Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

23 lutego 2011

- [40] - Łapą Destroy nabazgrane. [Destroy]

23 lutego 2011

Leżała na polanie w centrum stada gdzie spotykały się zwierzęta. Słuchała opowieści Anaid z jej smutnego dzieciństwa. Położyła leniwie łeb na chudych, okaleczonych łapach wsłuchując się w delikatny głos znajomej. Poczuła na swoim karku ciężar czyjegoś łba. Rude włosy spłynęły na limonkową grzywę. Uśmiechnęła się półgębkiem wlepiając wzrok w ognisko. Małe, czerwone ogniki tańczyły w płomieniach, żar dawał ciepło, a drewno trzaskało co chwilę. Oblizała suchy nos fioletowym jęzorem. Wstając przeciągnęła się, zamaszyście machając ogonem. Mlasnęła cicho. Schyliła łeb i chwiejnym krokiem opuściła polanę. Głos Anaid na chwilę ucichł, zawiesiła szare oczy na znikającej sylwetce Destroy, po czym znowu zaczęła mówić. Gdy wszystko ucichło, Des wystrzeliła do przodu. Biegła rwąc pazurami grunt, rozłożyła uszy na boki kierując je w tył. Ogon trzymała w linii prostej. Czując mroźny wiatr który muskał każdy zakamarek jej ciała przyspieszyła. Traciła powoli kontrolę nad własnym ciałem. Była zmęczona, ale chciała biec w nieznanym kierunku. Nie mogła się zatrzymać. Nie chciała wypaść z rytmu. Biegła coraz szybciej. Przeskoczyła zawalone drzewo. Skręciła w lewo na jednej łapie. Słyszała szalone bicie swojego serca. Widziała przed sobą dość szeroką rzekę, jakieś 400 metrów dzieliło wilczycę od wody. Biegnąc coraz szybszym tempem była pewna swego. Przeskoczę. 250 metrów. To Rzeka Martwych. Gdy do niej wpadnę, Umarli wciągną Mnie na samo dno. 100 metrów. Dam radę. To tylko rzeka. 20 metrów. Rozpędzona do maksymalnej prędkości odbiła się od brzegu. Zbliżała się do drugiego brzegu. Dotykając opuszkami przednich łap ziemi ucieszyła się, lecz wpadła do wody. Panicznie wynurzyła się, ale coś ją ciągnęło za ogon w dół. Wbiła pazury w gliniastą ścianę potoku wspinając do góry. Poczuła ostre szpony wyrywające jej mięso z uda. Zebrała w sobie wszystkie ostatnie siły i złapała się brzegu. Wyczołgała się z wody oddychając płytko. Spojrzała w tył, na dziurę w udzie. Położyła łeb na ziemi zamykając oczy. Odczuwała zmęczenie. Każda cząstka ciała wołała o pomoc. Postanowiła odpocząć. Ale nie tutaj, nie na obcym terenie. Lecz by przedostać się na tereny HOTN musiałaby znowu pokonać rzekę. Nie miała zamiaru. Nie będzie także iść około 50 km wzdłuż Rzeki Martwych by przejść bramą. Zauważyła pod dębem norę. Pokuśtykała pod drzewo. Wejście było w sam raz na waderę. Wcisnęła się do ciasnej nory. Nasłuchując, czy nikt się nie zbliża zasnęła.

Obudziła ją rozmowa dwóch osób. Postawiła długie uszy na sztorc słuchając.
- Patrz - odezwała się kobieta - tu ktoś był.
Chwilę ciszy przerwał męski głos.
- Rzeczywiście. Wszędzie krew. Ale ciągnęłaś mnie tu, żeby pokazać plamę krwi?
Des wychyliła ostrożnie łeb zachowując czujność. Wysoka kobieta o beżowych włosach wskazywała palcem na krew. Wyższy o głowę młody czarnowłosy chłopak przyglądał się "poszlace".
- Jak myślisz, kto mógł tu być? - podekscytowana patrzała na chłopaka
- Nie wiem. Sarna, jeleń...
- Sarny nie zostawiają śladów pazurów.
- To wilk. Daj mi spokój! - zdenerwował się. Miał przy pasku pistolet. Destroy poczuła, że cała drży.
- Taki wielki? - dziewczyna upierała się
Des pisnęła cicho. Oboje ucichli zastygając w bezruchu.
- Słyszałaś to?
- Tak.
- To wilk. Jest w pobliżu.
Naładował broń trzymając ją w jednej ręce.
- Kici, kici, wyłaź wilczku. Nic ci nie zrobimy. - mówił przymilnym głosem badając cały teren. Demonica schowała głowę do nory, uderzając czołem o "sufit". Syknęła cicho. Facet stał przed schronieniem Destroy. Schylił się. W środku było ciemno, nic nie widział. Przybliżył głowę do wejścia. Limone złapała go zębami za twarz masakrując ją. Trzymała go za głowę.
- O kurwa! - wrzasnął i bijąc pięściami ciało wilczycy upuścił pistolet. Des szarpała za skórę. Dziewczyna złapała broń i zamykając oczy nacisnęła spust. Spudłowała. Samica która już nie była w schronie, tylko na chłopaku rzuciła się do ucieczki. Padło jeszcze 5 strzałów, również niecelnych.

Wpadła na polanę z uniesioną tylną prawą łapą, która nadal krwawiła. Położyła się obok Kogi i Kitsune wtulając się w ich sierść.

Mam nadzieję, że się wam podoba. Proszę was jeszcze o jedną rzecz: zagłosujcie na Fundację SOS dla zwierząt klikając złotego kciuka http://www.organizacjepozytku.info/
Destroy Limone (10:28)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz