03 października 2011
Lusterko
Cisza.
Obudziła ją cisza.
Pustka
dźwięku w całym domu. Wydawało się to być dziwne, nadole nie pracował
telewizor, mama nie chodziła po domu, radio stojące w jejpokoiku nie
wydawało z siebie głosu. Nawet głośne tykanie zegara, stojącego
nakorytarzyku nie dochodziło do jej uszu.
Najpierw
przekrzywiła główkę w bok, chwilę wpatrywała sięzielonymi ślepkami w
biały sufit, a spomiędzy rozchylonych warg wydobyło sięzdziwione
sapnięcie.
Cisza.
Nic.
Uniosła
piątki do oczu i przetarła nimi energicznie powieki,dopiero wtedy
odważyła się przekręcić na prawy bok i spojrzeć na drzwi.Zamrugała
energicznie, starając się powstrzymać ziewnięcie. Nic ciekawego.
Usiadła
na łóżeczku, pozwalając kołdrze spaść na różnobarwnąwykładzinę. W tej
samej chwili zauważyła ruch, po swojej lewej. Pisnęła cienkoi cofnęła
się z powrotem za poduszkę. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, żenie
ma się, czego bać. Przecież to była druga-ja-nie-ja. Przynajmniej sama
taknazywała tą dziwną istotkę mieszkającą za oknem w drewnianej oprawce.
Jej nietrzeba było się bać, tak mówiła mama.
Czarnuszka
zeskoczyła z łóżka i bosymi stópkami uderzyła owykładzinę, to ona
zagłuszyła kolejne uderzenia, gdy podbiegła do niewielkiegoprzedmiotu.
Druga-ja-nie-ja również pobiegła w jej stronę i oparła się obliźniaczą
półeczkę. Dziewczynka po drugiej stronie lusterka, powtarzała każdyjej
ruch przedrzeźniając ją.
Pochyliła się
przyglądając jej się uważniej. Kruczekędziorki włosów opadały na jej
czółko, oraz spływały po bokach głowy. Zielonoszare oczęta wpatrywały
się z zafascynowaniem, w bliźniaczkę.
Ding...
Drgnęła
wystraszona, gdy zegar po raz pierwszy wybił godzinęoznajmiając porę
wieczoru. Zerknęła przelotnie na odbicie i aż zamarłazdziwiona.
Druga-ja-nie-ja przestała ją przedźeźniać, teraz uśmiechając sięszeroko.
Ding...
Niema
towarzyszka pochyliła się i chuchnęła na powierzchnięlusterka. Uniosła
swoją dziecieńcą piąstkę i wskazującym palcem przesunęła pojego tafli.
Na białych smugach zaczęły się pojawiać jakieś kształty.
Litery.Upomniała siebie samą Thell, obserwując nadal w zdziwieniu
bliźniaczkę.
Ding...
Dziewczynka
odwróciła się na pięcie i podskakując, klaszczącprzy tym w dłonie
pobiegła w głąb pokoju. Czarnuszka nadal w zdziwieniuprzyglądała się
swojej kopii, gdy ta otworzyła drzwi i wybiegła ze swojegopokoju.
Zegar znów zamilkł.
Dopiero
teraz dziewuszka się poruszyła. Przetarła piąstkamiślepka i spojrzała
na zamknięte drzwi do pokoiku. Przecież mama mówiła, że dziewczynkazza
okna w ramce, naśladuje jej ruchy i nie porusza się sama. Że
to...Odbicie? Jakoś tak.
Wzruszyła wątłymi ramionami i wróciła na łóżko.
***
Gdy
pierwsze promyki słońca dotknęły tafli lusterka, na jegopowierzchni
pojawiły się pęknięcia. Napis zblakł, aż wreszcie znikł. A politerach
pozostało tylko puste wspomnienie...
P O B A W I M Y S I Ę ?