18 sierpnia 2010
Widmo przeszłości.
Znudzona, a
raczej zmęczona towarzystwem, siedziała pod drzewem, do którego
sięzdążyła przywiązać. Jedyna rzecz martwa, którą uwielbiała.
Ale coś było z nie tak...
Ale coś było z nie tak...
Za dużo... za dużo.
Rozejrzała się po polanie. Szybko udało się wymknąć i zniknęła między drzewami. Szła przed siebie. I zaczęło się...
Chociaż raz w życiu chciała przestać myśleć. Przestać myśleć o tym co było.
W życiu Vian były dwie osoby, które... no właśnie. Pokochała.
Biała, puszysta, niepozorna wilczyca o srebrnych oczach, o sercu większym niż Rosja. Tak, to ta z "firmowym" uśmiechem. Puchata, która pomaga zawsze nawet nie wiedząc, że to robi. Jej nie kochała jak przyjaciółkę. To była ta inna miłość, której określić nigdy nie potrafiła. I nieokreśli. Bo przecież po co? Rozmowa bez przeszkód, bez tej obawy, że druga osoba Cię nie zrozumie. Nie musiała tłumaczyć niczego... nawet pod tym innym wpływem... różnych rzeczy. Akceptacja.
Ciemnooka zaśmiała się cicho i nawet nie zauważyła kiedy przeszła obojętnie obok potężnego czarnego wilka.
Druga osoba...
Zatrzymałoją jedynie tak dobrze zapamiętany zapach Jego sierści... miękko wymówione dawne Jej imię, które wyrzuciła z pamięci jak jakąś starą, nie wartą uwagi rzecz.
Obraz przeszłości wrócił... Ten który miał się nie zjawić.
Jak wiele sobie obiecała, co zrobi najpierw kiedy go ujrzy. Syknęła cicho.
Cholerny ból, który nauczyła się znosić. UCZUCIE.
Plan jaki opracowywała skrupulatnie przez wiele lat w jednej sekundzie legł w gruzach. I tak swoją osobą zdarł z niej całą Scarlett. Całą posta ćktórą zasłaniała się, żeby przeszłość Jej nie odnalazła. Stała bezradna, trzęsąca się jak galareta. Właśnie tego nienawidziła. Bezradności i wad jakie miała.
Nie, Scarlett nie jest "tą głupią,ciągle uciekającą przed przeszłością, wiecznie przestraszoną dziewczynką". To osoba, która na swoją przeszłość jest obojętna. Uczucia przeszkadzają w zapomnieniu o przeszłości. Dlatego wyzbyła się ich.
Nie, tym razem. Jednorazowo. Tak.
Ale stało się. Widmo przeszłości powróciło...
`Ciągle ukrywająca się..?`
Zadrżała cała. Niski głos rozbrzmiewał echem w Jej uszach. Warknęła głucho, wbijając ostre pazury w leśną ściółkę.
`Nadal chcesz udawać, że nic się nie stało? Oboje dobrze wiemy, że czucie w Tobie jest...` dodał melancholijnym tonem.
Wiedziała, co czuje On widząc ją taką kruchą. Reakcja wilczycy podobała mu się,wręcz napawała go zadowoleniem i satysfakcją. Pora na plan.
Na plan bez planu, "Scarr"...
Odwróciła się w Jego stronę z jakże bezczelnym uśmiechem pełnym fałszywości.
- Sądzisz, że mnie złamiesz? Wielu próbowało. A teraz pozwolę Ci żyć.
Ruszyła przed siebie. Czuła jeszcze przez chwilę Jego wzrok na sobie.
Dostała to, o co modliła się przez wieczność.
Spokój...
***
Stworzone na potrzeby własne.
Dosłownie, nie wiem co to ma być. Najlepiej jakbyście tego nie czytali.
Ogórek. Ha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz