03 sierpnia 2010
|
Przedzierając się przez gęstwiny roślin, miała dosyć. Cała brudna,
ubranie poszarpane. Wyglądała jak siedem nieszczęść. Musiała usiąść,
odpocząć. Choć na chwilę. Klapnęła pod drzewem i oparła o nie głowę.
Westchnęła ciężko. Nie miała nawet wody. Nic. Kompletnie. Wiedziała
jednak, że sobie poradzi. Umiesz liczyć? Licz na siebie.
Tak. Była zdana na swoją osobę. Nawet czuła się z tym dobrze, że nie
miesza w to osób trzecich. Tak było lepiej, bezpieczniej. Miała
całkowicie czyste sumienie. I o to jej chodziło. Przymknęła na chwilę
oczy. Na chwilkę...
Obudził ją szmer za pobliskim krzakiem. Wbiła w niego wzrok,
wyczekując. Raptem wyskoczyło z niego wilcze szczenię. Zaszczekało
wesoło zbliżając się do niej, bez żadnego lęku. Zdumiona wyciągnęła do
niego rękę. Podeszło i polizało ją bez żadnych skrupułów. Uśmiechnęła
się mimowolnie.
- Co hauczysz?- zapytała rozbawiona, widząc szczekającego i brykającego wokół wilczka. Raptem usłyszała trzask gałęzi. Zza drzewa wyszła brunatna, potężna wilczyca, mierząc Anaid wzrokiem. Ciemnowłosa spojrzała w oczy wilczycy. Strach o szczenię. - Odejdź. - słyszała w swojej głowie. Podniosła się powoli. Ruszyła dalej, nie oglądając się za siebie. Poczuła.. cóż.. To było dziwne uczucie. Wilczek miał do niej zaufanie. Matka.. czuła respekt. Wiedziała, że w dziewczynie kryje się zwierzęca dusza, ale nie była do końca pewna, zbita z tropu. Szła śladami. Ukucnęła nad jednym z nich. Dotknęła je dłonią. Świeże. Byli tu całkiem niedawno. Pokiwała głową. Już niewiele ją dzieliło od ich rozbitego obozowiska. Poszła kawałek dalej. Przy rozstaju dróg zostali zaatakowani. Kilka osób zginęło. Widziała ciała leżące na ziemi, plamy krwi. Wzruszyła ramionami. Lepiej dla niej. Szła dalej. Nie ma czasu do stracenia. Jak najszybciej chciała znaleźć się na miejscu. Coraz bliżej. Złość na nowo zaczęła w niej wrzeć. Niedaleko. Uniosła brodę. W powietrzu ten sam, znajomy już smród. Z oddali widać było tlący się dym. Już za najbliższym drzewem. Widziała obozowisko. Na ruszcie nad ogniskiem pieczona dzika świnia. Czterech strażników z włóczniami przy wejściu. Dostanie się tam to rzecz prawie niemożliwa. Jednak musiała działać. Wtem zobaczyła na drzewie zawieszoną czarną pelerynę z kapturem. Dwóch przysypiało. Kolejna para stała na straży.Zakapturzona postać zbliżyła się do nich. - Z wiadomością do Wodza. - rzekła krótko, zmieniając ton głosu. Przeszła przez obozowisko w prawie natychmiastowym tempie. W oczy rzucił się jej wielki namiot. Weszła do niego. Dwóch Indian siedziało przy niewielkim, drewnianym stoliku. Podeszła do nich cicho. Nigdy nie przemawiała przez nią taka żądza mordu. Zapłacą za to, co zrobili.. Zapłacą za krzywdy. Chciała uderzyć w głowę dawnego Wodza wioski. Już mała zadać cios, gdy do wigwamu wbiegł Baku ze sztyletem wymierzonym w swego ojca, więc złapał dziewczynę. Ciemnowłosy zauważył Anaid siłującą się z Indianinem z wrogiej wioski.Wódz wykorzystał ten moment nieuwagi i dźgnął włócznią syna w serce. Baku zakołysał się i upadł. Rozdzierający wrzask dziewczyny poniósł się po obozowisku. Uderzyła wroga w głowę, a kiedy upadł, kopnęła w brzuch. Zwinął się w kłębek. Tak. Zdychaj.. Pochwyciła sztylet Baku i zadała mu ostateczny cios. Ogień w jej szarych oczach przemawiał rządzą mordu. Nigdy się tak nie czuła. Zabij.. Zawyła dziko i rzuciła się na drugiego Indianina. Uśmiechnąwszy się złośliwie, wyjął strzałę z kołczanu i wbił ją w rękę Anaid. Krzyknęła, jednak nie przestawała się siłować. Starała się odwrócić jego wzrok. Patrzyła mu w oczy, tymczasem kierowała dłoń, by wbić sztylet w oczy. Teraz jej czas na złośliwy uśmiech. Teraz ona jest górą. Jeszcze chwilę..chwilę.. i...Cios. Upadł na kolana, zachwiał się i .. zginął. Dysząc ciężko stała nad jego ciałem. -Nigdy więcej, nigdy... nie zranisz nikogo. - wycedziła, po raz ostatni kopnąwszy Wodza. Ale.. On zranił. Dziewczyna uklęknęła przy ciele przyjaciela, gorzko szlochając. Jego sztylet schowała za peleryną. Dotknęła jego długich, ciemnych włosów. Tyle wspomnień, one.. zniknęły. Właśnie zrozumiała coś, co nigdy wcześniej nawet jej nie przyszło do głowy. Był dla niej kimś ważniejszym. Wilczyca zakochana w Indianinie. Zaśmiała się pod nosem. To tak głupio brzmiało. Jednak..Było prawdziwe. Położyła głowę na jego torsie. Westchnęła, a z jej oka popłynęła łza. Prawdziwa łza... *** Koniec trylogii. Najdłuższa część. Mam nadzieję, że się podobało. |
Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.
Chat
(25)
Event: "Poszukiwania zaginionego Orzecha"
(1)
Event: "Uchronić Stado przed Klątwą"
(4)
Event: "Wyprawa do Tinolandii"
(1)
Historia Stada
(29)
Historie
(10)
Inne
(10)
IPCY
(6)
Jedyny Słuszny Pan
(7)
Koniec początku początek końca
(4)
Konkursowe
(28)
Kosmici
(10)
Ludzie - opowiadanie stadne
(4)
Misja różowego rycerza
(2)
Nasza przeszłość
(25)
Nie powiązane ze stadem
(31)
Ogniska
(5)
Opowiadanie stadne
(20)
Opowiadanie świąteczne
(5)
Pierścień Czarnego Feniksa
(9)
Początek bez końca
(14)
Podobni do nas lecz bardziej okrutni
(7)
Poezja
(20)
Pożegnania
(12)
Proza
(420)
Przemyślenia
(7)
Tajemnica chatki
(4)
The Rush
(7)
Wybrańcy obrońcy stada
(23)
Z dziennika mamuśki
(4)
Z życia stada
(16)
Zadania
(36)
Zloty
(10)
Acebir
Acodine
Ai
Aldieb
Alethia
Altair
Anaid
Arashi
Arjuna
Asmodeusz
Aspeney
Baru Saya
Batista
BlackHollow
Corey
CrystalGlace
Dalia Seron
Destroy
Dragon Soul
Error Buen
Fene
Fragaria
Glola
Gold Fire
Hecate
Hiacynt
Imloth
Ireth
Jah
Jenna
Kayoko
Kirke
Kitsune
Koga
Kuo
Lady Killer
Liam
Luna
Membu
Mi-Chan
Michelle
Midnight
Mortis Tempesta
Naphill Naomi
Naysha
Neferetti
Nikita
Nitroglyzerin
Nyks
Padma
Quick Furious
Raksha Morte
Rozalia
Scarlett
Setenes
Seth
Syriusz
Szera
Team
Tee Saatus
Tequila Isha
Texi
Theliss Gesha
Tiara
Tiffany
Tin
Tristan
Valkkai
Vendela
Venus
Viera
Zbiorowe
Zoltan
Czego szukasz?
3 sierpnia 2010
Pościg. cz.3 [Anaid]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz