Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

16 lipca 2010

Walka o medalion. Cz. 2 [Tiara]

Tiara szła przez dobre 20 minut. Już wzeszło słońce. Stadopewnie siedzi teraz na polanie, rozmawia i wygłupia się. Uśmiechnęła się dowłasnych myśli, ale potem posmutniała. W końcu jej przy nich nie było.Pokręciła głową z niedowierzaniem. Jak mogła pójść tak daleko sama? Jestkoniem, a konie nie są samotnikami. Co z tego, że teraz zamieniła się wdrapieżnika? W duszy nadal jest potulnym wierzchowcem i rozchichotanymcharakterem stadnym. Po krótkim postoju poszła dalej. Znowu usłyszała porannepiski. Rozejrzała się, jednak nikogo nie zauważyła. Ignorując wszystko naokoło,szła przed siebie, byleby dojść jak najszybciej do terenów HOTN. Po kilkunastumetrach zobaczyła leoparda. To ten sam, którego zabiła. Wystraszyła się ipotrzepała głową. Czy dobrze widzi? Przecież go zabiła. Podeszła bliżej izobaczyła dwie hieny, które niosły samca na grzbietach. Zaczęła przysłuchiwaćsię ich rozmowie.
-Ciekawe kto zabił Lancelota...
-A po co on nam kazał w ogóle biegać obok terenów tegostada?
-Nie wiem. Może mieliśmy kogoś zwabić?
-Pewnie tak… Ale chyba nam nie wyszło. – Hiena skrzywiłasię.
-Skąd wiesz? Może to właśnie ten ktoś go zabił. – Druga zhien zatrzymała się i ruchem głowy nakazała pierwszej rzucić ciało na ziemię.
Pantera poszła jednak dalej, starając się nie myśleć o tym,że zwierzyna, którą chciała wytropić, była tylko pułapką zastawioną przezleoparda. Przełknęła ślinę i uniosła łeb ku niebu. Było jasno, ale onawpatrywała się w gwiazdy. Mimo, że nikt nie widział gwiazd o tej porze, onawidziała je doskonale. Była smutna z tego powodu, że w jej rodzinie jest ktoś,kto pochodzi od ciał niebieskich. Przez to, ciągle miała kłopoty. Po chwilirozmyślań sprawdziła okolicę i ruszyła przed siebie.
Kilkanaście minut później doszła do niedużego stawu.Przysiadła na brzegu, a potem schyliła się do tafli wody. Przyglądała się sobieprzez dłuższą chwilę. Nagle usłyszała za sobą hałas nie do opisania. Piski,wrzaski, krzyki, tętent kopyt, łomot i inne dźwięki dochodziły z gęstwiny.Odwróciła się, a potem zamieniła w pegaza. Wzleciała ponad las. Z góry niewidziała terenów HOTN i nic podobnego. Tylko lasy i lasy. Nie wiedziała jakdługo zajmie jej powrót do rodziny. W końcu obejrzała się w miejsce, z któregodochodziły dźwięki. Zamiast drzew, zobaczyła ogień. Wielki płomień pożerający drzewa.Z sekundy na sekundę płomień był coraz bliżej. W powietrzu była bezpieczna, alezbyt szybko traciła siły pod postacią pegaza. W końcu znalazła się na ziemi.Zamieniła się w geparda i pognała ile sił w nogach przed siebie. Po pewnymczasie zgubiła stado przestraszonych zwierząt, ale czuła, że ogień jest corazbliżej. Wtem z którejś strony wyskoczył na nią leopard. Wystraszyła się, boprzecież zabiła jednego. Owszem jest na świecie wiele takich kotów, ale czemuwszystkie uwzięły się na nią? Popatrzyła w jego oczy. Nie były pomarańczowe,jak oczy poprzedniego kotowatego. Ten miał oczy czarne jak węgle. Jednak miałna swoim ciele coś, co przykuło szczególną uwagę Tiary. Miał znak, któryposiadał również Lancelot. Nie na łopatce, jak tamten, ale na przedniej łapie.Są z tego samego klanu!
Gepardzica warknęła zaciekle i już chciała się wydostać spodciężaru zwierzęcia, jednak nie miała wystarczająco dużo siły. W ciele gepardabyła szybsza, ale słabsza. Już nie mogła zamienić się w panterę czy innezwierzę. Było za późno. Leopard uderzył samicę łapą. Tiara nie wiedziała gdziejest, co robi, co się dzieje. Nie wiedziała i nie czuła nic. Po chwili pojawiłasię Licinda. Tiara spojrzała szybko na leoparda, ale ten nic nie zauważył.
-Ti, Tiara, Tiaruśku. Nie umieraj mi tu! – krzyknął duszek.
-Ej cicho… - szepnęła Tiara. –Jeszcze Cię usłyszy.
-A co by mi zrobił? – Licinda przeleciała nad pyskiem Tiary
-Skonfiskował. – gepardzica zachichotała.
-No i co z tego? Nie zależy Ci przecież na mnie…
-W sumie to tak. Ale czemu Ty nie chcesz, żebym umierała?Przecież mnie nie lubisz.
-Yhm… Uoeh… No, jakby to powiedzieć… Lubię Cię… - duszekodleciał na bok.
-Łał. To nowość. Cóż, musimy być cicho.
Leopard usłyszawszy rozmowę, zwrócił się do leżącej ofiary:
-Do kogo Ty mówisz?!
-A Ty czemu nic ze mną nie robisz, tylko czegoś wypatrujesz,a drugim okiem mnie pilnujesz?
-Bo czekam na kogoś, kto rozkazał mi Cię schwytać! – leopardryknął nad uchem geparda, a potem znowu usiadł 3 metry od niej.
Po dziesięciu minutach w końcu przyszedł zleceniodawca…Tiara spojrzała na niego tylko i jęknęła.
-A więc to jest dziedziczka. – potężny samiec uniósł dumnie łeb.
-A więc to jest ktoś, kto chce mnie zabić. – gepardzica syknęław stronę tygrysa, który nad nią stał. –Czemu masz gang leopardów, a nietygrysów? I czemu masz hieny jako pomocników?!
-Ponieważ chcę, by moi poddani byli ode mnie mniejsi. Chcę,żeby nie byli równi mnie. Powiedz mi, gdzie trzymasz ten medalion?
-On sam się trzyma. – gepardzica zaśmiała się i spojrzała na niego z ironią.
-Mów gdzie! – tygrys warknął i przybliżył się do Tiary.
-Hmm… W sumie to w powietrzu… Lata po świecie. Bo wiesz, to jest taki… Duch. – Tiara uśmiechnęła się sztucznie do tygrysa, a zza jej barkuwyskoczyła biała kotka.
Licinda przejechała ogonem po łapie Tiary i podeszła dogeparda.
-Licinda! – Tiara krzyknęła, ale potem zdała sobie sprawię ztego, co zrobiła.
-Licinda? Zaraz… Czy to nie… To jej medalion! Łapcie tegokota! – samiec wydał polecenie.
Tiara w ostatnim momencie wypowiedziała zaklęcie zmieniającew pegaza.

CDN.
Tiara. (16:47)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz