Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

5 czerwca 2010

Historia. [Vian]

Dobra, więc obiecałam że coś napiszę... Postanowiłam że ta notka to będzie moja historia :) Wiem że trochę spóźnione no, ale cóż... Przecież tam, a zresztą co tu gadać...
Brrr...Zimno było by każdemu innemu, ale nie mi. Jestem dostosowana do tych zimnych klimatów. Nie wiem ile dokładnie ale już od dłuższego czasuszukam stada w którym mogłabym zamieszkać i nie czuć się obco. Tak więcwędruję. Przez  te dni dużo rozmyślałam na różne tematy. Ale jednympodstawowym pytaniem było:Czy uda mi się kiedyś odnaleźć stado doktórego będę pasować? Nie znałam odpowiedzi, ale już miałamprzypuszczenia że chyba jednak nigdy mi się to nie  uda. Pewnego dnia,a właściwie pod koniec tego dnia zauważyłam światło. Coś się paliłotego byłam pewna. Postanowiłam zobaczyć o co chodzi z tym światłem.Dość szybko lecz cicho posuwałam się do przodu. Zauważyłam ludzi.Śpiących ludzi.
   - Świerze mięso.- szepnęłam do siebie
Znałamdobrze ten zapach i z łatwością potrafiłam go odnaleźć. Musiałam sięnauczyć zdobywać pożywienie, ponieważ moi rodzice mnie porzucili dośćszybko, a wręcz za szybko.
Tak więc byłam głodna. I to bardzo...Wszystkie zwierzęta uciekały przede mną szybciej niż ja biegałam.Ostatnio jednak nabrałam lepszej kondycji.
Wciągnęłam kilka razyzapach, który wydzielało pożywienie. Odwróciłam głowę w stronę torby.Tak... To tutaj. Powoli podeszłam, żeby nie obudzić tych obcych mistworzeń. Obwąchałam jeszcze raz dokładnie torbę i włożyłam do niejpysk.Nosem napotkałam mięso. Chapnęłam je i wyciągnęłam. Szybko zjadłami już miałam ruszyć, gdy nagle człowiek się poruszył. Zobaczył mnie, aja jego.Wyszczerzyłam zęby gotowa się na niego rzucić. Człowiekwyciągnął taką rurkę...nie wiem co to było... I nagle BUM! Z tej rurkiwystrzelił pocisk. Na szczęście ugodził mnie tylko w ramię, bo gdybymstała w miejscu było by po mnie.
Jak na zawołanie obudzili siępozostali ludzie. Patrząc na mnie z dużym zdziwieniem. Zobaczyli też żez mojego ramienia leje się krew. Niedaleko stała przyczepa, którejwcześniej nie zauważyłam. Drzwi od nie się otworzyły i wyszła z niechstarsza kobieta. Gdy tylko mnie zobaczyła, a raczej moją krew wrzasnęła.
  -Czy wyście zgłupieli!?- krzyknęła- Czemu szczelasz?
 Nagle poczułam na moim karku sieć.
  - Wybacz że chcieliśmy żyć! - oburzył się jeden z mężczyzn
   - Odwiń to zwierzę! -krzyczała kobieta, lecz mężczyźni  nie mieli najmniejszej ochoty tego robić.
   -W życiu! Zbije nas! A jeżeli tak bardzo tego chcesz to sama sobie to zrób!
 Kobieta rzuciła krótkie spojrzenie pozostałym i podeszła do mnie. Jejzwinne ręce odplątały sieć. Byłam wolna, mogłam uciekać ale niezrobiłam tego i właściwie sama nie wiem dlaczego. Kobieta patrzyłateraz na moją ranę, szybkim ruchem wzięła jakąś szmatę i przyłożyła domojej skóry. Drgnęłam. Kobieta jakby wiedziała że ją zrozumiem zaczęłado mnie mówić.
   - Jeśli chcesz to mogę ci to zagoić...
  Poczym wstała i gestem ręki zaprosiła mnie do przyczepy. Patrzyłam na niąprzez chwilę rozważając. Ta czekała cierpliwie. Niby mnie uratowała...Ale nie wiem do czego są zdolni ludzie... Jednaki jej wyraz twarzy:pełen nadziei mnie ostatecznie przekonał.  Trzej mężczyźni patrzyli jakwchodzę do przyczepy.
    - Arabello... Przecież... -mówił jeden ale nie           dokończył.
    Kobieta tylko spojrzała i weszła do pomieszczenia w którym się znajdowałam.
   Szybko usadowiłam się na miejscu wskazane przez Arabellę, a ta zaczęłaodkażać, wyciągać, szyć... O dziwo nie bałam się ze coś mi zrobi. Wkońcu skończyła.
    -Już... możesz iść...
  Powiedziała patrzącna mnie smutnym  wzrokiem, lecz ja nie chciałam. Nie chciałam znowuwracać do tego złego świata. Tutaj czułam się bezpieczna. Więc nieruszyłam się. Arabella uśmiechnęła się i powiedziała
    - Możesz tu spać.
 Przezwiele dni, albo nawet tygodni podróżowałam z nimi. Kobieta porobiła minawet takie warkoczyki związane koralikami. Nazwała mnie Wivian wskrócie Vian.  Oznacza to pełna życia.
    Obudziłam się.Zobaczyłam że w przyczepie nie ma pani która się mną opiekowała.Otworzyłam drzwi, z niewielkim trudem. Wyszłam na zewnątrz. To cozobaczyłam było nie do określenia. Wszystko porozrzucane, zniszczone,pełno rozlanej krwi... a w tym wszystkim martwi ludzie, z którymipodróżowałam.
     Przeżyłam szok. I to niemiłosierny. Byłam donich przywiązana,nawet z tymi mężczyznami się zaprzyjaźniłam, azwłaszcza z tą starszą kobietą, Arabellą. Gotowała się we mnie złość.Rozejrzałam się. Nie zauważyłam nikogo.Chcę ich złapać i muszę. Ciktórzy zabili ludzi,  do których byłam przywiązana.
     Obwąchałam teren. Znalazłam trop i ruszyłam za nim.
      Wędrowałam dosyć długo, aż w końcu trop się urwał.
       -A niech to! – warknęłam
     Rozejrzałam się. Zauważyłam przemieszczający się cień. Podążyłam zanim.
    Szybko znalazłam się przy nim i poczułam urwany zapach. Postanowiłamsię na niego rzucić. Zabiłam go beż problemu. Okazało się że tomężczyzna z tą rurką z której się strzela.
     Niedaleko znajdował się ich obóz. Cicho zaczęłam się skradać.
    Było tam pięciu ludzi i każdy z nich miał tą rurkę. Wskoczenie tammogłoby być niebezpieczne. Postanowiłam po kolei ich tutaj zbawiać.Poruszyłam się w krzakach by to usłyszeli.
-       Co to? – rzekł jeden z niepokojem
-         Nie wiem... Pójdę to sprawdzić.
   I ruszył w moją stronę. Czekałam.Zanurzył się w krzakach a ja gocapnęłam zębami tak by mógł wydać ucięty krzyk przerażenia.Po koleizbawiłam wszystkich aż zastało tylko dwóch. Teraz bez żadnychpodchodów, zaatakowałam.
"Bitwa" była krótka aż za nadto.  Gdy było już po, przyjrzałam się  ludziom i zauważyłam coś migoczącego.
W kieszeni jednego znalazłam noże przyczepione do paska. Założyłam jedno na łapę i uznałam że mi się przyda.
Poparu tygodniach i kilku dziesiątkach stoczonych walk bardzo dobrzeposługiwałam się sztyletami.  Samej bardzo mi się nudziło. Szybko jużwyczuwam zagrożenie i wiem z której strony nadejdzie.
Sporoludzi spotykałam, i wszystkich pozabijałam gdyż nikt nie przypominał miArabelli, wcielenia dobra, która uratowała mi życie. Czułam jakby byłaczęścią mnie, jakby mną w wcieleniu człowiekiem.
Nadchodziła burza, czułam to. Ta duszność i zwierzęta uciekające do swoich domów. Ja jednak szłam dalej.
Zagrzmiało raz i drugi, aż zaczęło padać na tyle mocno że czułam jakby obijały się o mnie setki małych kamyków.
Weszłamdo pobliskiej jaskini. Była wielka i na pewno skrywała jakąś tajemnicę.Położyłam się na podłodze i zmrużyłam oczy, zmęczona powoli usypiałamgdy nagle usłyszałam za sobą   przeraźliwy ryk. odwróciłam się zwinniei ujrzałam potwora. Nie wiem jak można byłoby go opisać... Po prostucoś strasznego!
Stwór nagle się na mnie rzucił. Zrobiłam unik lecz musnął mnie swoją łapą. Poczułam niemiłosierny ból. Poraził mnie prądem.
Trzęsąc się patrzyłam na potwora. Jego wzrok był pełen nienawiści. Przeszkadzało mu to że jestem w jego jaskini.
Wyprostowalam się. Moje zamiary były jasne : zabić go. jeszcze nie wiedziałam jak tozrobić, bo przy dotknięciu raził mnie prądem.
Gdy rozmyślałam onw tym czasie się znowu rzucił. nie zdążyłam tego uniknąć. znowupoczułam ten ból. Zignorowałam to i użyłam swoich  noży rozdzielającprzy tym jego skórę. Pozostawał tylko mały ślad. Musiałam dostać się doszyi, która była chroniona grubym pancerzem. Skoczyłam na niego. jakbymkopała dziurę wbijałam swoje pazury w ten pancerz.
Stworzenierzucało się na wszystkie strony próbując mnie zrzucić udało się mu.Spadłam koło jego prawego boku na który on upadł przyciskając mnie doziemi. poczułam podwójny ból. nie poddam się, myślałam. Skoczyłamjeszcze raz na pancerz i wdrapałam się pod spód. Zwierzę znowu mnieodrzuciło ale nie spadłam na ziemię. Nagle zaskrzeczało z bólu.Znalazłam jego czuły punkt. Wgryzłam się i zatopiłam zęby w jego skórzewyrywając kawałek ciała. Jeszcze jeden ogłuszający ryk, zachwianie iupadek. Zabiłam go.
Nagle poczułam fale, dziwną falę przeszywającą moją skórę.
Zmęczona walką położyłam się i już spokojna zasnęłam.
Obudziłamsię następnego ranka i ruszyłam w dalszą drogę. po drodze zaliczyłamwalkę z 'jedzeniem". Okazało się że zdobyłam nowe moce zabijającpotwora. Mogłam razić prądem.
Po tygodniu dotarłam do was i teraz nie muszę się już martwić tym że mogę liczyć tylko na siebie. :-)
Vian (20:45)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz