29 czerwca 2010
Odwaga to nie brak strachu. To umiejętność zachowania się w jego obliczu.
Był
cichy czerwcowy poranek. Słońce ,które dopiero co wzeszło oświetlało
skropioną rosą polane. Okolicę otaczała cisza. Jednak jakby wsłuchać się
w tą ciszę można by usłyszeć wiatr szumiący wśród koron drzew.Ptaki
skaczące po gałęziach zanoszące się radosnym świergotem. Wodę
rozbijającą się o kamienie leżące jej na drodze, w potoku który
przyśpiesza wychlapując wodę z koryta by po chwili zwolnić i uspokoić
nieobliczalne lustro wody. Szelest trawy falującej na wietrze niczym
fale. Widzicie ile można usłyszeć słuchając ciszy? A tak niewielu na to
stać. Pomimo to polana pozostawała uśpiona. Oprócz jednej nieważnej
istoty. Srebrny wilk siedział na swojej jaskini i z przymkniętymi oczami
słuchał. Wiatr targał jego wielokolorową sierść. Siedział tak z lekko
uniesionym łbem ,nie ruszając się. Czy ,aby na pewno tylko słuchał? Nie
sądzę. Tyle myśli krążyło mu w głowie. Czuł narastającą irytacje. Czemu
wszystko musiało się na niego zwalić akurat dzisiaj? Akurat w taki
dzień, kiedy wie ,że wydarzy się coś złego? Zacisnął zęby. Tak istotnie
było. Wilk czuł jakby w powietrzu coś nad nim wisiało. Jakby coś się
miało stać. Tylko co? Nie pierwszy raz miał takie odczucia. I zawsze ,za
każdym razem działo się coś strasznego. Nie wiedział czy to jakaś
specjalna moc i zbyt wiele go to nie obchodziło. Teraz liczyło się tylko
to coś. Zaczął gorączkowo myśleć. Cofnął się do ostatnich tego pokroju
wydarzeń. Czekał do ostatniej chwili aż zaatakowali ich. Czy teraz
powinien wyjść temu niebezpieczeństwu na przeciw? Otworzył oczy. Nie ma
wyjścia. Musi znaleźć to coś i zniszczyć zanim odnajdzie stado. Wstał i
zeskoczył z dachu jaskini. Już miał dać susa w dół ścieżki prowadzącej
na polanę ,ale się zatrzymał. Odwrócił łeb w stronę wejścia do jaskini i
wahał się przez chwilę po czym bezszelestnie stanął w wejściu. Jeszcze
spała. Poczuł rozczarowanie, ale szybko stłumił w sobie to uczucie. To
dobrze.Gdyby się dowiedziała co zamierza zrobić nie puściłaby go. On z
kolei nie chciałby Jej opuścić. Może Ją obudzi? Nie! Skarcił samego
siebie i szybko skierował się w dół zbocza. Niemalże przebiegł przez
polanę i znalazł się w lesie. Panował tu przyjemny chłód mimo ,że
promienie słońca przedzierały się przez korony drzew i przecinały
powietrze nierównymi snobami światła. Odetchnął głęboko leśnym
powietrzem i ruszył truchtem przed siebie. Czego właściwie szukał? I
gdzie ma się udać? Westchnął i przyśpieszył kroku.
