Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

28 czerwca 2010

Początek bez końca cz. II (+zadanie na gł. łowcę.) [Szera]

28 czerwca 2010
Powoli robiło się widno. Pierwsze promienie słoneczne zaczynały ogrzewać i otulać swym ciepłem zmarzniętą po chłodnej nocy ziemię. Kwiaty zaczęły rozwijać swe płatki kusząc do siebie owady. Wszystko powoli budziło się do życia w swoim stałym rytmie. Westchnęłam i zwolniłam. Do niedawna to był też mój rytm, ale coś się zmieniło. Nie do końca wiedziałam co. Nadstawiłam uszy nasłuchując. Znałam prawie każdy odgłos z wyjątkiem jednego. Stanęłam i podniosłam łeb wypatrując źródła dźwięku. Wciągnęłam głęboko powietrze chcąc zidentyfikować zapach. Był ostry i przenikał nozdrza zostawiając po sobie nieprzyjemny posmak. Wzdrygnęłam się. Mój wleczony poprzednio ogon uniósł się delikatnie nie dotykając już ziemi. Obróciłam się o 90* i ruszyłam lekkim biegiem przed siebie. Coś mi nie pasowało. Postać znajdowała się dalej niż poprzednio. Zniżyłam delikatnie łeb i napięłam mocniej mięśnie robiąc coraz większe fule. Nie mogę teraz jej zgubić. Po chwili zorientowałam się, że sytuacja radykalnie się zmieniła. Postać biegła tym razem w moim kierunku. Poruszała się z niesamowitą prędkością. Odbiłam się z całych sił wskakując na gałąź leżącą wysoko nad ziemią. Przykucnęłam ukrywając się w gęstwinie liści. Sylwetka wyłoniła się ze ściany drzew i stanęła. Uniosła łeb do góry. Musiała wyczuć moją obecność. Oznaczało to, że miała wyjątkowo dobrze rozwinięte zmysły. Przyjrzałam jej się. Z wyglądu przypominała ogromną gazelę. Jakieś myśli kotłowały się w moim umyśle próbując wydostać się na powierzchnię. W końcu im się udało. Przypomniała sobie pogłoski krążące po stadzie na temat dziwnego stworzenia chodzącego po lesie. Za pewne miałam je teraz przed oczami. Nie wiedziałam za bardzo co robić. Jakaś dziwna energia emanowała od stworzenia. Może ono stanowić duże zagrożenie. Wbiłam pazury w korę drzewa i pod wpływem tej myśli skoczyła wprost na ofiarę. Spadłam idealnie na grzbiet gazeli. Wbiłam pazury w jej szyję i grzbiet. Nagle zawirowało mi przed oczami i poczułam uderzenie z tyłu pleców. Leżałam pod drzewem. Poczułam jak zaczynam słabnąć. Nie mogę teraz odpłynąć. Bez namysłu odsłoniłam kły i zatopiłam je w mojej łapie. Była to płytka rana, ale wystarczająca, aby ból mnie ocucił. Podniosłam się szybko i spojrzałam na miejsce gdzie przed chwilą stał mój przeciwnik. Usztywniłam wszystkie mięśnie. Chyba zaczęłam powoli wariować. Wyczuwałam obecność istoty, ale nie widziałam jej. Spojrzałam na ziemię. Ciemne osocze powoli kapało na ziemię zostawiając ślady. Istota krwawiła. Kopyta delikatnie zapadały się zostawiając odciski. Parzystokopytne nie miało szans. Krew zostawiała smugi na ciele dając delikatny zarys klatki i brzucha ofiary. Przyszykowałam się do skoku obnażając śnieżne ostre jak brzytwa kły. Zwierzę ruszyło szaleńczym biegiem przed siebie. A więc zmiana planów. Wbiłam pazury w ziemię i ruszyłam w pogoń. Długo to trwało, a walka nie była wyrównana. Gazela w ogóle nie słabła mimo utraty krwi. Nagle coś w powietrzu się zmieniło. Lekko wilgoć wtargnęła do moich nozdrzy. Nie był to dobry znak. Jeżeli zwierzę dostanie się do wody nie będę miała szans go dopaść. Przyspieszyłam, ale kiedy wypadłam z lasu było już za późno. Gazela była już w wodzie. Widziałam jej delikatny zarys. Dotarło to do mnie i zdziwiłam się. Więc woda źle działa na jej maskująca sztuczkę. Będę musiała to zapamiętać. Spojrzałam na taflę przeźroczystej cieczy i zacisnęłam kły. Nie mogę teraz dać za wygraną. Odbiłam się i poczułam zimno otaczające mnie z każdej strony. Wytężyłam mięśnie mocno przebierając łapami, aby dostać się na drugi brzeg. Czas dłużył się niemiłosiernie. Czułam jakbym płynęła już dwie godziny. W końcu poczułam grunt pod nogami. Zaczęłam się mocno odbijać, aby jak najkrócej przebywać w wodzie. Wyszłam na brzeg zdyszana. Wolałam na siebie nie patrzeć. Wyglądałam jak jakiś szczur. Sierść nasiąknęła wodą tworząc kołtuny zwisające bezwiednie z mojego ciała. Warknęłam cicho i otrzepałam się. Zauważyłam mokre ślady na ziemi. Bez namysłu ruszyłam tropem uciekiniera. Jednak przed lasem ślad się urwał. Teraz mogłam jedynie spekulować, w którą stronę zwierzę pobiegło. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam węszyć. Nic nie poczułam. Zapach urwał się tak samo jak ślady. To było niemożliwe. Syknęłam i ruszyłam powoli przed siebie. Dzisiaj już chyba gorzej być nie może. A jednak. Kiedy mrok oplótł okolicę swoimi obcięciami ujrzałam ślepia obserwujące mnie z uwagą. Emanowały one jasnym światłem. Czymś jeszcze ta istota może mnie zaskoczyć? Przyjrzałam jej się uważnie. Nie podchodziła jednak bliżej. Stwór miał idealną okazję aby mnie zaatakować. Rozejrzałam się. Stałam na podłożu, którego wcześniej nie widziałam. Wbiłam pazury w ziemię podnosząc dziwne rośliny do góry. Wypuściły one dziwny sok plamiąc mi futro. Wyrzuciłam je i ruszyłam powoli w stronę istoty. Ta natychmiast się cofnęła. Skoczyłam w jej stronę, ale blask emanujący z jej oczu oślepił mnie. Nim się zdążyłam zorientować zwierzę uciekło w popłochu. Podeszłam w miejsce, w którym stała. Nagle zrozumiałam. Tu rośliny już nie rosły. A więc mam sposób, aby ją zabić. Uśmiechnęłam się delikatnie i wzięłam parę roślin w pysk ukrywając się. Teraz mam parę godzin aby obmyślić plan.
__________
Doszłam do paru wniosków.
Po pierwsze: Musze poczekać aż zrobi się jaśniej, aby móc zaatakować zwierzę.
Po drugie: Walka musi odbyć się nad wodą.
Po trzecie. Moje kły i pazury muszą być natarte sokiem z rośliny, której stwór się boi.
Do rana jeszcze zostało mi parę godzin. Przymknęłam oczy i zapadłam w płytki sen, aby odzyskać utracone siły.
_________
Gdy wyszłam z kryjówki było jeszcze ciemno. Muszę mieć czas, aby przygotować pułapkę. Tym razem zapach stworzenia był idealnie wyczuwalny. Rozpoznając zapach istoty mogłam określić, którymi ścieżkami najczęściej chodzi. Wybrałam tę prowadzącą nad wodę. Pobliskie drzewa natarłam resztką płynu roślinnego, który mi został tworząc korytarz bez wyjścia zakończony kręgiem kończącym się na brzegu. Gdy zakończyłam przygotowania ruszyłam na poszukiwania. Szybko znalazłam cel. Światło emanujące z oczu niosło się daleko. Poczekałam aż zrobi się widno, aby móc podejść bliżej. Istota wyczuła moją obecność. Powoli naprowadzałam ją w stronę ścieżki, którą wybrałam. Pora była idealna. Jednak zwierzę wyczuło zapach soku. Musiałam działać szybko. Skoczyłam wpychając zwierzę w tunel. Od razu zniknęło mi z oczu, ale lekki blask oczu zdradzał jej pozycje. Ruszyłam biegiem za nią. Wszystko szło zgodnie z planem. Zwierzę wypadło zdezorientowane na polanę. Miałam przewagę. Działałam z zaskoczenia. Skoczyła na grzbiet ofierze wbijając kły i zęby jak najgłębiej w jej ciało. Zwierzę padło na ziemię. Jak widać sok wytwarzany z roślin musiał być dla tego stworzenia silną trucizną. Patrzyłam jak męczy się, gdy jej ciałem rzucają drgawki. Trucizna zaczęła działać, gdy tylko dostała się do krwiobiegu szybko rozchodząc się po całym ciele. Ostatkami sił podczołgała się do wody i wsunęła pozwalając, aby nurt zabrał jej ciało daleko stąd. Może się z tego wyliże. Miałam taką nadzieję. Zbyt szybko przyszło mi "zabicie" istoty. Było to dość dziwne. Gazela w ogóle się nie broniła. Patrzyłam jak jej ledwo widoczne ciało odpływa. Westchnęłam i odwróciłam się. Położyłam parę roślin, które zabrałam i sierść gazeli pod drzewem. Wbiłam pazury głęboko w korę rysując na niej krzyżyk. Zagwizdałam cicho. Mały ptak usiadł na mojej łopatce i zaćwierkał cicho.
-Przekaż Alphie, że tajemnicze zwierzę już nie będzie biegało po naszych lasach. I... - zamilkłam. Nie wiedziałam czy chcę, aby trucizna dostała się w ręce innych. Poczułam jednak, że muszę to zrobić. - I przekaż, że w miejscu za wodą gdzie na drzewie wydrapany jest krzyżyk leży trucizna i sierść zwierzęcia jeżeli będzie Ją to ciekawiło. -  Ptak rozłożył skrzydełka i pofrunął w górę po chwili znikając mi z oczu. Teraz mogłam ruszyć dalej...
__________________
Przepraszam, że opowiadanie jest lekko denne, ale ostatnio nie mam pomysłów...
Szera(12:25)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz