Muzyka:
http://www.youtube.com/watch?v=Ih61MJ72v1Y[Głównie sprawy stadne, by dobrze zrozumieć to opowiadanie, trzeba znać, lub wiedzieć cokolwiek o trzech postaciach - Gloli, Jah i Alleluja, oraz ich historii.]
Ton masywnego dzwonu słychać było z daleka. I choć w najbliższej okolicy nie było owego, wszyscy mieli wrażenie świadomości, skąd pochodzi dźwięk. Leniwy, jakby z każdym uderzeniem wyrażający coraz więcej niechęci do świata.
***
Nie… Jeszcze nie… Proszę, daj mi jeszcze czas odpoczynku…
Leżała na boku, okalana ciemnością nocy. Szklane ślepia wciąż otwarte,wypatrujące jakby czegoś. Jednak nieruchome, wbite w jeden punkt.Zastygła jakby w akcie rozpaczy, leżąc na swej ukochanej ziemi. Nie oddychała. Czy świadoma? W pół świecie. Coś, niepozwalającego oderwać się mimo wszystko. Świadoma jedynie próżni. Nagle z jednej z jej łap wysunęły się białe pazury. Wciąż pozostała bez ruchu.
Źrenice w jednej chwili rozszerzyły się, reagując na ciemność. Zacisnęła kły,jednocześnie orając szponami trawę. Poczuła zimną ziemię między opuszkami. Zamknęła ślepia. Podniosła ociężałe ciało. Wiatr muskał jej pozlepiane futro, nie wiedzieć czemu sprawiając tym samym ból.
***
Kroczyła pewnie przed siebie, kulejąc, znacząc drogę strugami rdzawej cieczy,która ciekła z futra na jej podbrzuszu, piersi i ogonie.Zastanawiałam się, czy faktycznie kiedykolwiek była rudo-białą.Wyglądała jak przemieszczające się nieszczęście, w barwach czarno,brązowo, czerwonych. Jej wzrok był zupełnie bez wyrazu. Spokojny, jakby nieobecny. Oddychała przez otwarty pysk, z którego ciekła posoka. W miejscu, w którym postawiła łapę, młoda trawa umierała, opadała na ziemię, brązowiejąc. Ja siedziałam i parzyłam na nią.
***
- Nie pozwól im, proszę… – Wyszeptała. – Mam już dosyć… zgódź się na mnie… – Gdy przemawiała, z jej gardła wydobywał się również cichy charkot. Ja byłam wciąż spokojna. Jak mam się nie zgodzić? To jedyny sposób. Chociaż jej stan, w połączeniu z moim ciałem, nie może dać dobrego wyniku… Spojrzałam w Jej czarne, zmęczone ślepia. Widać było,że oddycha z trudem. Widać było, że utrzymuje się przy resztkach sił.Odejście w światłość… świetny sposób na delikatne opowiedzenie o swojej śmierci. Szkoda, że prawda jest odmienna. Nie ma światłości.Jedynie cierpienie.
***
Dziecię śmierci…
Syknęłam z bólu, cofając się o kilka kroków.
Syknęła z bólu, cofając się o kilka kroków.
- Żałuję… nie… przestań… – Krzyknęłam, chcąc odrzucić od siebie tę piekącą moc.
Starała się zatrzymać mój głos. Przejąć kontrolę. Ogień jej żywiołem.
Wciąż idąc do tyłu na oślep. Rzucało mną na boki. Poczułam, jak jedno z ślepi przestaje się mnie słuchać.
Starała się utrzymać równowagę. Widziała już.
Była moją przyjaciółką. Była mną. Jednak nie w ten sposób…
Byłam jej przyjaciółką. Byłam nią. Ona tego chciała.
***
Oblizała długi pysk. Przeszedł ją nerwowy dreszcz. Wciąż czułam jednostkę siebie. Nie kontrolując swych łap, wysunęła ostre szpony i zaorała nimi ziemię. Jej pysk wykrzywił nerwowy grymas, jednak tylko na ułamek sekundy. Oddech wyrównał się.
Jedno z ślepi pozostało moje, błękitne. Drugie zaś, stało się brązowe. Wstała i zrobiła kilka kroków przed siebie. Kolejnym nerwowym tikiem, wytrzepała się z wody, choć była zupełnie sucha.
Nie, to nie miało być tak… ja sobą, Ty sobą.
Ja psem, Ty lisicą.
Ja Allelujah, Ty Glola.
Teraz…
Teraz jesteśmy potworem…
***
…wstała, wciąż łapczywie oddychając, chcąc wciągnąć do klatki piersiowej jak najwięcej powietrza. Oniemiała zaśmiała się nerwowo. Spojrzała na swoje łapy. Czarne. Wysunęła małe, jasne pazurki. Żadnych tików.Żadnych problemów. Sobą…
***
Tylko gdzie Ona?
Gdzie ta, dzięki której mogłam wrócić?
Gdzie druga połowa Jah…?
Na trawie. Okalana ciemnością. O szklanym wzroku, wypatrującym jakby czegoś. Nieruchome. Pozostaje tylko jedno pytanie… Czy świadoma…?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz