26 października 2011
Postanowiłaś
wybrać się na wieczorny spacer. Nic nadzwyczajnego się nie dzieje.
Wszyscy jak zwykle zajmują się swoimi sprawami. Zamyślona tracisz
rachubę czasu, aż nagle orientujesz się, że zapadła noc, a Ty znalazłaś
się na granicach HOTN. I w tedy cały spokój pryska. Trafiasz na świeży
ślad, który nie należy do żadnego zwierzęcia zamieszkującego te tereny.
Sprawdź co to za stworzenie i jak najszybciej wezwij członków stada.
Jeżeli jednak dasz radę, postaraj się wygnać stworzenia za granice
terenów HOTN - podejmując decyzję pamiętaj, że nie masz obowiązku
walczyć. Musisz się szybko zdecydować. Istnieje prawdopodobieństwo, że
stado jest w niebezpieczeństwie...
Mgła otacza mnie ze
wszystkich stron, rozglądam się dookoła powoli i ostrożnie. Spoglądam na
ślady pozostawione przez obce mi zwierzę, przykładam swoją łapę i
ogarnia mnie nie jakie przerażenie.- O cholera - szepcze, widząc, że ślad jest 3x większy od mojego. Jedyne co wiem jak na razie to, to że tajemnicze stworzenie jest psowate. Przytykam nos do podłoża i ruszam powoli za zapachem, uszy postawione mam na sztorc, nasłuchuję i rozglądam się dookoła. Nie wiadomo czy mi coś zaraz nie wyskoczy zza krzaków. Jakiś szelest i ruch, automatycznie moje ciało zniża się do ziemi, łapy przygotowane do skoku, albo ucieczka, albo atak. Przyglądam się, wystawiam lekko łeb znad trawy i... Niewielka sarna wychodzi z krzaków, niby norma, ale moją uwagę zwróciło jej zachowanie. Była nieco poddenerwowana, dało się to wyczuć, no i najdziwniejsze, była sama. Te zwierzęta z natury unikają samotnych podróży. Zaburczało mi lekko w brzuchu, dawno w sumie nie jadłam. Przygotowałam się do skoku i wbiłam wzrok w swoją ofiarę, była widocznie zdezorientowana. Napięłam mięśnie tylnich łap, aby wyskoczył jak najdalej, oblizałam pysk i skok. Jeden, drugi, trzeci, wykonywałam duże susy, dopiero kiedy wyskoczyłam w powietrze, sarna zauważyła mnie i uchyliła się lekko. Wylądowałam na jej grzbiecie, wbijając pazury w grzbiet i długie kły w kark. Zwierzę straciło równowagę i wywróciło się w stronę krzaków, razem ze mną. Okazało się, że po drugiej stronie jest dosyć spory spad, zaczęłam razem z nią koziołkować w dół, coraz szybciej i szybciej, szok.. Zdziwiona i lekko wystraszona przebiegiem sytuacji wbiłam pazury głębiej w jej ciało. Nie wiem czy to szczęście czy zwykły przypadek, ale zatrzymałam się na pniu ściętego drzewa, spojrzałam na zwierzę, którego uczepiłam się na samej górze i poczułam zapach krwi, dużej ilości krwi. Sarna już nie żyła, przy lądowaniu nabiła się na wystający kawałek gałęzi. Podniosłam głowę znad jej ciała i znieruchomiałam. Kilka metrów przede mną leżały ciała członków jej stada, bynajmniej tak mi się wydawało... Podniosłam się, powoli wyczepiając pazury z martwej zdobyczy i ruszyłam w stronę odkrycia. Rozglądałam się do niewielkiej polanie, której były porozrzucane ciała. Naglę odwróciłam łeb w stronę północną i wyczułam zapach, ten sam co przy śladach. Idzie.. błyskawicznie przybrałam postać elfa i wspięłam się na najbliższe drzewo, aby nie roznosić za bardzo swojego zapachu. Przykucnęłam na jednej z wyższych gałęzi i obserwowałam teren. Po ok. 7min. dało się zauważyć z daleka kontury skrzydeł, były dosyć spore, po chwili zza drzew wynurzył się cały stwór. Przysunęłam się kawałek na gałęzi, aby zobaczyć go lepiej, rozglądał się po polanie i węszył... Naglę warknął i machnął skrzydłami, ruszył w stronę mojej ofiary i zniknął na chwilę mi z oczu, po chwili wbiegł ponownie na polankę, wtedy zobaczyłam go dokładnie.
[foto: http://liengod.deviantart.com/favourites/?offset=48#/dnk3ko ]
Prawie ześlizgnęłam się z gałęzi widząc jego wielkie szpony i ten wzrost.. Nie mogłam dokładnie określić, ale zdawał się mieć spokojnie 2 metry, na dodatek solidnie zbudowany. Złapałam się innej gałęzi, aby utrzymać równowagę. Wielki wilkopodobny krzątał się po polanie i węszył, chyba nie wpadł na pomysł by poszukać wyżej. ,,Po co mu skrzydła, skoro z nich nie korzysta,, zastanowiłam się i skrzywiłam lekko. Przyglądałam się dalej, było coraz ciemniej, ogólnie było ciemno, ale teraz jedyne co widziałam to delikatny ruch jego ciała. Przysiadłam i czekałam na odpowiedni moment, wiedziałam jedno.. Sama nie dam rady, muszę wrócić i powiadomić stado o nowym gościu. Nie wyglądał na przyjemnego i miłego, biorąc pod uwagę to ile je też nie jestem za tym by został na naszych terenach. Siedziałam tam może jakieś 10min. kiedy postanowiłam, że schodzę.. Przyzwyczajona do bezszelestnego zachowania w lesie, podniosłam się i cicho przeskakiwałam z jednego drzewa na drugie, kiedy stwierdziłam, że jestem już wystarczająco daleko, zeszłam powoli i nie zwracając uwagi na nic ruszyłam pędem w stronę stada.