie sama. Jest jeszcze coś.. bałagan, wywołany wiatrem. Czuję się jak te liście, gałęzie i drzewa. Popychana nie wiadomo przez kogo. Czasem wolno powiewam na wietrze, czasem stoję silnie i zdecydowanie. Innym razem zostaję wyrwana z korzeniami, lub krzątam się uderzając o jakieś przeszkody. Nie mam się czego chwycić, później mam.. ale nie wiem czego, jest zbyt wiele do wyboru. Istnieje też trzecia opcja - 100% pewności. Tylko czemu jest najrzadsza? A co jeżeli to ja jestem tym wiatrem? Do oczu napływają mi łzy. Nie radzę sobie. Czuję się jakbym niosła wielkie brzemię. Jest ciężko, oddalam się, nie tyle od innych co od samej siebie. Głód... Takie coś sprawia, że jestem zupełnie kimś innym. Jak coś takiego może decydować o moim zachowaniu? Jak mam nauczyć się nad tym panować? Czy to normalne? Mieć tyle wątpliwości. Czy to przez mój wiek? A może każdy wampir tak ma? ... Czy ja naprawdę dam radę? Przymykam oczy i pozwalam spłynąć łzom po polikach. Słyszę coś w oddali. Śmiech. Otwieram oczy i zaciekawiona ruszam w jego stronę, powolnym krokiem zbliżam się do okolic jednego z miast. Widzę dwie postacie, chowam się za drzewem i obserwuję. Chłopak i dziewczyna, idą za rękę. On ją co chwile popycha, lekko. Ona uderza go w ramię, śmieją się i wygłupiają. Podnosi ją w górę i wykonuje obrót. Kiedy dziewczyna opada na ziemię, potyka się lekko i leci w tył, ale on ją łapie. Ten moment zabolał najbardziej.. Czy mnie miałby kto złapać? Nie tyle fizycznie, co psychicznie. Opuszczam wzrok, ale nagłe ,,ała,, wyrywa mnie z zamyślenia i spoglądam ponownie w ich stronę. Do nosa dociera zapach krwi.. Któreś z nich jest ranne. Chcę się cofnąć, ale nie mogę. Zapatrzona w dwie postacie szukam jakby źródła zapachu. Stawiam krok w przód i następny... Zbliżam się do nich powoli, jak zahipnotyzowana. Już nawet nie chcę się cofać, podchodzę coraz bliżej, jestem już widoczna. Ich oczy kierują się w moją stronę, patrzą trochę dziwnie na mnie. Chłopak podnosi się i otrzepuje rękę.
- Masz może chusteczkę? - pyta nie pewnie. Nie odpowiadam, patrze na ranną dłoń dziewczyny. W głowie roją się dziwne myśli i pomysły, a po chwili cisza... Spoglądam na jej partnera zagubionym wzrokiem.- Wszystko dobrze? - Patrzy na mnie widocznie przestraszony. Patrze na niego w milczeniu. - Dobrze się czujesz? - Pyta zatroskanym głosem. Mam ochotę krzyknąć, że nie, krzyknąć i rzucić się na nich... Kieruję wzrok ku dziewczynie, jest lekko wystraszona. Podchodzę bliżej i już wyciągam dłoń w jej stronę, aby uchwycić chociaż trochę wyciekającego płynu z jej rany. Chłopak przypatruje mi się jak obłąkanej, właśnie tak się czuję. Moja dłoń styka się z jej dłonią. Mam już ochotę wgryźć się w nią szybkim ruchem, ale nagle... Ich oczy zwracają się jakby obok mnie, słyszę sapnięcie chłopaka z przerażenia i czuję dotyk i widzę co innego niż krwawą ranę, widzę bladą dłoń, a po chwili znajomą twarz. Membu... Patrzy na mnie zimnym wzrokiem.
- Co robisz? - przechodzą mnie dreszcze i przełykam głośno ślinę kiedy słyszę to pytanie. Spuszczam wzrok. On wyciąga kawałek materiału i podaje chłopakowi, który patrzy na niego z jakimś niedowierzaniem. - Zapomnijcie o niej. - dodaje jeszcze, a po chwili już nas nie ma. Membu puszcza moją rękę i rusza przed siebie. Patrzę na oddalającą się sylwetkę i zadaje sobie pytania. Jak on się tam znalazł i co stałoby się, gdyby go nie było?
- Czekaj ! - wyrywa mi się nagle.
- Na co?
- Na mnie.. - mówię szeptem, on zatrzymuje się i obraca w moją stronę. Spoglądam na niego.
- Po co? - pyta. Opuszczam z powrotem wzrok i przyglądam się czubkom swoich butów. Słyszę jak ponownie się oddala.
- Pogubiłam się... - mówię cicho, ale wiem, że słyszy.
- Wiem. - odpowiada. - pogubiłaś. - Podciągam nosem i po poliku spływa kilka łez.
- To niech ktoś w końcu mnie znajdzie! - Krzyknęłam.
- Sama się musisz znaleźć. Ja ci mogę tylko pomóc. - Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego ocierając łzy z polika. ,,Pomóc,, ... No właśnie. Reszta należy do mnie. Czyli to jednak ja jestem tym wiatrem.. Wesoła maska topi się coraz bardziej i tylko ja mogę sprawić, że zmieni się w moje prawdziwe ja. Jak Pinokio... Stanie się żywa.
Padma (15:46)