Biegł tak przez wiele godzin, tylko czasem zwalniając ,aby odpocząć. Często zmieniał kierunek gdy wydawało mu się ,że coś słyszy, czy czuje. Na kilka godzin przed zachodem słońca trafił na jakąś polanę. Zmęczony powlókł się pod stary dąb i położył się w cieniu jego liści. Przez polanę przepływał płytki strumyczek. Za to bardzo szeroki. Wilk przyglądał mu się przez chwilę po czym wrócił do swoich rozmyślań. Nic nie znalazł, a bazując na doświadczeniu coś złego wydarzy się o zachodzie słońca. Z kolei do tego nie zostało zbyt wiele czasu. Podniósł się i ze złością chodził wzdłuż strumyka. Skończyły mu się pomysły. Był wyczerpany. Co ma zrobić? Nie pozostaje mu nic tylko wrócić do stada i powiedzieć ,że nadciąga niebezpieczeństwo ,którego sam nie widział. Prychnął i kiedy miał opuścić polanę stało się coś czego nie był w stanie przewidzieć. Nagle niebo spowiły czarne chmury zupełnie zasłaniając słońce. Zrobiło się zimno, jakby całe szczęście gdzieś zniknęło.Powietrze stało się nieruchome i duszne ,a polanę zalała cisza. Nie było słychać niczego. Nawet szumu strumyka. Wilk rozejrzał się zdezorientowany. Oto ma czego szukał. Poczuł ,że się boi. I wtem ciszę zagłuszyły kroki. Ciężkie i zdecydowane. Ktoś zaraz pojawi się na polanie. Czy tego chce? Zatrząsł się. Nie wiedział czy z zimna czy ze strachu. Musi się zmierzyć z tym kto nadchodzi. Już nie ma odwrotu. I wtedy z lasu wyłonił się jego przeciwnik. Srebrny wilk zamarł nie mogąc oderwać oczu od potwora który z uśmiechem zmierzał w jego stronę. Był to potężny czarny wilk. Jego sierść była czarna jak smoła i nie odbijało się w niej żadne światło. Pazury były długie i ostre niczym sztylety. Jego łapy płonęły żywym ogniem ,ale zamiast się spalać zostawiały płonące ślady w ziemi. Od karku do ogona wzdłuż kręgosłupa również ciągnął się ognisty pas. Koniec jego ogona też płonął. Lecz najstraszniejsze były ślepia. Wielkie i czarne niczym otchłań. Gdzieś w oddali migotały dwa płomienie, a dookoła nich można było dosłyszeć krzyki , skowyty i błagania. Całego wilka otaczała aura śmierci. Wilk mimowolnie zaczął się cofać. Jego umysł pogrążał się w panice. Zaczął szybko oddychać. Instynkt samozachowawczy kazał mu uciekać, ale jedna mała cząstka szeptała ,że on i tak go dogoni. Mimo to już miał rzucić się do ucieczki, ale coś go powstrzymało. Zapomniałeś po co tu jesteś? Po to by chronić swoich bliskich. I to teraz zrobisz. Wilk zacisnął zęby i zmusił się do spojrzenia na demona. Stanął. Wilk drżąc zaczerpnął powietrza i nie zastanawiając się ruszył. Cały czas przywoływał obraz ukochanej ,aby nie zawrócić. W końcu stanął przed potworem i odezwał się zadziwiająco pewnym głosem:
-Czego chcesz? - Demon nie odpowiedział. Wpatrywał się w niego. Zdawał się przeszywać go wzrokiem. Wilk czuł jakby patrzył nie na niego ,lecz w jego duszę. Uniósł łeb na znak odwagi, której zaczynało mu brakować.
-Jesteś zadziwiająco odważny.- Odezwał się przejmującym basem.- Jeśli zejdziesz mi z drogi oszczędzę cię. Tam czekam mnie uczta.
Wilk nie zrozumiał od razu. Zdał sobie sprawę ,że demon mówi o HOTN. Wie ,że za nim jest potężne stado. Zastanowiło go tylko czym dokładnie się żywi ,ale odepchnął od siebie tę myśl. Wyprostował się i wbił pazury w ziemię.
-Najpierw musisz mnie zabić. -Odrzekł.
Gdy zobaczył ,że na pysku demona pojawia się diabelski uśmiech skulił się w sobie. Potwór bez zastanowienia rzucił się na niego. Wilk jednak odskoczył w ostatniej chwili. I tak zaczęła się nierówna walka. Demon ponowił atak tym razem wilk nie zdążył odskoczyć. Złapał go za nogę i rzucił nim o dąb. Wilk uderzył bokiem o drzewo łamiąc sobie żebra. Potwór ruszył w jego kierunku. Wilk z wysiłkiem się podniósł. Musi zacząć atakować. Zacisnął zęby i w demona uderzyła błyskawica. Ten nie zareagował. Wilk otworzył pysk ze zdumienia. Jak to możliwe? Spróbował ponownie. Na daremnie.W tym momencie zrozumiał. Nie pokona go. Demon chwycił go za skórę na karku i uniósł. Wilk spróbował podrapać go ,ale nawet nie drasnął sierści przeciwnika. Ten jednym szarpnięciem rozerwał mu skórę na karku. Wilk zawył i upadł na ziemie. Zaraz umrze. Demon pochylił się i nagle wilka przeszył niewyobrażalny ból. Jakby każda część jego ciała płonęła. Po kilku sekundach ból ustał. Wilk ciężko oddychał. Mógł liczyć na to ,że czeka go bolesna śmierć.Tym razem jednak zamiast bólu jego umysł zalały najstraszniejsze wizje i wspomnienia. Było to chyba gorsze od bólu. Wszystko było takie realistyczne. Wilk zaczął się miotać na ziemi pragnąc ,aby wizje ustąpiły. Jednak nic takiego się nie działo. Ogarniał go paniczny strach. I kiedy na ułamek sekundy otworzył oczy zauważył wyraz triumfu na twarzy swego kata. On się żywił strachem i bólem. Z nich był stworzony. Wilk zawył. Zaraz on umrze ,a demon wyruszy do stada i zabije tych których srebrny wilk chciał ochronić. Zaczął osuwać się w nicość. Strach w pełni nim zawładnął. Zapragnął jednak zobaczyć po raz ostatni Jej twarz...Przywołał ten obraz resztkami siły woli i odetchnął szczęśliwie. Może umrzeć.Lecz śmierć nie nadchodziła. Zastanowiło go to. Tragiczne obrazy przestały na chwile przesuwać się mu przed oczami ,więc skorzystał z tej okazji i otworzył oko. Demon stał nad nim wyraźnie wytrącony z równowagi. Wilk otworzył drugie oko. Czemu nie atakuje? Jeszcze raz pomyślał o Jennie i potwor cofnął się. Wilk wpatrywał się w niego zdziwiony. I nagle zrozumiał. To jego wspomnienia go osłabiały! Uśmiechnął się przebiegle i przypomniał sobie jedną z wielu gier w butelkę i drażnienie się z As. Demon zaskowyczał i jeszcze raz się cofnął. Wilk z wielkim trudem podniósł się i chwiejnym krokiem ruszył ku demonowi przywołując swoje najszczęśliwsze wspomnienia. Potwór cofał się i wył z bólu.
-Co, boisz się odrobiny radości? -Zaśmiał się wilk. Demon właśnie upadł w strumyku pod wspomnieniem o dołączeniu do HOTN.
-Boisz się przyjaźni?- Łeb potwora bezwładnie wpadł do wody a ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, gdy zobaczył roześmianych przyjaciół wilka.
-A może miłości? -Szepnął wilk wspominając wszystkie chwilę z Jenną. Demon zawył i zaczął rzucać się jakby poddawana go elektrowstrząsom. Po chwili wydał ostatni jęk i rozpłynął się w powietrzu pozostawiając jedynie czarny proch i gdzie nie gdzie palącą się trawę. Wilk zawył triumfalnie. Udało się. Nagle poczuł wieli ból. Połamane żebra i poszarpany kark przypomniały o sobie. Upadł bezsilnie świadomy ,że zaraz straci przytomność. Jeśli go nie znajdą wykrwawi się na śmierć. Wtem w oddali usłyszał wycie. To ktoś ze stada. Idą w jego kierunku. Ostatkiem sił sprawił aby błyskawica rozświetliła niebo tuż nad nim i mając nadzieje ,że ją zauważyli zamknął oczy. Po chwili ogarnęła go ciemność...
