Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

25 lutego 2012

Pardą [Acodine]

25 lutego 2012
http://www.youtube.com/watch?v=1qNW8siks9c&feature=BFp&list=PLB69395BD9D0BE7EC
Tak. Jestem.
No jestem, nie da się ukryć.
Siedziałam na skraju terenów HOTN. Tak, jak lubiłam najbardziej. Tak, by nie musieć stawać twarzą w twarz z przeszłością. Zostawiłam Dreamy i Razora w tyle, moim zadaniem było raczej brnąć przed siebie, niż zastanawiać się gdzie dążę. Obróciłam tylko łeb, by po raz ostatni ujrzeć ich roześmiane mordy. Wysoko unosząc kopyta przedzierałam się dalej przez pnącza w lesie, który zwykli nazywać Lasem Śmierci.” Tak, tym lesie, ciągnącym się połaciami drzew przede mną. Pięknie, pięknie. Ja i moje cudowne, nowe ciało, po wskrzeszeniu. Ogromne, błoniaste skrzydła, o które się potykam i… coś, co muszę zrobić. ” – pomyślałam zdruzgotana i dla wzmocnienia słów z cichym jękiem upadłam jak długa, potykając się o jedno ze skrzydeł. Podniosłam się, w nadziei, że nikt tego nie zauważył, ruszyłam dalej. I kiedy pogrążona w myślach sunęłam coraz dalej i dalej, święcie przekonana, że droga stoi dla mnie otworem, nagle ujrzałam jasną poświatę. Zatrzymałam się, zmrużyłam oczy i dotarło do mnie, że to klacz. Klacz, której rude grzywa i ogon zdawały się płonąć… a nawet płonęły. Nie pamiętam dlaczego, nie mam pojęcia o co chodziło, ale pomyślałam wtedy, że jeszcze nie jestem gotowa. To samo wykrzyknęłam w jej stronę i nie mam pojęcia dlaczego, w moim głosie zamigotała ogromna doza strachu i frustracji. Obraz się oddalił. Nie wiem dlaczego. Dlaczego wspomnienia tak łatwo nikną. Nie pamiętam, co było dalej. Wiem, że gdybym miała świadomość, że widzę Dreamy i Razora po raz ostatni, że to tylko sen, nie odeszłabym od nich ot tak.
Pamiętam!
Pamiętam, że tego dnia uratował mnie Rubin. Po walce z ów klaczą, zaprowadził do jaskini medyka.
Czuję się jak wspominający lata świetności emeryt.
Pamiętam te słowa, płynące z moich ust. Takie naiwne i proste.
„To gorsze niż śmierć. Oślepnąć na wieki.”
Co ja wiedziałam o śmierci?
Zaśmiałam się w duchu, wciąż patrząc w niebo, nie chcąc zboczyć wzrokiem na drogę, która sprowadziłaby go wprost na tereny stada nocy.
Pamiętam ten swąd bandaży. Kiedy unosiłam łeb wychodząc z jaskini i rozdziawiałam chrapy, by wyczuć stworzenie, które słyszałam, czułam tylko swąd bandaży, ropy, niegojących się ran. Nie bolało mnie, nie wiem dlaczego, nie pamiętam bólu. Tak, pamiętam za to, że gdy w nowej odsłonie stawiałam pierwsze kroki po terenach Stada Śmierci, byłam przekonana że nogi zaraz się podemną załamią. I najgorsze, najgorsze z tych wspomnień, jest moment, w którym pierwszy raz nie zdałam sobie sprawę, że nie ma różnicy, czy mam otwarte, czy opuszczone powieki. Bynajmniej, nie stałam się rybą, ani muchą. Byłam niewidoma.
Westchnęłam głęboko, pogrążona w zamyśleniu.Nie mogłam sobie za nic przypomnieć co było dalej. Jak ze ślepiej klaczy, uczącej się podstaw panowania nad płomieniami, stałam się lisicą czującą ogień w sobie. Prychnęłam, strofując siebie samą. Wiedziałam, że kiedy tylko zatrzymam się nieopodal terenów HOTN, nawet na nie nie wkraczając, zaatakują mnie wspomnienia. Podniosłam się i czym prędzej czmychnęłam w stronę swojej jaskini.
__
Fragmenty opowiadań bazowane na najstarszym opowiadaniu które udało mi się wydostać z czeluści starych blogów. Tamta wersja jest jeszcze bardziej opłakana.
Nie przeczytałam tego nawet raz, muszę iść.
Pardą.