Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

6 sierpnia 2010

Ciepłe futro, cz.1 [Acebir]

05 sierpnia 2010

Szedłem powoli, podziwiałem piękno letniej przyrody .Moje łapy stąpały cicho wśród zielonej trawy. Trawa była miękka w dotyku, taka przyjemnie chłodna nakłaniała do położenia się w niej. Oparłem przednie łapy i położyłem się delikatnie ,aby nie zepsuć chwili w której mój brzuch zetknął się z trawą. Przez moje ciało przeszedł dreszcz .Zamknąłem oczy i przewróciłem się na bok .Oddychałem dosyć szybko ,moje uszy wychwytywały każdy dźwięk .Ktoś kłócił się na polanie, w lesie jakaś sarna dudniła kopytami o leśne podszycie, dosyć młode wilki baraszkowały przy jeziorze .Dźwięki te wywołały przyjemne wspomnienia. Z uśmiechem na pysku otworzyłem oczy i wstałem. Ziemia poddawała się moim opuszkom, była rozmiękczona po ostatnich opadach deszczu. Wbiegłem pomiędzy nasze legowiska i wzrokiem odszukałem odpowiedniego. Przysiadłem przy jego wejściu i spokojnie przyglądałem się równomiernego unoszenia się klatki piersiowej. Owinąłem ogon pomiędzy łapami. Postać była tak malutka aczkolwiek pełna werwy, gniewu ,radości. Przechyliłem łeb i uniosłem łapę powoli nachylając ją nad ciepłym ciałkiem. Cofnąłem łapę szybko twierdząc ,że obudzę zwierzę. Tego nie chciałem przecież. Powoli ułożyłem się koło niej ,leżałem tak przez chwilę ciesząc się jak głupek. Słysząc nadchodzące kroki zerwałem się szybko i odbiegłem w stronę lasu. Moje serce nadal biło mocno , a myśli nie chciały się uspokoić .Usiadłem na skale ,koło huczącego wodospadu i rozmyślałem nad ostatnią rozmową z Hek. Teraz nie byłem pewny swoich słów. „Raczej nie” wciąż rozbrzmiewały moje słowa. Gdybym powiedział nie ,było by to jednoznaczne jednak dodałem raczej i to zmieniało sens mojej wypowiedzi. Poruszyłem niespokojnie pazurami które zastukały o skałę. Spojrzałem na przeciwną skałę i zauważyłem czarnego wilka przyglądającego mi się ,gdy tylko napotkał mój wzrok zaczął uciekać jak przestraszona zwierzyna.
-EJ!- krzyknąłem ,słowo to przyśpieszyło bieg przybysza. Zacząłem biec ,nie wiedziałem co zrobić , okrążyć cały wodospad ? Nie opłacało się ,spojrzałem w bok . Oparte o dwie przeciwległe skały leżało powalone stare drzewo. Ruszyłem na nie niewiele myśląc o skutkach. Wyciągnąłem pazury i szedłem  po zwalonej kłodzie. Pary razy łapa osunęła mi się z pnia ,jednak postawiłem łapy po przeciwległej stronie ziemi. Puściłem się w pogoń za wilkiem. Omijałem zgrabnie drzewa, czułem jak gałęzie rzucają cień na moje poruszające się ciało. Nie znałem już tych terenów jednak zagłębiałem się coraz bardziej . Przede mną zamajaczył cień .Zwiększyłem tępo w łapach i po chwili  wpadłem na wilka .Zaczęliśmy się turlać z górki . Gdy stanęliśmy na odpowiednim podłożu zmierzyliśmy się wzrokiem. Czarna wilczyca o zielonych jak morska toń oczach , biała łata na piersi . Przyglądaliśmy się tak sobie ,aż ona obnażyła kły. Zareagowałem na to nerwowym machnięciem ogona.
-Przyglądasz mi się ,a potem na mnie warczysz?- nie zareagowała na to pytanie tylko zjeżyła jeszcze bardziej sierść. W moich oczach pojawiły się ogniki złości.
-Tak dziewczyno nie będziemy pogrywać-moje łapy powoli zaczynały się jarzyć zielonkawym światłem . Z jej gardła wydobył się cichy chichot.
-Myślisz ,że się tego przestraszę? Tak uważasz ?-spytała. Zbiło mnie to z postanowienia zaatakowania mocą. Po chwili jednak cały byłem pokryty zielonym światłem:
-Tak uważam.
-To się mylisz chłopczyku.-powiedziała  i zaczęła tak jakby pękać od środka ,w jej oczach oprócz zadowolenia pojawił się też ból  Cofnąłem się o dwa kroki ,a potem postawiłem znów jeden. Jej słowa brzmiały dość dziwnie ,ponieważ wilczyca była ode mnie o kilka lat młodsza. Z jej pleców wyrosło kilka  zaostrzonych kolców ,które pokrywała czarna maź.
-To trucizna jeśli wiesz o czym mówię, jestem jedną wielką trucizną.- powiedziała i zaśmiała się podle po czym zaczęła się do mnie zbliżać nachylając kark z kolcami w moją stronę.
Utworzyłem barierę i czekałem spokojnie ,aż wilczyce odepchnie moc bariery. Jednak ,gdy dotknęła ją czubkiem nosa ,bariera pękła jak upuszczona na podłogę szklanka. Nie przejąłem się tym próbowałem za to oplatać jej łapy lianami. One również pękały. Kończyły mi się pomysły ,spróbowałem więc z innej strony. Lodowe kolce które miały przebić jej łapy przenikały przez nie.  W tym momencie straciłem nadzieję,że uda mi się ją pokonać. Wywołałem płomienie ,które lizały ziemię .wilczyca uśmiechnęła się i chuchnęła na nie .Zgasły momentalnie. Cofnąłem się o krok.
-Teraz będziesz uciekał jak królik ? Bądź mężczyzną i poddaj się.-syknąłem i przypomniałem sobie o ostatniej desce ratunku. Nigdy tego nie próbowałem. Zamknąłem oczy i powoli przypominałem sobie wszystko co złe w mym życiu się stało. Wywołałem tym sposobem złość ,która parzyła mnie od środka. Po chwili w mojej głowie zapanował chaos .Myśli zbijały się ze sobą ,nie mogłem ich w żaden sposób oddzielić. Od różniłem je jednak i gdy kolce dotykały mego ciała pomyślałem „Przestań”. Kolce nie wbiły się we mnie ,a ja cofnąłem się. W oczach zastygłej wilczycy pojawiło się przerażenie.
-Co ty mi do cholery zrobiłeś?! – nie potrafiłem odpowiedzieć normalnie ,umiałem tylko w myślach.
-Ty sukinkocie..- warknęła ,lecz jej łapa nie ruszyła się o krok.
-Chciała owca zastraszyć wilka ,a wilk ją zjadł.-zaśmiałem się podobnie do niej , a złość co raz bardziej we mnie wzbierała ,ponieważ część myśli przejąłem jej . Po mej głowie przemknęła tak okrutna myśl, że aż przeszył mnie dreszcz .Jednak to wystarczyło ,żeby ona zaczęła ja spełniać powoli zbliżała łapę do kolców. Chciałem żeby umarła. W mojej głowie pojawił się jej lęk. Spojrzałem w te morskie oczy i dostrzegłem w nich szczeniaka .
-Nie ! Przestań !-krzyknąłem ,ale to nie pomogło musiałem to pomyśleć. Nie umiałem ,jej łapę dzieliły ułamki od kolców. Jedna z scen stanęła przed moimi oczami ,leżałem koło rudego futra i czułem się tam szczęśliwy. Wyszedłem z jej głowy i oparłem się jedną łapą o skałę . Jej łapa opadła powrotem na ziemie. Miała w niej naderwane ścięgna. Nie wiedziałem co powiedzieć, co zrobić . Pierwsze krople zadudniły o ziemię.
-Ty chciałeś mnie zabić..
-Tak jak ty mnie.-spojrzała na mnie i szepnęła:
-Ale ja bym cię zabiła. Ty….Skurwysynie po raz drugi ratujesz mi życie i tylko utrudniasz mi zadanie!- ryknęła ,po czym odwróciła się i odbiegła w las. Deszcz ostudzał moje rozgrzane ciało. „Po raz drugi” zamajaczyło w mojej głowie .Zawróciłem i biegłem dość długo. Wodospad przybrał na sile .Coś działo się z moimi oczami ponieważ ,widziałem dwie kłody. Zacząłem iść ,ale wyrżnąłem na niej . Wstałem z trudnością, po moim pysku spływało błoto. Zbiegłem z kłody na ziemię i biegłem przed siebie. Zaprowadziło mnie to powrotem do tego samego legowiska . Wsunąłem się pod skrzydło i przytuliłem do ciepłego miękkiego futra. Za chwilę usłyszałem krzyk .
-Ac jesteś cały mokry! A tak mi się dobrze spało-nie otwierałem oczu , nie dlatego ,że nie chciałem po prostu nie miałem siły.
-Gdzieś ty się włóczył?! Ac.. wiesz ,że masz kolec za uchem.-powiedziała z lekkim przestrachem.
-Niedobrze-szepnąłem i zwymiotowałem-To była jej córka.
-Kogo córka ? –dalej nie słyszałem ,zasnąłem.

Acebir (21:24)