Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

26 czerwca 2010

Życie nie jest snem. [Jenna]

25 czerwca 2010
<SCRIPT language=JavaScript></SCRIPT>

              Nad lasem z wolna zapadła noc.Jasna, chłodna i bezgwiezdna. Srebrzysta tarcza księżyca w pełni oświetlała poszycie leśne białym blaskiem. Pojedyncze świetliki przelatywały pomiędzy drzewami, które z kolei uginały się delikatnie pod wpływem wiatru. Zawył wilk.Piękny, głęboki i potężny głos rozniósł się po lesie. Przemienił się w pełne smutku wołanie, a następnie zgasły. Szara wilczyca nastawiła uszu. Czułą w głębi duszy że to ją wołają. Wstała i wybiegła z groty. Lekkim truchtem pobiegła w stronę głosu. Jej łapy równo i dostojnie opadały na ziemię pozostawiając w niej niewielkie ślady. Jakaś tajemnicza siła ciągnęła ją w tamtą stronę.Przedzierając się przez przeróżne przeszkody wciąż biegła. Jej oczy skierowane w jedno miejsce. Straciła na moment świadomość. Robiła to co kazało jej serce. Nagle przyśpieszyła. Biegła z całych sił najszybciej jak tylko mogła, łapiąc desperacko powietrze. Mijała po drodze drzewa z ogromną prędkością. Robiło się coraz bardziej ciemno mimo że księżyc świecił jasno. Widziała przed sobą coś świecącego, coś do czego pragnęła dobiec jak najprędzej. Jej łapy już ledwo co stąpały po ziemi, cała trzęsła się z wysiłku. Padła na ziemię. Nie wytrzymała. Zamknęła na moment oczy. Wyobraziła sobie że śpi na miękkim posłaniu, a obok niej najbliżsi. Jednak te myśli szybko się rozwiały. Usłyszała kolejne wycie i to tak blisko że aż zabrzęczało jej w uszach. Wstała mimo woli i udała się wolnym krokiem w stronę światła. Nic innego nie widziała. Było tak ciemno. Zatrzymała się przed owym czymś.Wyciągnęła łapę przed siebie chcąc dotknąć, sprawdzić, lecz gdy tylko dotknęła tym szybciej ją odsunęła. Ciekawość. Poczuła poparzenie.
- Czekałam na ciebie.
Wilczyca odwróciła się lecz nikogo nie zauważyła. Nagle ktoś pchnął ją na ziemię a przed sobą ujrzała znajomą twarz. Własnym oczom uwierzyć nie mogła. Wielka, błękitna, uskrzydlona wilczyca stałą tuż przed nią.
Wyglądała tak prawdziwie że można było by sądzić że jest żywa.
- Nasze Królestwo upadło - oznajmiła skrzydlata i uśmiechnęła się do wilczycy.
- Mama? - wyjąkała w pełni zszokowana.
- Tak. To ja - odparła nie ukrywając szczęścia - Rada zmarłych pozwoliła mi raz ostatni się z tobą zobaczyć.
Wilczyca nastawiła uszu i wstała słuchając dokładnie tego co matka miała jej do powiedzenia.
- Nie wracaj nigdy do Szarych Gór. Teraz zapanował tam Dragon i jego nieznośna ekipa. Wszyscy mu się oddali pracz Mew, która uciekła i teraz jest poszukiwana.
- A co z Ojcem?
- Lagun?... Dragon go zabił.. zresztą już dawno miał to w planach.. Z nim się zobaczysz ale jeszcze nie teraz -  Samica zdjęła ze swej szyi uwiązaną do sznurka fiolkę i założyła jej.
- Co to jest? Nie mogę tego wziąć..
- Ja i tak już nie żyję więc mi się nie przyda. A po za tym tobie bardziej się przyda - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła cofać się w cień.
- Do czego to służy?
- Sama odkryjesz tajemnice..
Dookoła nich zrobiło się jeszcze bardziej ciemno a kula która do tej pory świeciła tak mocno zaczęła powoli przygasać.
- Mamo? Nie odchodź! Nie teraz! -  zaczęła krzyczeć - Mamo...- jęknęła jakby z bólu.
Światło całkowicie zgasło. Zrobiło się cicho. Znowu tanie przyjemna cisza wokół niej. Zadygotała. Nie miała pojęcia gdzie się teraz znajduje, ani w którą stronę do HOTN. Była bardzo osłabiona. Padła ponownie na ziemię. Jej oddech stał się płytki, a z jej oczu wypłynęły łzy. Dlaczego jej matka tak szybko odeszła, dlaczego ojciec poległ, dlaczego nie może tam powrócić by wyrównać rachunki. Leżała tak długo, bardzo długo. Mijały godziny. Ona nie zasnęła, ani drgnęła, pogrążona w myślach. Jedynie myśl o stadzie poprawiała jej nieco nastrój. Nie wolno jej się poddać a bynajmniej nie w takiej chwili. Podniosła łeb a za nim wstała na równe nogi. Łapy drgnęły lekko z wycieńczenia. Postawiła pierwszy krok, za nim następny i następny.ruszyła wolnym krokiem w nieznanym kierunku. Nie wiedziała czy zmierza w stronę HOTN czy też przeciwną.Teraz nie interesowało ją to. Szła z pustką w głowie. Nie myślała o niczym. Być może chwila słabości. Jej ogon wlókł się za ruchami ciała. Była spragniona i głodna. Minęły kolejne godziny a ona szła bezmyślnie przed siebie. Zaczęło świtać. Słońce zaczęło wybijać się z gęstych chmur. Czuła że jest na nieznanych terenach. Nastawiła uszu w pewnym momencie, bowiem usłyszała szum wody. Poszła więc w tamtą stronę. Przed jej oczyma ukazał się mały strumyk, ale to zawsze coś. Podeszła do niego i pochwyciła kilka łyków wody. Od razu poczuła się lepiej. Wzięła głęboki oddech i wypuściła powietrze ze świstem po czym poszła dalej.
- Poprowadź mnie do HOTN - wymamrotała jakby sama do siebie,kiedy wychodziła z lasu na otwartą przestrzeń.
Nagle ujrzała przed sobą prawie zamazaną sylwetkę czarnego zwierzęcia biegnącego wprost na nią. Zatrzymała się i przy chwili oględzin zobaczyła postać małego lisowatego wilka. Poznała go. To przecież Mew. Pędziła jak oszalała. W pewnej chwili usłyszała.
- Jen! uciekaj - wrzasnęła i ominęła wilczycę.
To też samica pobiegła za nią. Biegły dosyć długo aż zatrzymały się i dalej poszły piechotą
- Kto cię gonił?
- Tajny sługa Dragona.. Mimo że zeszłam z terenów Szarych Gór, to i tak mnie ścigają. Już nigdzie nie będę czuła się bezpieczna. -westchnęła.
Mew była krzyżówką wilka z kojotem dlatego była dość niskiego wzrostu jak na wilka. Sierść posiadała czarną jak smoła.
-hmm choć zaprowadzę cię w bezpieczniejsze tereny.
Tak też ruszyły przed siebie. Razem polowały, razem maszerowały, wszystko robiły razem. Aż wreszcie po tak długim oczekiwaniu  Jenna  odnalazła znajome tereny.
- To tutaj teraz mieszkasz? -  zapytała z zaciekawieniem Mew
- Tak..
- ładnie tu..ale ja pójdę gdzieś dalej.. Nie chcę robić kłopotu.. gdy znajdą mnie.. znajdą i ciebie.. a ciebie też z chęcią zabiją..Zresztą znasz Dragona.. albo cie zabije albo zabierze i uwięzi..
- taa..- westchnęła- ale nie martw się.. mam tutaj rodzinę która naprawdę mnie wspiera.. zawsze.. i to samo czuję do nich.. obowiązek..czuję się tutaj potrzebna.. . czuje jakiś sens życia.
- Zazdroszczę.. ale sama też poszukam sobie jakiegoś stada..Dziękuję za pomoc. Jestem ci na prawdę wdzięczna.
- Nie ma za co.. Czego to się nie robi dla bliskich -  uśmiechnęła się.
Tak też rozstały się. Dwie wilczyce na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego powróciły do dawnej świetności. Jenn odzyskała siły,czuła dawny zapał do pracy, cały ten dziwny nastrój znikł. Często gdy siedziała w samotności brała w łapy Fiolkę i rozmawiała tak samo jak z matką gdy tamtej nocy ją spotkała. Wszystko było takie samo, tylko że odpowiadała jej cisza.  Czułą się szczęśliwa. Zresztą czy coś więcej trzeba jej do szczęścia niż wspaniałą rodzinę jaką jest HOTN i jego członkowie? Chyba nie.. no może ci prawdziwi rodzice.. ale ich już nie ma i należy radzić sobie bez nich.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Opowiadanie na Konkurs. Można z tego odczytać odrobinę przeszłości z życia Jenn.
Mam nadzieję że się podobało, ale nie liczę na zbytnie wychwalanie. W końcu wygrana nie jest najważniejsza :3 ( Bynajmniej „nie” dla mnie )
Piszcie opowiadania.. nie chciałam pierwsza publikować ale chyba zapomnieliście o tym.

Jenna (18:23)