09 lipca 2010
Poczuła
ukłucie na udzie zimnego noża. Otworzyła ślepia i chciała wstać, ale
nie mogła, leżała na lodowatym stole mając związane kończyny i pysk.
Podniosła łeb by sprawdzić, gdzie jest. Przytulne pomieszczenie. Palący
się kominek i osoba, która nacinała jej skórę. Jednak zmienili taktykę
zabicia FireIce. Warknęła głucho wlepiając wzrok w kobietę o
kruczoczarnych włosach. Ta uniosła głowę przyglądając się demonicy. Parę
kropel krwi spływało po jej bladej twarzy. Uniosła nóż w górę i
oblizała ostrze uśmiechając się sarkastycznie do Niej.- Nie wygrasz z śmiercią, lubię swoją pracę, sprawia Mi mnóstwo przyjemności.
Destroy odpowiedziała ostrzegawczym groźnięciem. Patrzała jak dziewczyna odkraja jej kawałek skóry. Wbiła nóż z siłą w ciało wadery obracając Nim w lewo. Wilczyca zawyła z bólu który narastał. Poruszyła się i obróciła na drugi bok tracąc panowanie nad ciałem. Rękojeść z zetknięciem z stołem spowodowała wbicie całego noża w udo przerywając nerwy i naruszając następne. Czy była większa tortura? Wolała już szybką śmierć. Kruczoczarna złapała ją za długą sierść na karku i zadzie i przysunęła bliżej. Krew rozlała się na całym blacie.
- Widzisz, co zrobiłaś? Myślisz, że ja to będę później sprzątać? - wrzasnęła i zrzuciła demonicę na podłogę. Des czuła się jak pluszak. Związana nie mogła nic zrobić, czekała na wyrok śmierci. Nie miała czasu na plan, jak się wydostać. Kobieta kopnęła ją w żebra i ponagliła krzycząc. - Ruszaj się! Nie mam zamiaru Ciebie podnosić, suko.
Rozległo się ciche skrzypnięcie, w drzwiach stał rosły mężczyzna. Skierował wzrok nad leżącą samicę, a później na "krawcową".
- Jaz - odezwał się.
A więc Jaz - pomyślała Destroy żądna mordu. Prawy bok miała sparaliżowany od bólu.
- Tar? - uniosła lewą brew widząc nieproszonego gościa, gdyż świetnie się bawiła.
- Robisz kolejne futro? - zapytał podchodząc bliżej.
- Tak, a co? - fuknęła
- Starczy Ci na stringi z futerkiem - zaśmiała się uśmiechając szyderczo. Jaz uderzyła go lekko dłonią w ramię, dla zabawy. - Kavasa pyta się, na kiedy będzie płaszcz z...
- FireIce - dokończyła - niedługo.
Tar skinął głową i odszedł zamykając drzwi za sobą. Dziewczyna zbliżyła się ponownie do demonicy i wyrwała nóż z boku.
- Szkoda mi Ciebie. Teraz muszę iść po skórę jakiejś wilczycy, a Ty siedź tu spokojnie. - zniknęła po chwili. Wadera nie miała dużo czasu, zbliżyła pysk do węzłów na przednich łapach i koniuszkami kłów zaczęła rozrywać włókna. Chwilę później skrobała liny zębami na tylnych kończynach. Gdy kwas już prawidłowo krążył w żyłach mogła wstać. Z ogromną siłą rozwarła szczęki czego rezultatem były pęknięte sznury. BYŁA WOLNA. Zaczęła rozglądać się za drogą ucieczki. Drzwi. Ale narażała się na to, że ktoś ją zobaczy. Były jeszcze barwione okna w szarym kolorze. Życie jest jedno. Nagle do pomieszczenia wpadła Jaz. Wrzasnęła coś, ale wilczyca już nie słyszała, rozpędziła się i skoczyła w kierunku szyby tłukąc ją. Teraz zdała sobie sprawę, że okno było około 200 metrów nad głębokim jeziorem - zwariowała czy jak?! Zderzyła się z taflą wody z hukiem, wynurzyła się otrzepując. Spostrzegła włodarzy którzy biegli w jej stronę. Zaczęła płynąć w kierunku brzegu. Czując grunt przyspieszyła. Wylazła z jeziora. Rzuciła się do "galopu" opuszczając tereny Żmijookich. Po chwili była pewna, że zgubiła ich. Powoli zwalniała. Idąc leniwym krokiem dotarła na polanę HOTN po dwóch godzinach wędrówki. Położyła się obok Scarlett. Powieki jak dwa ciężkie kamienie opadły. Usnęła...
-----------------
C.D.N.
Destroy
DestroySueySlim Oddech Piekieł (18:38)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz