07 lutego 2012
Dzwoneczki dzwonią cicho, tworząc cichą melodię. Przymknięte blade
powieki przysłaniają cały świat, sprawiając, że wszyscy ludzie
przechodzący obok ciemnowłosej dziewczyny patrzą na nią z lekkim
zdziwieniem. Jej niezwykle czułe uszy słyszą każdy szept, każdy szmer.
Wszystkie dźwięki są jednak zagłuszane przez tajemniczą melodię.
Dzyń, dzyń dzyń.
Dziewczyna uchyliła powieki, ukazując błyszczące błękitem oczy.
Niezwykłe duże oczy patrzyły na każdego z przechodniów, obrzucając go
nutą niepewności i skrępowania. Wszyscy szybko odwracali wzrok, speszeni
spojrzeniem błyszczących ślepi. Jakby wyczuwali, że w środku tej
niskiej, niepozornej nastolatki czai się coś dzikiego, niepoznanego.
Dzyń, dzyń, dzyń.
Dzwoń dzwonku, dzwoń.
Jej kroki wybijały jeden, niezmienny rytm, zlewając się z muzyką
ogarniającą powoli jej umysł. Każdy zakamarek jej głowy powoli
wypełniały tajemnicze dzwonki, tak uspokajające i wspaniałe. Błękitne
oczy wciąż dokładnie obserwowały ludzi, których było coraz mniej, gdy
dziewczyna skręcała w coraz mniejsze i biedniejsze uliczki.
Dzyń, dzyń, dzyń.
Dopiero gdy znalazła się w najciemniejszej z uliczek miasta,
przełknęła głośno ślinę. Przy brudnych, zimnych murach siedziało kilka
kotów, rozrywając niewielkimi ząbkami jakieś śmiecie. Brunetka podeszła
do nich i uśmiechnęła się ciepło. Pogłaskała jednego z nich i już po
chwili siedziała na zimnym asfalcie w swej wilczej, upiornej postaci. Z
zaciekawieniem patrzyła na brudne zwierzęta, które najwyraźniej wcale
się jej nie bały.
Dzyń, dzyń, dzyń.
Drgnęła jednym uchem, obracając gwałtownie głowę w stronę wyjścia z
uliczki. Przekrzywiła głowę, widząc przerażone tym widokiem dziecko. W
dłoni trzymało kawałek kiełbasy. Jasnowłosy chłopczyk kątem okaz
spojrzał na koty i przełknął ślinę. Wilczyca popatrzyła na niego
przyjaźnie, odsuwając się nieco od dachowców. Chłopczyk niepewnie zrobił
dwa kroki, wciąż z przerażeniem zerkając na szkarłatną postać, siedzącą
w cieniu kamienicy.
Dzyń, dzyń, dzyń.
Chłopczyk położył kawałek mięsa na ziemi przed trzema kotami i
odwrócił się, jednak nie zobaczył już drobnej wadery. Przy wyjściu z
uliczki mignęła mu jedynie blada postać o jasnych błękitnych oczach,
która posłała mu ciepłe spojrzenie… po ułamku sekundy już jej tam nie
było.
___________________________________________________
Takie o. Arashi poszła sobie do miasta. Zainspirowałam się trochę opowiadaniem Padmy. No i muzyką.