Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

16 sierpnia 2011

Z dziennika mamuśki. [Luna]

Jak długo można płakać? Godzinę? Dwie? Nastały czasy, kiedy się o tym przekonam...
*** 02:16 ***
Płacz. Przeszywający cały dom, przeraźliwy wrzask. Na zewnątrz ciemno, wewnątrz ciemno. Niechętnie wygramoliłam się z pustego łóżka, rzucając tęskne spojrzenie ciepłej kołdrze. Podeszłam do dziecięcego łóżeczka i wyjęłam z niego moją maleńką latorośl, która łkała jakby dom się palił, a świat jutro miał się skończyć. Chwyciłam jej zimną, miniaturową rączkę, z miniaturowymi paluszkami i pocałowałam ją delikatnie, przytuliłam małą do siebie. Nie darła się już jak obdzierana ze skóry, jedynie kwiliła tak żałośnie, że aż serce się krajało. Nie mogłam karmić tak jak wszystkie inne ludzkie matki, ze względu na mój tryb życia. Zeszłyśmy więc razem do kuchni, a ja z na wpół przymkniętymi powiekami krzątałam się, aby podgrzać mleko. 
*** 02:34 ***
- Biedna Ty moja mała, nieślubna dziecinko. - Mruczałam cicho, kiedy Thell opróżniała butelkę z mlekiem. Moje łóżko mnie wołało, słyszałam to. Słyszałam ten godny pożałowania głosik z sypialni: "Chooodź do mnieee, chooodź, prześpij się! Potrzebujesz snu! Właśnie teraz! Chooodź!" . A ja wtedy twardo musiałam odpowiadać: "Jestem zajęta. Prześpię się później." . Tekst, który na długo zagości w moim słowniku. "Prześpię się później.". Kiedy dziewczynka wlała w siebie całe przygotowane dla niej mleko, nawet nie miałam siły, ani ochoty, umyć butelkę, rzuciłam nią do zlewu, a sama udałam się do góry. Sunęłam jak cień, po schodach, przez korytarz, aż do pokoju. Nastąpiła faza "Spróbuj mnie teraz zmusić żebym zasnęła, mamusiu!". To jest dopiero zabawa. Łażę w kółko, kołyszę się na boki, śpiewam cichutko - nic. 
- Ty też musisz spać. Uwierz mi. - Odpowiada mi dzika salwa śmiechu. W końcu kładę się do łóżka a mała leży koło mnie. Wmawiam sobie, że poleżymy tak chwilkę, a ona na pewno zaśnie. Tak, wmawiam to sobie. Zasypiam ja, a ona leży i beztrosko macha rączkami i nóżkami, jakby brała udział w maratonie. 
*** 04:03 ***
Budzi mnie kwilenie. Oho, co tym razem? Podnoszę się i dostrzegam Thelissę leżącą obok mnie, na łóżku. Czyli jednak zasnęłam przed nią i nie zdołałam zanieść jej do łóżeczka. Biorę małą na ręce i kieruję się ku szafce. Wyciągam czystego pampersa, talk i kremik. Później następują wszystkie czynności związane z przebieraniem dziecka. Zrobione. Czyste, suche dziecko. 
*** 04:11 ***
-Można iść spać, prawda słonko? - Mówię cichutko, z nadzieją na sen. Dłuższy, nie przerwany sen. O dziwo, kiedy doszłam do dziecięcego łóżeczka Thell spała. Sprawdziłam, czy na pewno śpi, czy może po prostu mam omamy. Spała. Tak! Spała! Pocałowałam ją w  jej małe czółko i odłożyłam. Otuliłam kocykiem i sama rzuciłam się na łóżko. Natychmiast odpłynęłam w błogi niebyt. Sen. 
*** 06:20 ***
Płacz. Koniec spania. Dzień się zaczął. Przytulam dziecko do siebie, po czym kładę je na swoim łóżku, a sama opieram się nad nim. Teraz następują wygłupy, gilgotanie i tym podobne. Kiedy ja robię coś bezsensownego i głupiego Thell zaczyna cieszyć się jak opętana. Ja gilgoczę ją, ona odpowiada pociesznym śmiechem i falą śliny na swojej buzi. Ja wycieram ślinę z jej twarzyczki, ona łapie mojego palca i bierze go do ust, w wyniku czego cała moja dłoń jest zaśliniona. Ja próbuję odzyskać mój palec w całości, ona z jeszcze bardziej zadowoloną miną ściska go mocniej, a wtedy ja już nie mogę się opierać i wracam do głupich zabaw. 
*** 06:31 ***
Dobra, koniec. Trzeba coś zjeść. Z Thelli na ręku podgrzewam mleko, równocześnie tworząc dla siebie jakąś kanapkę. Mleko gotowe, Thell dostaje butelkę, a ja delektuję się porannym posiłkiem. 
***
Dzień mija dość spokojnie. Wręcz nudno. Siedzimy na polanie. Thell śpi albo w moich ramionach, ramionach ciotki Andzi, lub ewentualnie w nosidełku. Śpi spokojnie, jedynie czasem wybudzając się kiedy ktoś zaczyna hałasować. 
Wszyscy pomyślą pewnie, że z dzieckiem to same problemy. Pomimo braku snu i częściowej utraty słuchu spowodowanej płaczem, jest zupełnie inaczej. Nic nie zastąpi wspaniałych uśmiechniętych oczek, na widok mamy. Dzikiego śmiechu i radości z bezsensownych rzeczy. Małych rączek chwytających palce i przytulających się do maminej szyi. Macierzyństwo jest cudowne. 
Tylko... Tatusiu, wracaj.

Luna, Córka Księżyca (23:41)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz