14 października 2011
Drzewa,
krzewy, zaciskam powieki. Łapy niosą mnie przed siebie i skok, jeden,
drugi, biegnę dalej. Otwieram oczy i patrzę na swoje łapy, rozbijam
ziemię, która tryska spod nich niczym woda. Wystawiam język na wierzch i
przyspieszam, wiatr rozwiewa mi sierść, czuję jego ,,dotyk,, na swoim
ciele, każdy mięsień pracuje. Kolejne skoki, odbijam się od drzewa i
ląduję na ziemi, w postaci elfa, wykonuję przewrót i siad na tyłku,
śmiejąc się. Wciągam świeże powietrze, zerkam w niebo z uśmiechem.
- W końcu - mówię do siebie.
- Tak, tak, znalazłaś domek ? - słyszę zza pleców i gwałtownie odwracam głowę. Jakaś postać, stoi i przygląda mi się, wstaję powoli i otrzepuję spodnie.
- Tak, znalazłam... A co ? - prostuję się i patrzę przymrużonymi oczyma na obcego. Po głosie stwierdziłam, że to mężczyzna.
- A nic. - mężczyzna wyszedł z cienia - Padmo - uśmiechnął się irytująco. Wtedy go poznałam, cofnęłam się kilka kroków i zmarszczyłam brwi.
- Nie wiem po co tu przylazłeś, ale zmiataj stąd jak najszybciej - założyłam ręce i uśmiechnęłam się równie irytująco.Wspomnienia wróciły, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
- O nie nie ! - krzyknął za mną, zatrzymałam się i odwróciłam do niego - Tyle, rozumiesz - odmierzył palcami jakieś 10cm - tyle mi zabrakło ! Musiałaś się pojawić ty ! - spojrzałam na niego zirytowana.
- Przestań się wydzierać, takie miałam zadanie i tyle. Koniec tematu.- pokręciłam głową - spadaj. - chciałam ruszyć, ale zobaczyłam jak zaczyna się śmiać, coraz głośniej, jak nienormalny.
- Ty naprawdę nie rozumiesz ? - zaśmiał się ponownie - Halo ! Jak myślisz co ja tu robię ? Przepustka ? - śmiał się dalej, naglę jakbym się ocknęła, spojrzałam na niego zdziwiona, duże oczy, lekko otwarta buzia.
- Jak ? - wydusiłam z siebie, panicznie rozglądając się na różne strony, milczał. Zatrzymałam po chwili na nim wzrok. - Jak się pytam ?!- tym razem to ja się uniosłam.
- Dobrze wiesz - i znowu ten uśmiech, kpiący uśmieszek. Do oczu napłynęły mi łzy, jedna z nich spłynęła po poliku.. a za nią kolejne. Zacisnęłam mocno pięści i spojrzałam na niego zupełnie innym wzrokiem. W głowie miałam twarze, wszystkie twarze, śmiejące się do mnie, ze mnie, jaki to jestem ,,dziwny przypadek,, nie śmiali się na złość, po prostu, ja ich rozśmieszałam.
- Jak mogłeś ? - wydusiłam zrozpaczonym głosem, przez zaciśnięte zęby, emocje, buzowało we mnie coraz bardziej.
- Tak jakoś wyszło - wzruszył ramionami i przewrócił oczyma. Przesadził, krzyknęłam głośno i zaczęłam iść w jego kierunku, mocno stawiałam kroki i przyglądałam się mu.
- Jak mogłeś?! - wykrzyczałam, mój wzrok, oczy, jakby płonęły, łzy zaczęły gotować się na mojej twarzy i parować, ciało miałam coraz gorętsze, temperatura rosła, a ja stałam i wpatrywałam się w niego. Wystraszył się, nie wiem dokładnie czego, ale się wystraszył.
- Padma.. Pa... - złapał się naglę za brzuch, z pod moich butów ulatniał się dym, coraz mocniejszy, trawa przy mnie zapaliła się, nadal stałam i patrzyłam na niego tym samym wzrokiem. Złapał się za szyję, zaczął głośno nabierać powietrza, kaszlał, upadł na kolana. Głowa, teraz złapał się za głowę i zaczął krzyczeć. - Przestaań, przestań ! - skóra na jego ciele coraz bardziej się marszczyła, była sucha, bardzo sucha, spojrzał na mnie, ostatni raz. Białko w jego oczach wyglądało jakby się gotowało, wyciągnął rękę w moją stronę i padł. Wyglądał jak suszona śliwka. Emocje opadły, zaczęłam się uspokajać, trawa dookoła już się wypaliła i przygasła. Spojrzałam na wysuszone ciało i dopiero zdałam sobie sprawę co zrobiłam.
- Umiem - wyszeptałam, upadłam na kolana i chowając twarz w dłoniach pozwoliłam, aby łzy ściekały po moich polikach..
- W końcu - mówię do siebie.
- Tak, tak, znalazłaś domek ? - słyszę zza pleców i gwałtownie odwracam głowę. Jakaś postać, stoi i przygląda mi się, wstaję powoli i otrzepuję spodnie.
- Tak, znalazłam... A co ? - prostuję się i patrzę przymrużonymi oczyma na obcego. Po głosie stwierdziłam, że to mężczyzna.
- A nic. - mężczyzna wyszedł z cienia - Padmo - uśmiechnął się irytująco. Wtedy go poznałam, cofnęłam się kilka kroków i zmarszczyłam brwi.
- Nie wiem po co tu przylazłeś, ale zmiataj stąd jak najszybciej - założyłam ręce i uśmiechnęłam się równie irytująco.Wspomnienia wróciły, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
- O nie nie ! - krzyknął za mną, zatrzymałam się i odwróciłam do niego - Tyle, rozumiesz - odmierzył palcami jakieś 10cm - tyle mi zabrakło ! Musiałaś się pojawić ty ! - spojrzałam na niego zirytowana.
- Przestań się wydzierać, takie miałam zadanie i tyle. Koniec tematu.- pokręciłam głową - spadaj. - chciałam ruszyć, ale zobaczyłam jak zaczyna się śmiać, coraz głośniej, jak nienormalny.
- Ty naprawdę nie rozumiesz ? - zaśmiał się ponownie - Halo ! Jak myślisz co ja tu robię ? Przepustka ? - śmiał się dalej, naglę jakbym się ocknęła, spojrzałam na niego zdziwiona, duże oczy, lekko otwarta buzia.
- Jak ? - wydusiłam z siebie, panicznie rozglądając się na różne strony, milczał. Zatrzymałam po chwili na nim wzrok. - Jak się pytam ?!- tym razem to ja się uniosłam.
- Dobrze wiesz - i znowu ten uśmiech, kpiący uśmieszek. Do oczu napłynęły mi łzy, jedna z nich spłynęła po poliku.. a za nią kolejne. Zacisnęłam mocno pięści i spojrzałam na niego zupełnie innym wzrokiem. W głowie miałam twarze, wszystkie twarze, śmiejące się do mnie, ze mnie, jaki to jestem ,,dziwny przypadek,, nie śmiali się na złość, po prostu, ja ich rozśmieszałam.
- Jak mogłeś ? - wydusiłam zrozpaczonym głosem, przez zaciśnięte zęby, emocje, buzowało we mnie coraz bardziej.
- Tak jakoś wyszło - wzruszył ramionami i przewrócił oczyma. Przesadził, krzyknęłam głośno i zaczęłam iść w jego kierunku, mocno stawiałam kroki i przyglądałam się mu.
- Jak mogłeś?! - wykrzyczałam, mój wzrok, oczy, jakby płonęły, łzy zaczęły gotować się na mojej twarzy i parować, ciało miałam coraz gorętsze, temperatura rosła, a ja stałam i wpatrywałam się w niego. Wystraszył się, nie wiem dokładnie czego, ale się wystraszył.
- Padma.. Pa... - złapał się naglę za brzuch, z pod moich butów ulatniał się dym, coraz mocniejszy, trawa przy mnie zapaliła się, nadal stałam i patrzyłam na niego tym samym wzrokiem. Złapał się za szyję, zaczął głośno nabierać powietrza, kaszlał, upadł na kolana. Głowa, teraz złapał się za głowę i zaczął krzyczeć. - Przestaań, przestań ! - skóra na jego ciele coraz bardziej się marszczyła, była sucha, bardzo sucha, spojrzał na mnie, ostatni raz. Białko w jego oczach wyglądało jakby się gotowało, wyciągnął rękę w moją stronę i padł. Wyglądał jak suszona śliwka. Emocje opadły, zaczęłam się uspokajać, trawa dookoła już się wypaliła i przygasła. Spojrzałam na wysuszone ciało i dopiero zdałam sobie sprawę co zrobiłam.
- Umiem - wyszeptałam, upadłam na kolana i chowając twarz w dłoniach pozwoliłam, aby łzy ściekały po moich polikach..