28 lutego 2012
[Muzyka: http://www.youtube.com/watch?v=fOec3fFx294 ]
- Hej.. Obudź się.. ! – słyszałem ciche głosy. Wyrywały mnie z
zamyśleń.. Nie bardzo wiedziałem o co chodzi. Chodziłem po mojej nowej
czarnej krainie i co jakiś czas kogoś słyszałem, ale nikogo nie było.
Chodziłem po niej już tak długo, że zdążyłem znaleźć granicę. Tak
bynajmniej to nazwałem. Po drugiej stronie chodziły zagubione dusze,
niektóre zauważały mnie, inne zlewały totalnie. Za każdym razem gdy
chciałem wejść w ich świat, nie mogłem. Przejście blokowała mi jakaś
bariera, niewidoczna nawet dla mojego oka. Tylko czasem, przy dotykaniu,
widziałem jakby fale rozchodzące się od dłoni czy nogi. Po pewnym
czasie obszedłem już cały czarny teren, nie był za duży. Nie znajdowało
się tu nic oprócz czarnej przestrzeni, suchych drzew i popękanej ziemi.
Usiadłem pod jednym z konarów i zamknąłem oczy.
- Trochę to jeszcze potrwa.. – usłyszałem i otworzyłem oczy. Co jakiś czas do uszu dochodziły głosy. Postanowiłem wsłuchać się, dowiedzieć o co chodzi.
- Tak, tak.. – śmiech.
- Co ty gadasz? – jeszcze inny śmiech.
- Poczekaj chwilkę.. – Uhh.. Jak w jakimś serialu, odechciało mi się wsłuchiwania w .. sam nie wiem co. Znudzony podchodziłem często do granicy i przysiadałem przy niej. Obserwowałem dusze chodzące za barierą. Miały własne życie, a ja? Hm.. Ja miałem wrażenie, że tylko część może mnie dostrzec.
- Padma i… – nagle dotarł do mojego ucha znajomy głos i znajome imię. Podniosłem głowę wysoko. Wtedy właśnie dotarło do mnie, że jestem zamknięty między światem żywych i umarłych. W jakiejś czarnej kulce mieszczącej się pomiędzy. Głosy moim znajomych, to ich słyszałem za każdym razem. Widok dusz, udowadniał, że się nie mylę. Wstałem naglę i zerwałem się do biegu. Wskoczyłem na pierwsze lepsze drzewo i wspiąłem się na jego czubek.
- Hai! – krzyknąłem. – Co ja robię? – zapytałem sam siebie. Odpowiedziałem już sobie w myślach. ,,Stoisz na czubku drzewa i drzesz się w stronę .. niczego, w stronę pustki, która cię otacza,,. Nie wiem czemu, ale napadła mnie nie jaka chęć krzyczenia w niebo głosy. Mimo wszystko przeszła dosyć szybko i zacząłem gadać sam do siebie. – Weźmie mnie ktoś z tond? Halo? .. – zeskoczyłem z drzewa i uderzyłem w jego pień, syknąłem… Pierwszy raz od pobytu tutaj poczułem ból.
- Membu? – usłyszałem znowu znajomy głos. Nagły szelest odwrócił moją uwagę i zwróciłem głowę w stronę hałasu. Zobaczyłem łóżko… Podszedłem bliżej i nie wiem czemu, ale położyłem się do środka. Przestałem słyszeć wyraźnie, do uszu dochodziły tylko niewyraźne szepty. Starałem się je zrozumieć, ale dosyć szybko zmęczyło mnie to i po prostu zasnąłem…
- Ruszył palcem ! Szybko wody ! … – usłyszałem nagły łomot i powoli otworzyłem oczy. Było tu zdecydowanie głośniej niż przed chwilą. Powieki odklejały się od siebie powoli i obraz był bardzo nie wyraźny… Naglę usłyszałem szybkie kroki, a do ust wpłynął płyn, który przyniósł niesamowitą ulgę wysuszonym wargą. Obraz nadal był mało widoczny.
- Co jest? – ledwo wybełkotałem.
- Membu cholero! Byłeś 9 dni w śpiączce! – usłyszałem głos…
- Padma? – zapytałem niepewnie i odetchnąłem głośno, jej słowa jeszcze nie bardzo do mnie dotarły.
The End.
- Trochę to jeszcze potrwa.. – usłyszałem i otworzyłem oczy. Co jakiś czas do uszu dochodziły głosy. Postanowiłem wsłuchać się, dowiedzieć o co chodzi.
- Tak, tak.. – śmiech.
- Co ty gadasz? – jeszcze inny śmiech.
- Poczekaj chwilkę.. – Uhh.. Jak w jakimś serialu, odechciało mi się wsłuchiwania w .. sam nie wiem co. Znudzony podchodziłem często do granicy i przysiadałem przy niej. Obserwowałem dusze chodzące za barierą. Miały własne życie, a ja? Hm.. Ja miałem wrażenie, że tylko część może mnie dostrzec.
- Padma i… – nagle dotarł do mojego ucha znajomy głos i znajome imię. Podniosłem głowę wysoko. Wtedy właśnie dotarło do mnie, że jestem zamknięty między światem żywych i umarłych. W jakiejś czarnej kulce mieszczącej się pomiędzy. Głosy moim znajomych, to ich słyszałem za każdym razem. Widok dusz, udowadniał, że się nie mylę. Wstałem naglę i zerwałem się do biegu. Wskoczyłem na pierwsze lepsze drzewo i wspiąłem się na jego czubek.
- Hai! – krzyknąłem. – Co ja robię? – zapytałem sam siebie. Odpowiedziałem już sobie w myślach. ,,Stoisz na czubku drzewa i drzesz się w stronę .. niczego, w stronę pustki, która cię otacza,,. Nie wiem czemu, ale napadła mnie nie jaka chęć krzyczenia w niebo głosy. Mimo wszystko przeszła dosyć szybko i zacząłem gadać sam do siebie. – Weźmie mnie ktoś z tond? Halo? .. – zeskoczyłem z drzewa i uderzyłem w jego pień, syknąłem… Pierwszy raz od pobytu tutaj poczułem ból.
- Membu? – usłyszałem znowu znajomy głos. Nagły szelest odwrócił moją uwagę i zwróciłem głowę w stronę hałasu. Zobaczyłem łóżko… Podszedłem bliżej i nie wiem czemu, ale położyłem się do środka. Przestałem słyszeć wyraźnie, do uszu dochodziły tylko niewyraźne szepty. Starałem się je zrozumieć, ale dosyć szybko zmęczyło mnie to i po prostu zasnąłem…
- Ruszył palcem ! Szybko wody ! … – usłyszałem nagły łomot i powoli otworzyłem oczy. Było tu zdecydowanie głośniej niż przed chwilą. Powieki odklejały się od siebie powoli i obraz był bardzo nie wyraźny… Naglę usłyszałem szybkie kroki, a do ust wpłynął płyn, który przyniósł niesamowitą ulgę wysuszonym wargą. Obraz nadal był mało widoczny.
- Co jest? – ledwo wybełkotałem.
- Membu cholero! Byłeś 9 dni w śpiączce! – usłyszałem głos…
- Padma? – zapytałem niepewnie i odetchnąłem głośno, jej słowa jeszcze nie bardzo do mnie dotarły.
The End.