Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

11 lutego 2011

Uwierzyć... [Tiffany]

11 lutego 2011

      ***
Spływające krople deszczu, rozpryskiwały się, uderzając o podłoże jaskiń.
Tiffany obudzona głuchymi uderzeniami, podniosła się i wyszła na zewnątrz.
Rozejrzała się, po uśpionej krainie i ziewnęła cicho. Przeszła po zwilżonej od rozstopionego śniegu trawie, trafiając na jeziorko. Zanurzyła łapę, nie wyczuła większego chłodu. Powoli zanurzyła się w zbiorniku. Zanurkowała, biorąc głęboki wdech. Jej łapom stawiała opór woda. Płynęła coraz szybciej, coraz spokojniej. Ciało przyzwyczajone do zimna już nie drgało. Wynurzyła się, zstrząsając z siebie kropelki cieczy. Postała chwilę na wietrze. Oddech natury osuszył końcówki jej futra. Przeciągnęła się, nucąc coś pod nosem.
                 ***
Szepty dochodziły do jej uszu od początku drogi. Była już poza terenami HOTN. Sierść wyschła, podczas polowania. Często miała takie wyprawy. Lubiła je, zwłaszcza kiedy nie wiedziała, gdzie ma iść. Szła tam gdzie kazała jej podświadomość. Nigdy, by nie przesiedziała dnia w jaskini. Nie umiała tak. Musiała czuć tą adrenaline, gdy idzie w nieznane. Poduszki łap stawiała ostrożnie na runie leśnym. Co prawda, jakiś czas temu pozbyła się paru półapek z okolicy. Jednak już dawno minęła wioskę ludzi.
     ***
Usłyszała cichy świst. Przyzwyczajenie nakazało jej zrobić unik. Podczołgała się do pobliskiego krzaku i wstrzymała oddech. Adrenalina wróciła. Spojrzała co się dzieje.
-Znowu ci debile - warknęła do siebie.
Wyszła z kryjówki. Lekko zdziwiona przyjrzała się dwóm lisom. One nie spodziewały się jej tak samo jak ona ich.
-Co robisz na naszych terenach? - piskliwy głosik wydarł się z jednego z nieprzyjaciół.
-To tylko nasze tereny. - Dopowiedział drugi.
- Z tego co wiem stoje..- Tiff odpowiedziała im równie nie przyjemnie.
Mniejszy lisek ukrył się za ogonem drugiego. Tiffany westchnęła.
-To może z tąd idź? Nie chcemy kłopotów...Ani wojny...
-To czego chcecie?
-Spokoju...- ledwo słyszalnie coś pisnęło zza ogona.
-To może dacie mi iść? - przekręciła oczyma
-A gdzie się tak śpieszysz?
Zawróciła, mając jak największą ochotę opuścić tereny wariatów. Większy lis zasłonił jej drogę.
-Nie twój interes...-syknęła.
-Na prawde tego chcesz?
Skoczył jej do gardła, mając nadzieje przeciąć jakąś żyłę. W ostatniej chwili odskoczyła na bok. Jego kły wtopiły się w szyjkę malca. Po pewnym czasie zorientował się co zrobił. Jak każdy na tym świecie, zaczął obwiniać kogo kolwiek, byle nie siebie.
-Zabiłaś go!
-Nawet się nie zbliżyłam...-westchnęła po raz kolejny.
-Ale się odsunęłaś! To tak jakbyś to ty go zabiła!
-Nie to wcale nie tak...
Lis spojrzał na nią z odrazą i wtulił się w młodszego. Wilczyca w końcu wypuszczona, ruszyła przed siebie, nie rozumiejąc co się przed chwilą stało.
 ***
Szła znowu w spokoju. Nigdy nie zabiłaby kogoś, jakby nie musiała. To było dla niej jasne, tego się trzymała. Miała swą Anty Wojenną Pieśń. Zamyślona szła przed siebie, nie zauważyła, że jej łapy zanurzone są w piachu. Lekko przemieszczanym przez wiatr. Zmierzała po schodach. Schodach zrobionych z piachu. Spragniona szła, niżej i niżej. Obudzona z własnych myśli po chwili. Wyciągnęła szyję i nastroszyła sierść. Mrok panował dookoła wraz z odczuwaną wilgocią. Zeszła niżej. Już dawno by z tamtąd uciekła, jednak nie mogła. Łapy odmówiły posłuszeństwa, gdy chciała wracać. Zniżyła głowę, próbując wyczuć jakiś zapach przez nozdrza. Dotknęła czegoś nadzwyczajnego, co po odczuciu ciepła wydmuchiwanego powietrza, zaświeciło. Niebieskie światło pojawiło się przed jej nosem. Zrobiła lekkiego zeza, by się przyjrzeć. Zgasło. Łapą przejechała wokół miejsca światła. Każde miejsce, odczuwające choć kawałek jej ciała świeciło. Niebieski raził po oczach. Zgasło. Weszła w to. Głębokość nie była wielka. To coś kończyło się wraz z jej łapami. Wyjęła jedną z nich. Nicość. Nie zastała swej kończyny. Warknęła. Odwróciła się. Tajemnicze miejsce zostało oświetlone. Przy piaskowych schodach stały dwa kościotrupy, w rękach trzymały włócznie. Oczy świeciły się im na czerwono. Bez problemu mogłaby je strącić. Jednak coś ciągnęło ją na przód. Postanowiła zobaczyć co się stanie. Szła dalej, nie rozglądała się już, nie patrzyła za siebie. Zagłębiała się. Zanurkowała. Otworzyła oczy. Była pod niebieską cieczą. Wypuściła powietrze. Nic się jej nie stało. Szła dalej, po ścieżce, którą teraz widziała. Wyszła na zewnątrz. Znowu była w jeziorku na polanie HOTN. Przełknęła ślinę i wyszła na trawę. Zawróciła w stronę jaskini i położyła się, jakby nic się nie stało.
_________________________________________________________
Tiffany Tara III (17:36)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz