24 grudnia 2011
*Będę sobie pluć w mordę, że dodałam te głupoty...*
-I co? – poczułam na sobiewzrok pełen…nadziei. Przecież wiedział, więc po co się pytał?!
-Jak
to co? – burknęłam wściekła i odbiegłam parę krokówdalej. Mimowolnie
spojrzałam w jego stronę, w oczy małego, brudnego szczeniaka– mojego
brata… I poczułam jak w moichwłasnych pojawiły się łzy. Łzy, których
zawsze się wstydziłam. Nienawidziłampłakać, zawsze uważałam to za oznakę
słabości…A przy niej nie chciałam byćsłaba, chciałam być odważna,
odpowiedzialna – żeby zwróciła na mnie uwagę.
-Nie
żyje – szepnęłam i zrobiłam dwa kroki w tył – Nie żyje– powtórzyłam
głośniej i zaczęłam biec jak szalona. Nic nie miało sensu…Jak onatak
mogła?! Zostawić…nas. No właśnie, a co z młodym? Odwróciłam łeb
izobaczyłam Ara trącającego martwe ciało naszej matki…
-Mamo…?
Mamusiu, wstań! Proszę cię…Eliza mnie zostawiła, alety mnie nie
zostawiaj, mamo proszę! –Naiwny. Robi sobie nadzieję, że martwetruchło
wstanie i będzie żyć. Prychnęłam gardząco. Nienawidziłam jej, o jak
jajej nienawidziłam! Na każdą myśl o niej zbierało mi się na wymioty..
Znów biegłam, ale teraz na oślep. Każda rana, każdy kolec,każde uderzenie, było wtedy jak najpiękniejsza słodycz.
-Masochistka – zaśmiałam się spazmatycznie i padłam naziemię wykończona.
*******************************************
Leniwie
podniosłam lewą powiekę, ale zaraz ją opuściłam.Dlaczego nie czuję
bólu? – jęknęłam w myślach. Coś tu jest nie tak, przecieżpowinnam się
zwijać z cierpienia…Otworzyłam szybko oczy i skrzywiłam się na
widokotoczenia. Wioska ludzi. Zawarczałam. To oni zabili moją
matkę…Szybki plan:wybiec, zabić kogoś i uciec, ot tak dla zemsty.
Rzuciłam się do skoku, ale jakaś siła mnie zawróciła. Byłamprzywiązana.
Rozejrzałam się po własnym ciele i nie wierzyłam. Istoty, które
zabiłymoją matkę opatrzyły mi rany! Z wrażenia aż rozdziawiłam pysk.
Zastrzygłamuszami. Ktoś idzie. Kto to będzie? Czy zrozumiem mowę ludzi?
Tysiące pytańrodziło się w mojej głowie…Zasłona, służąca za drzwi
uniosła się i ukazała sięw niej ludzka istota, ale z za długimi uszami.
Takiej jeszcze nie widziałam…
-Witaj w wiosce elfów – zabrzmiał dźwięczny głos. Rozumiałamco ona mówi. Niesamowite – przemknęło mi przez myśl…
CDN(BC)
Ciąg dalszynastąpi (być może)
Trochę wstyd mi dodawać swoje opowiadanie, gdyż, iż,ponieważ jest krótko mówiąc beznadziejne.
Ale
dostałam weny w Wigilię i chociaż to żadneusprawiedliwienie mej
nieudolności pisarskiej i tak dodałam. A co, raz się żyje.Przepraszam
za.. całokształt. Wiem, wiem jest beznadziejne ale brak midoświadczenia i
krytyki. No możecie mnie pojechać J
*zbieżność imion przypadkowa 0.0*