------Biegł tak przez wiele godzin, tylko czasem zwalniając ,aby odpocząć. Często zmieniał kierunek gdy wydawało mu się ,że coś słyszy, czy czuje. Na kilka godzin przed zachodem słońca trafił na jakąś polanę. Zmęczony powlókł się pod stary dąb i położył się w cieniu jego liści. Przez polanę przepływał płytki strumyczek. Za to bardzo szeroki. Wilk przyglądał mu się przez chwilę po czym wrócił do swoich rozmyślań. Nic nie znalazł, a bazując na doświadczeniu coś złego wydarzy się o zachodzie słońca. Z kolei do tego nie zostało zbyt wiele czasu. Podniósł się i ze złością chodził wzdłuż strumyka. Skończyły mu się pomysły. Był wyczerpany. Co ma zrobić? Nie pozostaje mu nic tylko wrócić do stada i powiedzieć ,że nadciąga niebezpieczeństwo ,którego sam nie widział. Prychnął i kiedy miał opuścić polanę stało się coś czego nie był w stanie przewidzieć. Nagle niebo spowiły czarne chmury zupełnie zasłaniając słońce. Zrobiło się zimno, jakby całe szczęście gdzieś zniknęło.Powietrze stało się nieruchome i duszne ,a polanę zalała cisza. Nie było słychać niczego. Nawet szumu strumyka. Wilk rozejrzał się zdezorientowany. Oto ma czego szukał. Poczuł ,że się boi. I wtem ciszę zagłuszyły kroki. Ciężkie i zdecydowane. Ktoś zaraz pojawi się na polanie. Czy tego chce? Zatrząsł się. Nie wiedział czy z zimna czy ze strachu. Musi się zmierzyć z tym kto nadchodzi. Już nie ma odwrotu. I wtedy z lasu wyłonił się jego przeciwnik. Srebrny wilk zamarł nie mogąc oderwać oczu od potwora który z uśmiechem zmierzał w jego stronę. Był to potężny czarny wilk. Jego sierść była czarna jak smoła i nie odbijało się w niej żadne światło. Pazury były długie i ostre niczym sztylety. Jego łapy płonęły żywym ogniem ,ale zamiast się spalać zostawiały płonące ślady w ziemi. Od karku do ogona wzdłuż kręgosłupa również ciągnął się ognisty pas. Koniec jego ogona też płonął. Lecz najstraszniejsze były ślepia. Wielkie i czarne niczym otchłań. Gdzieś w oddali migotały dwa płomienie, a dookoła nich można było dosłyszeć krzyki , skowyty i błagania. Całego wilka otaczała aura śmierci. Wilk mimowolnie zaczął się cofać. Jego umysł pogrążał się w panice. Zaczął szybko oddychać. Instynkt samozachowawczy kazał mu uciekać, ale jedna mała cząstka szeptała ,że on i tak go dogoni. Mimo to już miał rzucić się do ucieczki, ale coś go powstrzymało. Zapomniałeś po co tu jesteś? Po to by chronić swoich bliskich. I to teraz zrobisz. Wilk zacisnął zęby i zmusił się do spojrzenia na demona. Stanął. Wilk drżąc zaczerpnął powietrza i nie zastanawiając się ruszył. Cały czas przywoływał obraz ukochanej ,aby nie zawrócić. W końcu stanął przed potworem i odezwał się zadziwiająco pewnym głosem:
-Czego chcesz? - Demon nie odpowiedział. Wpatrywał się w niego. Zdawał się przeszywać go wzrokiem. Wilk czuł jakby patrzył nie na niego ,lecz w jego duszę. Uniósł łeb na znak odwagi, której zaczynało mu brakować.
-Jesteś zadziwiająco odważny.- Odezwał się przejmującym basem.- Jeśli zejdziesz mi z drogi oszczędzę cię. Tam czekam mnie uczta.
Wilk nie zrozumiał od razu. Zdał sobie sprawę ,że demon mówi o HOTN. Wie ,że za nim jest potężne stado. Zastanowiło go tylko czym dokładnie się żywi ,ale odepchnął od siebie tę myśl. Wyprostował się i wbił pazury w ziemię.
-Najpierw musisz mnie zabić. -Odrzekł.
Gdy zobaczył ,że na pysku demona pojawia się diabelski uśmiech skulił się w sobie. Potwór bez zastanowienia rzucił się na niego. Wilk jednak odskoczył w ostatniej chwili. I tak zaczęła się nierówna walka. Demon ponowił atak tym razem wilk nie zdążył odskoczyć. Złapał go za nogę i rzucił nim o dąb. Wilk uderzył bokiem o drzewo łamiąc sobie żebra. Potwór ruszył w jego kierunku. Wilk z wysiłkiem się podniósł. Musi zacząć atakować. Zacisnął zęby i w demona uderzyła błyskawica. Ten nie zareagował. Wilk otworzył pysk ze zdumienia. Jak to możliwe? Spróbował ponownie. Na daremnie.W tym momencie zrozumiał. Nie pokona go. Demon chwycił go za skórę na karku i uniósł. Wilk spróbował podrapać go ,ale nawet nie drasnął sierści przeciwnika. Ten jednym szarpnięciem rozerwał mu skórę na karku. Wilk zawył i upadł na ziemie. Zaraz umrze. Demon pochylił się i nagle wilka przeszył niewyobrażalny ból. Jakby każda część jego ciała płonęła. Po kilku sekundach ból ustał. Wilk ciężko oddychał. Mógł liczyć na to ,że czeka go bolesna śmierć.Tym razem jednak zamiast bólu jego umysł zalały najstraszniejsze wizje i wspomnienia. Było to chyba gorsze od bólu. Wszystko było takie realistyczne. Wilk zaczął się miotać na ziemi pragnąc ,aby wizje ustąpiły. Jednak nic takiego się nie działo. Ogarniał go paniczny strach. I kiedy na ułamek sekundy otworzył oczy zauważył wyraz triumfu na twarzy swego kata. On się żywił strachem i bólem. Z nich był stworzony. Wilk zawył. Zaraz on umrze ,a demon wyruszy do stada i zabije tych których srebrny wilk chciał ochronić. Zaczął osuwać się w nicość. Strach w pełni nim zawładnął. Zapragnął jednak zobaczyć po raz ostatni Jej twarz...Przywołał ten obraz resztkami siły woli i odetchnął szczęśliwie. Może umrzeć.Lecz śmierć nie nadchodziła. Zastanowiło go to. Tragiczne obrazy przestały na chwile przesuwać się mu przed oczami ,więc skorzystał z tej okazji i otworzył oko. Demon stał nad nim wyraźnie wytrącony z równowagi. Wilk otworzył drugie oko. Czemu nie atakuje? Jeszcze raz pomyślał o Jennie i potwor cofnął się. Wilk wpatrywał się w niego zdziwiony. I nagle zrozumiał. To jego wspomnienia go osłabiały! Uśmiechnął się przebiegle i przypomniał sobie jedną z wielu gier w butelkę i drażnienie się z As. Demon zaskowyczał i jeszcze raz się cofnął. Wilk z wielkim trudem podniósł się i chwiejnym krokiem ruszył ku demonowi przywołując swoje najszczęśliwsze wspomnienia. Potwór cofał się i wył z bólu.
-Co, boisz się odrobiny radości? -Zaśmiał się wilk. Demon właśnie upadł w strumyku pod wspomnieniem o dołączeniu do HOTN.
-Boisz się przyjaźni?- Łeb potwora bezwładnie wpadł do wody a ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, gdy zobaczył roześmianych przyjaciół wilka.
-A może miłości? -Szepnął wilk wspominając wszystkie chwilę z Jenną. Demon zawył i zaczął rzucać się jakby poddawana go elektrowstrząsom. Po chwili wydał ostatni jęk i rozpłynął się w powietrzu pozostawiając jedynie czarny proch i gdzie nie gdzie palącą się trawę. Wilk zawył triumfalnie. Udało się. Nagle poczuł wieli ból. Połamane żebra i poszarpany kark przypomniały o sobie. Upadł bezsilnie świadomy ,że zaraz straci przytomność. Jeśli go nie znajdą wykrwawi się na śmierć. Wtem w oddali usłyszał wycie. To ktoś ze stada. Idą w jego kierunku. Ostatkiem sił sprawił aby błyskawica rozświetliła niebo tuż nad nim i mając nadzieje ,że ją zauważyli zamknął oczy. Po chwili ogarnęła go ciemność...
Taadaam. Wreszcie to skończyłem. Nie mam pojęcia co z tego wyszło ,ale mam nadzieje ,że przynajmniej tego nie wyśmiejecie. Przepraszam ,że trochę zwlekałem. Liczę na szczere opinie.