17 października 2011
A ciebie nie ma.
Dziś
grające pudełko w pokoju rodziców głośno oznajmia, że trzeba wstać. Mama
pewnie zaraz wygrzebie się z pościeli i otulona w kocwyjdzie na balkon.
Wyciągnie te śmieszne białe patyczki i uwolni z blaszanegopudełka
ognistego demona. Zamyśli się i spędzi tam dość czasu by
ciemnowłosyszkrab wkradł się do pokoju pary. Dziewczynka zanurkuje w
szafie i wygrzebie stamtąd jedną z wielu koszulek taty. Po co miały tam
leżeć i się marnować? Jego i tak nie było.
Potem,
gdy Luna wróci do pokoju i ponownie zagrzebie się wpościeli,
dziewczynka już będzie siedzieć u siebie. Mama zaśnie. A
córeczkarozpocznie na nowo odkrywać wielki świat.
Na
początku myślała, że jedyne, co istnieje to jej niewielki pokoik. Potem
granice możliwości poszerzyły się o całą przestrzeń domu, orazpolanę. Te
miejsca zbadała już cal po calu. Widziała pana zamkniętego w
czarnympudełku. Czasem pan zamieniał się z panią, lub innymi ludźmi. W
kuchni było teżinne coś. Bardziej owalne i gadające. Na pytania nie
odpowiadało, ale czasemwydawało z siebie takie fajne buczenie. Ma
zaledwie godzinę, żeby panować w swoim królestwie. Potem mama już schodzi
na dół. Zawsze patrzy ze zdziwieniem na swoją pociechę, odzianą w ciemne
spodenki i którąś z koszulek taty, z cierpliwością wyczekującą u drzwi.
Pytana, co tam robi, tylko uśmiecha się tajemniczo i wlepia szare ślepia w
przestrzeń za przeszklonym wejściem. Potrafi tam siedzieć długo. Długo
jak na dziecko około sześcioletnie. Czasem godzinę, może dwie ewentualnie
pięć. Siedzi i czeka.
Ale on nie przychodzi.
A ona traci cierpliwość.
Jego nadal nie ma.
Jej mina z czasem z radosnej zmienia się w obojętną. To już był rytuał. Czekanie. Czekanie na kogoś, kto nie przyjdzie.
Jutro,
gdy blondynka wygrzebie się z pościeli i wyłączy budzik, dziewczynka nie
będzie czaić się u drzwi. Nie wejdzie do pokoju, gdy mama będzie
zajmować się porannym papierosem. Nie podkradnie kolejnej koszulki, nie
przerwie tej godzinnej drzemki dźwiękiem grającego radia czy
chodzącego telewizora. Gdy jej rodzicielka zejdzie na dół, nie ujrzy
swojej pociechy z tęsknotą czekającej u drzwi. Nie znajdzie jej nigdzie,
dopiero w pokoju córki zobaczy ciemnowłosą latorośl skuloną pod tarczą z
kołdry.
Już nie będzie umiała tęsknić.
Nie będzie umiała również wybaczyć.
Twarz taty, zamazała się i straciła wyraz. Przestała istnieć.
A ona...? Ona przestała czekać.
* - *
Pisałam
to o... W pół do pierwszej. Brak netu daje siępowoli we znaki. Tak jak i
słuchanie J.Kaczmarskiego. Oraz chęć morderstwakogokolwiek. To drugie
opowiadanie napisane dziś (wstawiam to później, więc toco piszę
teoretycznie jest w czesie przeszłym{?}) zabieram się za kolejneczęści,
kołysanki.
Net mam od 5 minut... Jak ja jutro pójdę do szkoły...? Nie wiem.