Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

28 lutego 2011

O tym jak Michelle zrobiła dobry uczynek [Michelle]

Wilczyca ze znudzonym wyrazem pyska chodziła po lesie. Chciało jej się spać, ale nigdzie nie mogła znaleźć odpowiedniego miejsca. Słońce już wyszło. Była ładna pogoda - niebo było prawie bezchmurne, tylko tu i ówdzie majaczyły beztroskie, bialutkie obłoczki. Michelle spuściła nisko pysk, aby móc popatrzeć w śnieg. Był nijaki. Ubity, brudny i skrzypiący pod łapami. Zima... na szczęście już niedługo przyjdzie długo oczekiwana wiosna. Będzie można chodzić po zielonej trawie, a przyroda wreszcie wróci do życia. Wilczyca podniosła łeb do góry i prychnęła z odrazą. Nagle usłyszała jakiś pysk. Jej uszy stanęły na sztorc. Na pewno nie pochodził ze stada, bo mieściło się w przeciwnym kierunku. Postanowiła sprawdzić co to hałas. Puściła się biegiem po śniegu, który jakby przestał wydawać te denerwujące dźwięki, albo Michelle już tego po prostu nie słyszała. Teraz usłyszała skamlenie. Jakiegoś młodego stworzenia, tylko nie wiedziała jeszcze jakiego. Wpadła na miejsce, z którego dochodziły piski. Obok wodopoju ujrzała dwójkę lisków. Jeden był wyraźnie starszy, o czym świadczyła jego postawa i masywniejsze łapy. Stał na przodzie, jakby chcąc swym ciałkiem obronić brata. Przed nimi stał masywny wilk, którego wyraz pyska nie mówił nic dobrego. Kiedy zobaczył wilczycę od razu zmierzył ją chłodnym spojrzeniem, mówiącym wyraźne: przeszkadzasz. Odwdzięczyła mu się tym samym i uśmiechnęła się cynicznie. Zerknęła na maluchów. Jeden miał uszkodzoną łapę, a drugi zakrwawione podbrzusze. Nagle poczuła ból w okolicach szyi i upadła z impetem na ziemię. Leciała jej krew. Warknęła na wilka i podniosła się. Doskoczyła do niego i zatopiła zęby w grubej warstwie futra i mięśniach na jego łapie wyrywając je. Czarny zacisnął pazury na jej ciele i rzucił nią o drzewo. Upadła z impetem, jednak szybko podniosła się. Zaatakowała szybko wilka od tyłu i z całych sił zacisnęła szczęki na jego tętnicy. Chcąc odczepić ją od siebie mocno pociągnął ją zębami za ucho, nadrywając je. Wilczyca kopnęła go tylnymi łapami wtapiając kły mocniej. Poczuła, że wilk traci siły. Upuściła go na ziemię i chwiejąc się podeszła do wodopoju. Upiła łapczywie trochę wody i skierowała wzrok na maluchów przyglądających się z zainteresowaniem i strachem wilczycy. Resztkami sił uśmiechnęła się i podeszła do nich. Przestraszeni odsunęli się trochę do tyłu. Michelle westchnęła. Spojrzała na czarnego, który już wykitował do końca. Odwróciła wzrok do lisków. Pokazała głową na czarnego wilka.
- Znacie go?
Maluchy w ciszy przypatrywali się nieznajomej, po czym mały, siedzący za bratem lis odpowiedział:
- Nie. On nas po prostu zaatakował, bo był głodny. Tak nam powiedział.
Spojrzała pytająco na większego, siedzącego przed nim lisa.
- On nie umie mówić. - odpowiedział wyprzedzająco mały i wysunął się zza brata siadając bliżej. - A ty kim jesteś?
- Cóż... trudne pytanie. Jestem na pewno wilkiem, jak pewnie zauważyliście. A na imię mi Michelle. A wam?
- My jesteśmy lisami. Mój braciszek ma na imię Rudy, a ja Rudzielec.
- Nietypowe imiona. - wilczyca popatrzyła na niego ze zdziwieniem. - Skąd jesteście?
- Mieszkaliśmy w norze, ale teraz jesteśmy tutaj.
- A wasza matka?
- Zgubiła się nam. To znaczy... my się jej zgubiliśmy.
Michelle westchnęła ze znużeniem. Wskoczyła na pobliskie drzewo, aby przyjrzeć się terenowi.
- Chcecie ją znaleźć?
W odpowiedzi kiwnęli łebkami. Wilczyca ruszyła przodem, a za nią szły (co chwila się potykając) dwa słodkie rudzielce.

-

Było południe, kiedy wróciła do stada. Od razu zobaczyła Lunę i Anaid, potem Aldieb, Cirę, Aspeney i Tiffany.
- Gdzie byłaś? - od razu przeszła do rzeczy Luna. - I jak ty wyglądasz?
- Spotkałam dwójkę małych lisów i wilka, który je atakował, dlatego tak wyglądam. Potem pomogłam znaleźć ich matkę. - dodała z udawaną dumą. A co do wyglądu... nie jest tak źle.