30 lipca 2010
>Muzyka<
Zauważyłam As szamoczącą się w dłoniach ogromnego gnolla. Moje spojrzenie zatrzymało się na wilku leżącym na boku tej polany. Nie wahałam się ani chwili, doskoczyłam do niego i chwyciłam go pod łapy, zaciągnęłam pod drzewo. Nie mogłam się skoncentrować, nie wiedziałam od czego zacząć. Chwyciłam duży kamień i spojrzałam na Rudą.
-As! - kiedy ta obejrzała się na mnie, rzuciłam jej kamień, który ona od razu złapała, cisnęła nim prosto w oko obrzydliwie śmierdzącego stwora i przebiegła chwiejnie po jego ramieniu. Dalej nie patrzyłam. Kucnęłam nad Tee i ujęłam jego pysk w dłonie.
- No dalej, obudź się, obudź. - szarpałam nim, licząc na to, że w końcu odzyska przytomność. Nic więcej nie mogłam zrobić.Poczułam za sobą ten okropny odór; odwróciłam się i zobaczyłam, to czego najbardziej nie chciałam.
- Goń, się gnoju! - rzuciłam w niego kamieniem i kiedy upewniłam się, że wielkie, śmierdzące coś z głową hieny za mną pobiegnie, skoczyłam przed siebie, obiegłam drzewo dookoła i z drugiej stroni wspięłam się na nie. Kiedy zdezorientowany stwór odnalazł mnie wzrokiem, rzuciłam się na niego. Wpadłam kolanem w jego policzek, a łokciem uderzyłam go w skroń. Zeskoczyłam na ziemię z jego ramion i wróciłam do Tee, który już otworzył oczy.
- Wstawaj Tee, wstawaj. Potrzebujemy Cię. - basior spojrzał na mnie bardziej przytomnie, po czym skinął głową i wstał.
- Pomóż As, a ja znajdę Jennę i resztę. - wilk ruszył na gnolla, a ja wtedy zauważyłam resztę ekipy, która wyruszyła na ratunek naszej alphie. Glo, Bird i Tiff, w końcu też mnie zauważyły. Cały czas stałam gotowa do skoku. Obserwowały wszystko z ukrycia. Lisica była zbyt mała, żeby włączyć się do obrony przed tymi, wielkimi bez mózgami, a Bird i Tiff, raczej nie byłyby w swoim żywiole. Chyłkiem przemknęłam do nich. Bez zbędnych wstępów przystąpiłam do omówienia 'strategii'.
- Byłoby miło, gdyby udało Wam się znaleźć jakąś linę, sznur, łańcuch, dość długi, cokolwiek. Jeśli wam się to nie uda, to nie wychodźcie z ukrycia, jeśli tak, niech Bird da mi znak, z powietrza, gdzie jesteście, a wtedy albo sama przyjdę, albo podejdzie ktoś od nas. Idźcie. - Wyrzuciłam wszystkie słowa na jednym wydechu i spojrzałam jak wszystkie trzy oddalają się. Wróciłam na polanę. Zauważyłam, że z dziewiątki gnolli, zostało ich sześć. Nie miałam pojęcia co się stało z resztą. Tee i As byli zajęci jednym z nich. Ruda stała na jego ramionach, jedną ręką trzymała się za skórę śmierdziela, a drugą zadawała bolesne uderzenia, dokładnie w tył czaszki. Tee właśnie oderwał kawałek mięsa z jego nogi, które zaraz wypluł krzywiąc się. Dadzą sobie radę. Wielka kocica śmignęła koło mnie, wprost na kolejnego gnolla, którego atakowała z góry Anaid. Nie mieliśmy szans ich pokonać. Wpadłam na pomysł. Czy one nie boją się ognia? Rozejrzałam się i znalazłam to czego potrzebowałam. Długi kij. Oderwałam kawałek materiału od swojej koszuli i zawinęłam go na końcu owego kija. Wyciągnęłam z kieszeni zapalniczkę, którą kiedyś zabrałam jednej z osób, która stała moim posiłkiem. Sama nie wiem po co.
Podstawiłam ognik do materiału, który po chwili się zajął. Nie miałam zbyt wiele czasu, zanim i kawałek mojej koszuli się nie spali i ogień nie przejdzie na drewno. Machnęłam moją pochodnią kilka razy w powietrzu, z uśmiechem spojrzałam w stronę gnolli. Rzuciłam się na jednego z nich, cofnął się widząc buchający żarem kij. Uderzyłam go nim, a skóra na jego nodze przypaliła się. Zawył żałośnie i cofnął się kolejny krok. Uderzyłam w niego ponownie, a ten zniechęcony kolejnymi atakami wycofał się w las.
Została piątka. Nie. Czwórka.
Śmiejąc się jak wariatka skoczyłam na kolejnego.
- GIŃCIE GNOJE! - Nie mogłam się powstrzymać przed tym okrzykiem. - Ał, cholera. - kij zajął się ogniem. Rzuciłam go na ziemię i zadeptałam. Oderwałam kolejny kawał materiału, spojrzałam z żalem na czarną koszulę, a raczej jej resztki. W tej chwili podeszła do mnie As.
- Masz. - Podałam jej kawałek materiału i wyszukałam kolejnego kijka na pochodnię. Wzięłam dwa. Dałam jeden Rudej. Ona także urwała kawał materiału ze swojej bluzki. Podpaliłam obydwa i w tej samej chwili skoczyłyśmy przed siebie, żeby pomóc innym.
Wiedziałam, że tamci jeszcze wrócą, ale może będziemy mieli czas, żeby chociaż omówić co dalej...
------
Kiepsko ._________.
Wyszło okropne, przepraszam, ale tak to jest jak się pisze bez pomysłu. Przepraszam, jeśli kogoś źle potraktowałam w tym opowiadaniu.
Dalej pisze Tee. Jeszcze raz przepraszam, jeśli utrudniłam Ci pisanie ;_;.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz