Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

27 czerwca 2010

Opowiadanie konkursowe ! [Courtney]


27 czerwca 2010

Siedziałam sama. Była noc,chociaż zbierało się na wschód słońca. Dookoła było ciemno lecz mi to nie przeszkadzało. Siedziałam sama w nocy,w świetle księżyca jakby czekając na kogoś. W gruncie rzeczy to siedziałam tam tak poprostu.W głębi duszy starsznie mi się tu podobało. Niektórzy pytali-"A gdzie podziewała się Courtney w nocy?".A wtedy wszystkie spojrzenie padały na mnie. Nie lubiłam takiego stylu życia. Zawsze przeszkadzały mi dziwne spojrzenie innych istot. Przecież nie byłam jakimś dziwolongiem. Podniosłam łeb,a w raz z nim moje znużone spojrzenie. Zmróżyłam ślepia,które napotkały ostre i jasne światło księżyca.Chciałam zawyć jak to miałam w zwyczaju,lecz coś przykuło moją uwagę. Na pochmurnym niebie,na którym właśnie zawiesiłam spojrzenie zawidniał znak utworzony z gwiazd. Zaciekawiona zaczęła rozszyfrowywać znak."To pegaz"-omal nie krzyknęła w myślach. Pegaz... Magiczne stworzenie. Mieszanka zwykłego konia z bardzo magicznymi korzeniami przodków. Spróbowałam przypomnieć sobie,co oznaczał pegaz utworzony z gwiazd. Chwila. Już wiem. Pegaz oznaczał wspomnienia.Nie koniecznie tylko te dobre.Oznaczał powrót przeszłości i nieoczekiwany zwrot akcji.Potrząsnęłam łbem i wstałam nie spuszczając znaku z pola widzenia. Rozejrzałam się dookoła. Moje rozmyślenie trwały krótko jak dla mnie. Już prawie świta.Została jakaś drobna godzina aby wrócić na polanę HOTN. Jeszcze raz spojrzałam z uwagą na pegaza,ściągnęłam brwi po czym odeszłam leniwie. Po drodze krocząc ścieżką,którą przyszłam,rozmyślałam nad znaczeniem znaczenia pegaza w moim życiu. Wspomnienia...przeszłość...Co mogło to oznaczać. Idąc dalej usłyszałam za sobą dźwięk łamanej gałęzi.Odwróciłam gwałtwownie łeb i przystanęłam. Zamarłam na chwilę. Więc to miał znaczyć pegaz ?! Dziękuję za takie gówno ! Zastzrygłam uszmi i wbiłam wzrok w wilka stojącego za mną.Był to Devil. Mroczny demon w postaci wilka. Znałam go doskonale. Wkońcu to on zabił moich rodziców.Uśmiechnął się do mnie sakrastycznie.
-Kogóż to ja widzę-powiedział z satysfakcją w głosie-Dawno się nie widzieliśmy...
-Mnie na pewno nie zależało-syknęłam jadowicie.Zaśmiał się tylko jak to miał w zwyczaju-Jak zawsze zbyt pewny siebie-mruknęłam.
Ściągnął brwi.Zrozumiałam dlaczego tu jestem.Wtedy kilka lat temu pokonałam go...z trudem uszłam z życiem lecz pokonałam.Uciekł jak tchórz.Był wkońcu trzóchem więc nie dziwiłam mu się zbytnio.Lecz ta jego pewność siebie w tym momęcie trochę zbiła mnie z tropu.Przecież wiedział,że od tamtego czasu moja siła,mądrość,spryt w walce i zaciekwilość oraz nienawiść do niego wzrosły.No właśnie...Nie byłam jakimś bóstwem,boginią czy demo...Nie dokończyłam.On był demonem.Skoro ja jako zwykła wampirzyca w postaci wilka lub człowieka mogłam tak szybko zdobyć siłę,to co dopiero on.Demon z tymi wszystkimi zaklęciami i czarną magią.Teraz to ja ściągnęłam brwi.
-Coś nie tak?-zapytał i przybliżył się.Postunęłam się o krok w tył.On krok w przód,ja krok w tył.Jak tango albo coś w tym rodzaju.-Wróciłem po Ciebie.Skończysz jak twoi rodzice!-warknął i skoczył w moją stronę.
Zaczęłam uciekać.Wskoczyłam w jakieś zarośla i biegłam dalej.Nagle poszułam coś pod moją prawą łapą."Cholera"-warknęłam w myślach. Miałam cierń w łapie. Musiałam biec dalej inaczej Devil posiekałby mnie na kawłaki za to,że pokonałam go poprzednim razem. Dobiegłam do jakiegoś powalonego pnia.Spojrzałam w tył. Ciemność. Odetchnęłam cicho i przysiadłam patrząc przed siebie. Nagle przede mną staną jakiś wilk. Był mi znany to wiedziałam,ale nie widziałam skąd.Przyjrzał mi się z uwagą i uśmiechnął lekko machając uszmi. Usłyszałam cichy rechot za sobą.Spojrzała leniwie w stronę skąd pochodził dźwięk. Stał tam Devil. Odwróciłam łeb aby sprawdzić czy wilk także widzi demona. Lecz on nadal uśmiechał się do mnie głupawo jakby nie zdawał sobie sprawy w jakim znajduje się niebezpieczeństwie. Znowu zwróciłam łeb w stronę prześladowcy. Teraz to on miał na pysku minę pragnącej zemsty. Rzuciłam mu proszące spojrzenie i jęknęłam cicho.Coś we mnie pękło.Serce mnie bolało,a rana w środku piekła.Nie wiedziałam co się dzieje. Skuliłam się w kłębek aby zatamować ból.W niemal pół sekundy ból stał się do zniesienia.Podniosłam łeb i zobaczyłam tylko konającego na ziemi wilka.Podbiegłam do niego i chciałam krzyknąć do Devila-"Ty świnio". Lecz nie tym było moje powołanie.Z daleka usłyszałam znajomu głos. Byłam niemal pewna,że to głos Ac'a. Był coraz bliżej. Chciałam spojrzeć w stronę jego głosu lecz wszystko było zamazane przez moje łzy. Po chwili,tak samo jak wilk obok mnie,padłam na ziemię nie czekając na werdykt Devil ani pomoc Acebira.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Taka beznadzieja....Miałam tylko godzinę więc...Tak tylko napisałam,bo i tak wiem,że jestem beznadziejna jeśli chodzi o pisanie,ale to przecież tylko zabawa ! Mam nadzieję,że się spodoba(chociaż szansa jest jedna na milion) , ale chcę żebyście wiedzieli,że bardzo mi się podoba w HOTN !!!
Courtney, Spojrzenie Nocy (10:59)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz