31 października 2011
To nie jest ani kolejna część "Początek bez końca", ani "Przemyślenia".
Ot. Pierwsze, zwykłe opowiadanie.
_________________________________________
<podkład: Two Steps From Hell - Heart of Courage>
Biegłam. Nie
patrzyłam gdzie. Po prostu starałam się prześcignąć czas i zgubić za
sobą cały świat. Wszystko mieszało mi się w głowie. Plątanina myśli
tworzyła nieład, który kłębił się w moim sercu. A ja biegłam. Znowu
biegłam. Cały czas biegłam.Wilcze łapy wybijały rytm. Jednak tym razem
coś go zniekształcało. Wydawał się obcy i odległy. Ściółka paliła,
jakbym stąpała po rozżarzonych węglach i stawała na nich zbyt długo. I
nagle poczułam, że futro zaczyna coraz bardziej ciążyć. Padał deszcz.
Ale cichy szmer nie dawał spokoju. Każde uderzenie kropli był niczym
bolesny impuls dla umysłu. I nagle stanęłam. Otaczała mnie reszta
roślinności. Jeszcze jeden krok, a moja sylwetka będzie widoczna dla
ludzi w domu, który znajdował się na wprost mnie. Ale nie czułam się
zagrożona. Znajomy zapach dotarł do mych nozdrzy, a ja bez namysłu
ruszyłam biegiem przed siebie. Potykałam się na śliskiej ścieżce.
Ludzkie nogi znowu mnie zawodziły. Skórę owinął zimny wiatr, mokre
ubranie okleiło moje ciało. Zadrżałam docierając do zadaszonej werandy.
Ostrożnym krokiem podeszłam do drzwi i uniosłam rękę. Zamarłam. Nie
byłam pewna co zrobić. Może tak naprawdę nie powinnam tu przychodzić…
Mimo
to dłoń delikatnie uderzyła o drzwi. Ciche kroki zbliżały się coraz
bardziej. Chciałam się cofnąć i jak najszybciej uciec, ale było już za
późno. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i ukazała się
zdziwiona twarz dziewczyny.
-Luna. – Szepnęłam cicho, zgarniając mokre włosy, które przykleiły się do policzków.
-Szera.
– W jasnych, błękitnych oczach dziewczyny odbijał się szok, który czuła
na mój widok. – Wejdź. – Dodała, pośpiesznie odsuwając się, bym mogła
wejść.
Niepewnym krokiem przekroczyłam próg Jej
mieszkania. Dziwnie się czułam w otoczenie ludzkich przedmiotów. Jednak
szybko o tym zapomniałam, czując jak chłód przeszywa moje ciało.
-Co
się stało? – Dziewczyna stanęła przede mną, a Jej brązowe włosy z
delikatnym przebłyskiem rudego zalśniły w sztucznym świetle lampy.
-Mogę wziąć prysznic? – Zapytałam szybko.
Nie
miałam siły na wyjaśnienia. Jedyne czego pragnęłam to pozbyć się chłodu
i pustki. Dzięki prysznicowi przynajmniej jedna z tych rzeczy była
możliwa.
-Jasne. – Luna nie pytała o nic więcej. W tym momencie byłam Jej za to wdzięczna…
Ruszyłyśmy
dalej przedpokoikiem. Luna poprowadziła mnie schodami na górę.
Wpatrywałam się w ziemię nie zwracając najmniejszej uwagi na otoczenie.
Nagle Luna skręciła w prawo, otwierając przede mną drzwi. Stanęłam obok
Niej, zaglądając do środka. Zerknęłam w lewo na umywalkę i wiszące
lustro. Nie zwróciłam uwagi na więcej szczegółów. Mój wzrok padł na
prysznic. Uśmiechnęłam się słabo do Luny i weszłam do środka. Usłyszałam
tylko jak drzwi się zamykają i wyłączyłam się.
<podkład: Two Steps From Hell - Forgotten September>
Ocknęłam
się dopiero, gdy siedziałam w wannie, a ciepła woda z prysznica
obmywała moją skórę, tuląc w kojącym dotyku. Podciągnęłam
kolana,oplatając je rękami. Jedna dłoń spoczęła na lewym ramieniu. Pod
opuszkami poczułam delikatne uwypuklenia. Blizny ciągnęły się jedna koło
drugiej. I nagle zorientowałam się, że płaczę. Mimowolnie odchyliłam
głowę, a ciepły strumień wody spłynął w dół po policzkach. Westchnęłam
cicho doprowadzając zmysły do porządku. Gdy słuch przyzwyczaił się do
równego szumu wody usłyszałam coś jeszcze. Ciche, nerwowe kroki,
zagłuszane od czasu do czasu duszącym kaszlem.Luna… Zapewne teraz się o
mnie niepokoiła. Od zniknięcia Teama stała się bardzo nerwowa. Opuściłam
głowę, opierając ją o kolana. Przymknęłam powieki, aby jeszcze na
chwilę móc odpłynąć…
Zakręciłam wodę i wstałam.
Zbyt długo pozwalałam sobie na odpoczynek. Rozejrzałam się. Po
przeciwnej stronie umywalki stała szafeczka, a obok niej wisiał ręcznik.
Ostrożnie wyszłam z wanny. Widoczność utrudniała unosząca się mgiełka.
Chwyciłam ręcznik i owinęłam się nim szczelnie, po czym ruszyłam do
drzwi. Uchyliłam je lekko, wpuszczając odrobinę świeżego powietrza. Moją
uwagę przyciągnęła mała sterta, leżąca przy ścianie. Wychyliłam się, by
zobaczyć co to jest. Moje palce natrafiły na delikatny materiał.
Uśmiechnęłam się i chwyciłam rzeczy. Luna jak zawsze pomyślała za mnie.
Wsunęłam się z powrotem do łazienki i zamknęłam drzwi. Wciągnęłam na
siebie suche ubrania składające się z luźnej, ciemnej koszulki i
zwykłych dżinsów. Podeszłam do umywalki z lusterkiem i przetarłam dłonią
zaparowaną powierzchnię szkła. Spojrzałam na swoje odbicie. Długie
pasma ciemnych, mokrych włosów opadały na ramiona. Westchnęłam ciężko.
Blada twarz i sińce pod oczami w pełni informowały o moim zdrowiu
psychicznym. Z odrazą odwróciłam wzrok i wyszłam z łazienki.
Nie
wiedziałam gdzie iść. Gdy Luna prowadziła mnie do łazienki nie myślałam
co robię i którędy idę. Rozejrzałam się. Na wprost mnie znajdowały się
kolejne drzwi. Wyszłam z łazienki. Na prawo ode mnie były kolejne.
Mimowolnie ruszyłam najpierw ku nim. Syknęłam cicho, gdy poczułam mocny
ból w stropie. Mój wzrok padł na podłogę. Wszędzie porozrzucane były
zabawki o nieokreślonym kształcie. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je.
Moim oczom ukazał się dziecięcy pokój, a w nim Thell. Mała spojrzała na
mnie i uśmiechnęła się, po czym wróciła do czynności, w której jej
przerwałam, nie poświęcając mi więcej uwagi. Zamknęłam drzwi i ruszyłam
do tych, na wprost łazienki. Uchyliłam je i zaglądnęłam do środka.
Gdy
weszłam mój wzrok padł na okno, które znajdowało się na wprost drzwi.
Przez cienkie zasłonki przebijała się szarość dnia. Podeszłam bliżej,
opierając dłoń na zimnej szybie. Krople cicho wybijały rytm na szklanej
powierzchni. Powędrowałam wzrokiem dalej, na rozciągające się pole i
drogę. Wszystko przyodziało senny płaszcz, kryjąc się przed łzami nieba.
Jedynie od czasu do czasu powietrze przeciął ptak, zabłąkany w
ponurości milczącej przyrody. Jedynie cichy stukot kropli…
Poczułam
jak zaczyna kręcić mi się w głowie, a blizna ciągnąca się przez bok
zaczęła boleśnie piec. Osunęłam się od okna, cofając na oślep. Obraz
przed oczami rozmazał się i zastąpiła go czerń. Złapałam się za głowę i
nagle moje nogi poczuły opór. Upadłam, natrafiając plecami na coś
miękkiego. Zamknęłam oczy czując jak świat dalej wiruje i powoli
nadchodzi fala mdłości. Obróciłam się na bok i zwinęłam w kłębek.
Nie
wiem ile leżałam, ale świat powoli zaczął się uspokajać i wracać do
poprzedniej formy. Niepewnie uchyliłam powieki. Wyciągnęłam rękę, aby
dotknąć miękkiej pościeli, która kłębiła się z kocem. Uniosłam lekko
głowę. Leżałam na sporym, dwuosobowym łóżku. Powoli usiadłam, pilnując
aby zawroty nie powróciły. Zwiesiłam luźno nogi, siadając blisko
krawędzi. Pokój wydawał się skromny. Po podłodze rzucało się parę
elementów garderoby i zabawki. Po prawej stronie łóżka znajdowała się
szafeczka nocna z lampką, a obok wejście do pokoiku, gdzie pewnie
znajdowała się garderoba. Rozejrzałam się jeszcze raz i dopiero w tedy
ujrzałam parę książek rozrzuconych przy boku łóżka. Przesunęłam się
kawałek, aby móc dostrzec tytuły. „Pokój do wynajęcia”, „Miasto kości”
– czytałam po kolei, aż mój wzrok padł na wyróżniającą się okładkę.
Wyciągnęłam rękę, aby pochwycić książkę. Ponownie usiadłam na łóżku, tym
razem po turecku i spojrzałam na starannie wykonaną delikatną oprawę.
Pogładziłam palcem po gładkim grzbiecie książki.
<podkład: Two Steps From Hell - The Truth Unravels>
-„Blond Gejsza”. – Odczytałam cicho tytuł, który odcinał się na okładce.
Położyłam
książkę przed sobą. Podparłam głowę na dłoni, drugą natomiast zaczęłam
sunąć palcami po złożonych kartkach. Delikatnie uniosłam strony, czując
gdzie najczęściej książka była otwierane. Ujrzałam czarne literki
wydrukowane na delikatnie kremowym papierze. Po chwili jednak ujrzałam,
że było tam coś jeszcze. Przejechałam palcem po małych, starannie
zapisanych literkach.
-Luna. – Szepnęłam, przysuwając książkę bliżej.
Ręczne dopiski ewidentnie różniły się od książkowego druku.
„To jest taka tęsknota, o której on nie ma pojęcia, a jej serce toczy walkę z rozumem.”
Wpatrywałam się w zdanie w milczeniu. Z cichą nadzieją przełożyłam stronę, a moim oczom ukazało się kolejne zdanie.
„Miał dać jej siłę,okazał się jej słabością.”
Kolejna kartka, kolejny dopisek.
„Wydaje mi się, że jesteś gdzieś daleko. Tak się tylko wydaje, bo właściwie Ciebie nie ma…”.
Poczułam
jak powoli zaczynają się budzić we mnie emocje. Bez namysłu zaczęłam
kartkować książkę, nie zwracając uwagi na cytaty. To było bezsensu.
Czytając dopiski czułam, jakbym wkradała się bezprawie do umysłu Luny. I
wtedy kartki zatrzymały się, a mój wzrok padł na kolejne słowa.
„Potrafisz ranić nawet milczeniem.”
Zamarłam.
Moje oczy nigdy nie powinny odczytać tych słów. Tym razem nie odkryłam
myśli Luny. Włamałam się do własnego umysłu. Ale nie mogłam odwrócić
wzroku od tych słów. Zdawały się wbijać we mnie niczym sztylety.
Poczułam pieczenie na skórze, ale nie patrzyłam w to miejsce. Bałam się
co tam ujrzę. I nagle na kartkę spadła maleńka kropla, a za nią
następna. Poczułam jak pokój nagle stał się nieprzyjazny, niczym cela,
której drzwi mają się zaraz za mną zatrzasnąć. I w tedy usłyszałam
kroki. W drzwiach stanęła zdziwiona Luna, ale nagle w Jej oczach
ujrzałam przerażenie.
-Szera. – Szepnęła, ruszając w moją stronę.
Ale
ja nie panowałam nad sobą. Książka wypadła z trzęsących się dłoni, a ja
zerwałam się z łóżka i mijając dziewczynę rzuciłam się w stronę
schodów. Uderzenie książki o ziemię odbiło się echem w mojej głowie,
zaburzając nagle rytm serca. Zatoczyłam się, ale pobiegłam dalej w dół.
Słyszałam jak Luna rzuciła się za mną, ale nie mogłam pozwolić się
dogonić. Nie wiem jak znalazłam wyjście, ale nagle cztery łapy zatopiły
się w błocie, a na sierść spadły kolejne krople deszczu. Łzy nieba.
Jedyne co jeszcze usłyszałam to krzyki biegnącej za mną Luny. Nie mogłam
zawrócić, chociaż wiedziałam, że będę tego żałować.
Wybacz Luu, ale czasem lepiej nie wiedzieć co człowiek kryje w zakamarkach umysłu…
________
Większość opowiadania powstała dzięki Lunie. Dziękuję za pomoc (w tym opisy oraz cytaty i znoszenie moich bezsensownych pytań).