Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

22 grudnia 2011

Już czas zapomnieć [Padma]

22 grudnia 2011

[ MUZA: http://www.youtube.com/watch?v=VU1gN-m_KBE ] Zacznijcie czytać dopiero przy pierwszym głośniejszym dzwięku. + jeżeli dojdziecie do kawałku z tekstu piosenki, poczekajcie aż się skończy. Z góry dziękować.
__________
- Trzymaj - wyciąga rękę w moją stronę z małym, zapakowanym przedmiotem.
- Co to? - spoglądam na niego lekko zdziwiona.
- Najlepszego... - widać było, że to słowo trudno przechodzi mu przez gardło - Wylosowałem cię - no tak, proste wyjaśnienie. Uśmiecham się lekko i chwytam paczuszkę.
- Dzięki Membu - przyglądam się rzeczy trzymanej w mojej dłoni zamyślona, kiedy naglę czuję jego dłoń na swoim ramieniu.
- Będzie dobrze - słyszę, podnoszę wzrok i nadal z lekkim uśmiechem spoglądam na chłopaka.
- Mam nadzieję - wzdycham lekko i ponownie zatapiam wzrok w paczce. Kiedy podnoszę go z powrotem widzę już tylko oddalającą się sylwetkę Membu. Macha do mnie dłonią i idzie dalej. Zastanawiałam się, czy ja.. Czy ja też umiałabym do wszystkiego podchodzić z taką obojętnością jak on. Może warto spróbować? Nabieram powietrza i powoli otwieram prezent. Pod warstwą papieru znajduję małą książeczkę, z rysunkami i dopiskami do każdego, jest dosyć gruba. Wertuję ją kilka razy. Parę stron przyciąga moją uwagę. Szczególnie ostatnia kartka. Wszystkie rysunki są czarno-białe, ta jako jedyna się wyróżnia. Uśmiecham się lekko, widząc napis pod dziełem.
- Zdolny.. - mówię cicho do siebie, czytam podpis jeszcze raz. Kąciki moich ust unoszą się w lekkim, prawie nie widocznym uśmiech. Zamykam książeczkę i chowając ją do torby ruszam w głąb lasu. Nie mam ostatnio ochoty siedzieć na polanie, zbyt dużo myśli i wspomnień nachodzi mnie w tamtym miejscu. Wkładam ręce w kieszenie i ruszam nad urwisko. Ostatnio to właśnie tam najczęściej przesiaduję. Zaczynam doceniać samotność. Do ucha wkładam słuchawkę, z której od kilku godzin leci ta sama piosenka.
So won't you save this conversation
And find a better time.
Spoglądam w niebo, powoli stawiając kroki do przodu. Zatrzymuję się na samej krawędzi urwiska i patrzę przed siebie. Rozkładam wolno ręce na boki i przymykam oczy. Wciągam głęboko powietrze, czuję jak wiatr rozwiewa moje włosy, okłada nimi moją twarz. Zaczynam się śmieć, lekkie zawahania równowagi i adrenalina bawią mnie coraz bardziej. Chcę lecieć... spadać w dół i czuć wiatr i tą prędkość na całym ciele, chcę się bać... Chcę być coraz niżej i niżej, opaść prawie na sam dół... Ale nie uderzyć o dno... Chcę naglę unieść się w górę i polecieć o wiele szybciej niż spadałam. Polecieć wysoko, wysoko ponad chmury. Tak dużo chcę, a tak mało mogę. Normalne... Otwieram oczy, przestaję się śmiać, a na twarzy ponownie gości smutek. Otulam się ramionami i zagryzam dolną wargę. Nagle z moich ust wydobywa się krzyk, głośny krzyk, którego echo odbija się od ścian urwiska, a ptaki na drzewach zrywają się do odlotu.
Leave it unspoken, Leave it unspoken
Leave it unspoken, Leave it unspoken now.
Cisza. Nic nie słyszę, łzy pogarszają widoczność. Siedzę skulona na skraju urwiska. Jestem taka słaba, a pełno osób mówi, że silna. Pełno osób we mnie wierzy.. Czemu ja nie umiem uwierzyć w samą siebie? Może ja widzę to nieco inaczej niż inni? Może jako jedyna widzę wszystko dobrze, tak jak jest naprawdę? A może to właśnie ja się mylę. Odsuwam się od krawędzi urwiska i zaciskam pięści spoglądając w niebo.
- Dosyć Padmo, za dużo już się użalałaś... Pora o nim zapomnieć. Zapomnieć i żyć dalej, lepiej. Przecież potrafię ! - mówię do siebie. Chwytam w dłoń pierwszy lepszy, ostry przedmiot i ,,piszę,, ... Zaciskam zęby, trochę boli, ale daje radę. Małe strumyki krwi spływają po mojej ręce. Bawi mnie to, zaczynam śmiać się lekko do siebie, coraz głośniej i głośniej.. Wariuję? Może.. Kogo to obchodzi. Jeżeli łzy mam zastąpić śmiechem to takie wariactwo mi pasuje. Naprawdę nie mam nic przeciwko. Zaczyna mi się to nawet podobać. Każdy jest inny, więc wszyscy jesteśmy tacy sami, co nie? Podnoszę się powoli, w jednej dłoni zaciskam ostry przedmiot, drugą mam lekko ubrudzoną od krwi. Zmęczona ruszam w stronę polany, idę, a na ręce widnieje napis...
I'd rather be lonely than be by your side.
Padma (18:12)