Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

10 sierpnia 2010

Don't let go... Don't. [Lady Killer]

10 sierpnia 2010
Don't let go... Don't.

Podkład muzyczny. 
Człowiekowi wystarczy tak niewiele by się zabić... Wbić sobie nóż w serce, przesunąć ostrzem po żyłach, spaść ze schodów, połamać żebra tym samym przebijając płuca, zażyć odrobinę mocnej trucizny...
Killer wcisnęła twarz w poduszkę najmocniej jak potrafiła. Przypomniała sobie wiele rzeczy o których chciała zapomnieć i zamknęła oczy. Zasoby tlenu powoli z niej uchodziły, spokojnie wypraszała je ze swego ciała. Ciemnoczerwone włosy rozrzucone były wokół niej niczym krwawa aureola.
Bakara mówił coś do niej, ale ona nie starała się rozróżnić słów. Nie chciała tego.
Jej rozchylone wargi mimowolnie chwytały powietrze, choć było to niemożliwe. Zacisnęła zęby na poduszce jeszcze bardziej im to utrudniając. Ucisk na klatce piersiowej był nieprzyjemny. W jej sercu pojawiła  się iskierka strachu. Nigdy wcześniej nie starała się sama siebie pozbawić życia. Lepiej umrzeć spokojnie, we własnym łożu niż rzygając krwią pod nogami jakiegoś tyrana, pomyślała. Przynajmniej nie będę musiała skomlić niczym szczeniak.
Tu-dum.
Poczuła że pieką ją oczy. Pomyślała o Szerze i przywołała jej obraz. Złota sierść,roześmiane miodowe oczy. Te chwile, kiedy Ona opierała łeb na barku wilczycy i mówiły to, co myślały. To, co było prawdą...
Tu-dum...
 Obrazki migotały zbyt szybko, aby mogła wszystkie zapamiętać. Widziała siebie jako szczenię, widziała rozszarpanych ludzi, członków stada, i tych, których zapomniała dawno temu. Martwy Koji utrzymywał się najdłużej w jej umyśle.
Tu...dum...
Jej plecy wygięły się w łuk, ciało drgnęło i znieruchomiało.
--
-Cholera jasna.-- Killer przewróciła się na plecy, a potem postawiła stopy na zimnej podłodze i ruszyła do kuchni.
- Mówiłem że się nie zabijesz. Jestem w Tobie i utrzymuje Cię.
Kobieta spojrzała na Bakarę zirytowana.
- Dlaczego nie możesz pozwolić mi odejść!?--Wybuchła-- Może ja nie chcę takiego życia! Nie pomyślałeś o tym? Nie chcę, rozumiesz?-- Głos jej się lekko załamał, usiadła na krześle i wsparła głowę na dłoniach.
Demon westchnął i oparłszy się o blat spoglądał na nią spod przydługich kosmyków czarnych włosów. Milczał i czekał aż się uspokoi. Być może czuł chęć aby uklęknąć obok niej i pocieszyć, wytłumaczyć to czego nie rozumie, pogładzić ją po bladym ramieniu, odgarnąć włosy z twarzy, ale nic takiego nie zrobił. W swojej egoistycznej, niewzruszonej pozie zaczął oglądać zadbane paznokcie.
 Killer podniosła na niego bardzo jasne oczy. Zrobił to samo a ich spojrzenia się spotkały. Oboje je wytrzymywali.
- Lady, zrozum że mam gdzieś Twoje chęci. Moim zadaniem jest utrzymywanie Cię przy życiu dopóty, dopóki mogę to zrobić. Przyjdzie czas że ktoś przestrzeli Ci łeb, porozrzuca jelita dookoła. Nie wiem jak to będzie. I wtedy ja już nie będę mógł nic zrobić by Ci pomóc.-- Powiedział cichym, nieco metalicznym głosem. Położył dłoń na torsie który okryty był białym podkoszulkiem.-- Bo wtedy i ja umrę. Nie mam wystarczającej mocy aby ciągle sklejać Twoje połamane kości i wywlekać ich odłamki z Twojego mózgu. Na razie to jest w Tobie, bo ja tam jestem. Ale im więcej lat żyjemy, tym bardziej słabniesz. Nie tyczy się to tylko Twojego zachowania, ale także mocy. Za jakiś czas to ja będę musiał to wszystko robić, i uwierz mi, nie nadążę.--Warknął.
- To pozwól mi już teraz na to, co chcę zrobić.
- A proszę bardzo. Spróbuj w tym momencie zdechnąć, ja ingerować nie będę.
- Żebyś wiedział że tak zrobię!-- Doszła do jednej z szafek i wyjęła dwa słoiczki. Jeden wypełniony był zielonymi granulkami. Drugi środkami nasennymi.
Wysypała kilkanaście tabletek i nalała do szklanki wody. Bez wahania łyknęła to co miała w garści, a następnie wsunęła pod język pięć granulek.
Usiadła na stole i pochwyciła rozbawione spojrzenie Demona. Zrozumiała, choć nie chciała uwierzyć.
- Kotku, weź całe opakowanie. Chociaż nie, byłoby szkoda zmarnować tyle trucizny i tabletek.--Zakpił wzruszając ramionami i podał jej nóż.
Z furią chwyciła go i rzuciła celując prosto w jego głowę. Uchylił się a ostrze wbiło się w ścianę.
- Ojej, nie trafiłaś.--Zawołał załamanym tonem i wyciągnął w jej stronę drugie narzędzie.
Odtrąciła jego rękę i wyszła z domu.
- Naćpać się też możesz!--Usłyszała jeszcze i przyśpieszyła. Dotarła do jeziora, ale nie zwolniła i zanurzyła się w chłodnej, orzeźwiającej wodzie. Zanurkowała i spojrzała na ostry kamień wystający z piachu na dnie.
Po co mi to? I tak nic nie mogę sobie zrobić wbrew jego woli, przemknęło jej przez myśl. Z gorzkim grymasem na twarzy wypłynęła na powierzchnię i nagle jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech.
Jestem nienormalna, zawołała w myślach i zaśmiała się głośno sunąc do brzegu. Mokre ubranie przylegało do jej ciała, co musiało bardzo dziwnie wyglądać. Tak odchyliła głowę do tyłu, krzyknęła cicho i opadła na cztery łapy. Czarne łapy otoczone gładkim futrem. Nie wilczym.
Pochyliła się nad taflą i wyszczerzyła kły.
--
Wylew emocji.
Proszę o zmianę fotki na tą.
A opowiadanie pozostawiam bez komentarza. Za fotę dziękuję oczywiście Szerze.
LadyKiller (13:14)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz