Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

14 lutego 2011

Uciec przed przeznaczeniem, to tak jakby uciekać przed sobą. [Acebir]

14 lutego 2011

Gdyby ktoś chciał wiedziec to pisałem to do tego utworu http://www.youtube.com/watch?v=cgqOSCgc8xc
Jednak on nie starcza na całość i trzeba go puszczać kilka razy..                                                      

                                                                   *****
Moje futrzaste łapy uderzały w rytm mojego serca. Biegłem po dość miękkim podłożu ,i za każdym razem zostawiałem głęboki ślad w ziemi. Spojrzałem na zachmurzone niebo,wiedziałem ,że za chwilę będzie okropna burza.mimo to nie biegłem wprost do swojej kryjówki,stanąłem na środku polany i patrzyłem  w niebo. Cierpliwie czekałem na jakiś znak. Wtem błyskawica przecięła niebo ,a pierwsze krople zaczęły wolno spadać na ziemię. Czułem się tak jakby wszystko wokół mnie działo się w zwolnionym tempie. Wtedy poczułem pierwszą kroplę na mojej wypiętej wilczej piersi, przełknąłem ślinę,a moje serce powoli zaczynała wypełniać furia."A więc tak? Bez śladu? Bez wytłumaczenia."-zatoczyłem się na bok i oparłem pysk o drzewo,po czym zamknąłem oczy.Czułem ogromny ból w klatce piersiowej ,zawyłem żałośnie do zasłoniętego chmurami księżyca. Zacząłem biec tym razem jak opętany,nie patrzyłem na to ,że moje ciało niedługo nie będzie mogło tego wytrzymać,biegłem i co chwile  potykałem się wykrzywiając nienaturalnie swoje łapy.W połowie lasu upadłem , zatapiając pysk w błocie,z moich krystalicznie niebieskich oczu pociekły łzy.W oddali zamajaczyła jakaś postać,nie była duża,jednak nie mogła  być samicą. Podniosłem się i oblizałem łzy,schyliłem łeb i biegłem w stronę postaci. "Czarna zjawa" nie poruszyła się ani trochę stała z wypiętą piersią,i uniesionym łbem ,zastrzygła uszami . Stanąłem na przeciwko niej,była cała umorusana błotem,jednak zapachu nie można było  ukryć. Odezwałem się dość zachrypniętym głosem ;
-Ibra-zmarszczyłem delikatnie pysk.
-Acebir.-ona jednak nie odezwała się jak to zazwyczaj chłodnym głosem,a ciepłym.Aż zapragnąłem być szczeniakiem , położyć się i pozwolić by polizała mnie po pysku. Otrzepałem się z tych myśli i popatrzyłem na nią przeszklonymi oczami.
-Czego chcesz?-pokręciła łbem i zawarczała odsłaniając białe kły.
-Nie przyszłam tu po to żebyś tak się do mnie zwracał.-jej warczenie po chwili uspokoiło się-Wiem ,że nie potrafisz sobie poradzić z tym co zrobiła ci moja córka.-przypomniałem sobie wściekłość którą prawie zabiłbym ową córkę Ibry, przypomniałem sobie również jak wbiła mi kolec prosto w kark i ból jaki czułem kiedy to robiła. Jakby oddawała poprzez ten kolec wszystkie złe uczucia, właśnie na mnie. Tym razem ja odsłoniłem kły,i choć byłem mniejszy od swojej babki,przywarłem do niej i przyparłem ją piersią do drzewa ,po czym nie patrząc jej w oczy,wycharczałem.
-To co teraz się ze mną dzieje nie ma nic wspólnego z twoją córką.-Ibra odepchnęła mnie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz,przyszłam ci pomóc. Niedługo zamkniesz się w sobie,a twoje myśli będą krążyć tylko wokół zabijania,staniesz się okrutnym i bezwzględnym wilkołakiem, i nic cię nie będzie wstanie powstrzymać.-skuliłem uszy ,a z mojego pyska wydobył się dziki charkot .Przed moimi oczami przeleciały obrazy wszystkich dla mnie ważnych osób. 
-Anaid-rzekłem do obrazu w swojej głowie,zaraz jednak obraz zmienił się ,na ptaka leżącego w krwi,nad nim stał szary wilk i lizał krew wokół ptaka.Moje nozdrza rozdęły się delikatni.To byłem ja.
-Nie.-podniosłem wzrok na Ibrę- Nigdy nikogo nie zabije.
-Jesteś tego pewny?-ujrzałem  w jej oczach troskę.-Holiday też tak mówiła.-zaśmiałem się,przyjazne imię dla morderczyni.
-Najwidoczniej była słaba, stworzyłaś potwora ,ale ja nie zamierzam się stać tym potworem.Już jeden wystarczy.-jej oczy zmieniły wygląd.
-Jesteś tak samo głupi,jak twoja matka.nie poradzisz sobie sam.Myślisz ,że jesteś taki silny? -z każdym słowem,furia rosła w niej bardziej ,a słowa mówiła tak szybko ,że za każdym razem mnie opluwała.-Nic nie będzie mogło ukoić twojego bólu w klatce ,będziesz go czuł dopóki nie zabijesz,a jeśli nic z tym nie zrobisz, ból będzie tak wielki ,że będziesz zabijał wszystko co wpadnie pod twoje kły..a ty..
-Przestań.-warknąłem ostrzegawczo i odwróciłem się ,nogi jednak ugięły się pode mną,a oczy zamglił nieznany mi cień.Usłyszałem rechot mojej babki.
-Masz gorączkę,i to poważną gorączkę.Tylko ja wiem jak ja ukoić. Chodź ze mną Acebirze .-pokiwałem pyskiem na boki i wyszeptałem:
-Nigdy.
-Dosyć mam tej zabawy-zawyła,a zza krzaków wybiegła Holiday.Na jej ciele było więcej blizn niż ostatnio, kolców na grzbiecie nie miała tak dużo,a jedno oko mrużyła.Spojrzała na mnie ,a w jej oczach ujrzałem taki ból,i smutek ,że znów zachciało mi się wyć.-Masz tu mojego potworka.-Nie wiedziałem czego się mam spodziewać ,patrzyłem jak Ibra podchodzi do Holiday i przecina jej pysk swoją łapą,gdy doleciała do mnie woń krwi ,aż zadrżałem z podekscytowania,jednak potem spojrzałem znów na nią. Była taka młoda.Odwracałem pysk,i znów wąchałem.Wtem Ibra doskoczyła do mnie i przecięła moją pierś.Chciałem się na nią rzucić jednak odskoczyła i stanęła za drzewem. Młoda wilczyca na przeciwko mnie ,patrzyła teraz na mnie z dziwna żądzą,a ja wdychałem zapach jej krwi. Prawie w tym samym momencie rzuciliśmy się sobie do gardeł.Szarpałem zębami jej bok, pysk,łapy,uszy ,w podniebieniu czułem słodki smak jej krwi. Ona wbijała we mnie pazury ,wbijała zęby w moje gardło,a gdy trysnęła z niego krew lizała ją,naderwała mi ucho ,wygryzała futro. Wyglądało to jak krwawy taniec miłości. Ibra stała z boku i krzyczała:
-Myślałeś ,że umiesz nad tym zapanować? Przestań uciekać.- po czym odbiegła w las. Stanęliśmy na przeciwko siebie i dyszeliśmy ciężko. Po chwili znów rzuciliśmy się na siebie ,gryzłem jej łapy,ogon. Wtem poczułem ogromny spokój wypełniający moje serce,i osunąłem się w błoto. Holiday nie przestawała mnie gryźć, wychłeptując co chwila z moich ran krew. Poczułem osuwające się ciało obok mnie ,wilczyca oparła pysk na moim łbie ,poczułem słony smak łez na języku i wtedy sam zacząłem płakać,a ulewa nasiliła się.
-Przepraszam-wyszeptała-Przepraszam,że zmieniłam cię w to coś. Przepraszam ,że gdy ty skończyłeś ja nie mogłam. Z każdym dniem wzrasta apetyt, a ja ostatnio się powstrzymywałam.-powoli podniosłem się i polizałem ja po zakrwawionym pysku, ona zrobiła to samo.Spojrzeliśmy sobie oczy, i wiedzieliśmy ,że ona nauczy mnie więcej od Ibry i ,że razem jesteśmy silni.
-Wracajmy do domu-rzekłem ,a ona kiwnęła delikatnie łbem. Widziałem że jest wyczerpana,ja również byłem,ale ja nie jestem samicą. Wziąłem Holiday za kark i rzuciłem ją sobie na grzbiet. Całą drogę przebyliśmy w ciszy.W końcu ujrzałem wejście do HOTN,i przystanąłem na chwilę,zastanawiając się czy nie popełniam błędu. Wbiegłem do szałasu Szery i położyłem przed nią ranną, po czym sam ułożyłem się koło niej.Jenna odwróciła się pyskiem do nas i wydała z siebie cichy jęk. 
-Będzie dobrze-szepnąłem do Holiday ,a ona uśmiechnęła się niepewnie.Zaczynaliśmy nowe życie.
                                                                ******
no więc..
nie wiem.
ale Ibra to moja babcia,matka Teq i jest wilkołakiem.. niedługo dołączy do nas Holiday. Tylko moja koleżanka się jeszcze waha.  
A ja chciałbym  zmienić fotę: http://mutley-the-cat.deviantart.com/art/White-Wolf-2-31596507   
Takie trochę denne , no i..smutne jak na walentynki..Ale wybaczcie.
Acebir_ (13:12)