13 lipca 2010
Klacz obudziła się jeszcze przed świtem. Na zewnątrz panowałpółmrok, ale czuć było już poranne rześkie powietrze. Tęczowa wciągnęłapowietrze przez chrapy i skierowała uszy w stronę z której usłyszała dziwny pisk.Wstrzymała oddech i nasłuchiwała. Zwierzę uciekało przez las. Sarna czy królik- to nie miało dla samicy większego znaczenia. Ruszyła przed siebie galopem apo chwili zamieniła się w panterę. Po kilkunastu metrach wbiegła w las. Zwolniła,a potem zatrzymała się w pół kroku. Skierowała głowę w lewą stronę. Źrenicekota rozszerzyły się maksymalnie. Czarne koło praktycznie całkiem zakrywało tarczęzłotozielonej tęczówki.Poszła w stronę zwierzyny. Głosy uciszały się, a potem znówzbliżały w jej kierunku. Ktoś lub coś widocznie goniło słabszą od siebieistotę. Pantera stała w krzakach i czekała. Po kilku minutach piski ucichłycałkowicie. Wyszła więc pewnym krokiem przed siebie. „Pewnie się oddalili”pomyślała i przystanęła na chwilę. Nagle poczuła ból na grzbiecie. Potem wklatce piersiowej, a na końcu, nie czuła zupełnie nic. Ostatkiem sił uniosłalekko łeb do góry. Coś przemknęło obok niej i zniknęło w zaroślach. Potemosłabła.
Ocknęła się w całkiem innym miejscu puszczy. Spojrzała naniebo – nadal nie świtało. Nie spędziła więc tu dużo czasu. Od razu wstała.Otrzepała się i rozejrzała po okolicy. Nie znała tego miejsca. Podbiegła paręmetrów przed siebie. Potem zawróciła, aż w konću wbiegła między drzewa.Spojrzała w bok. Kilka metrów obok niej, biegła równie duża istota. Patrzyła woczy Tiary. Pantera aż wzdrygnęła się i przyspieszyła kroku. Zobaczyła przedsobą duże drzewo. Najniższa gałąź była dostatecznie nisko, by móc na niąwskoczyć. Jednym susem znalazła się tuż pod wypatrzonym drzewie. Odwróciła sięi skontrolowała ruchy rywala. Wskoczyła na gałąź, potem na kolejną i przysiadłana niej, obserwując teren. Jej czarna sierść powinna ukryć jej ruchy, chociaż wmałym stopniu. Po chwili z krzaków wybiegł leopard i rozglądnął się po małejpolance. Tiara wbijała w niego swe żółtawe ślepia. Leopard uniósł łeb do góry iwarknął donośnie. Podbiegł do drzewa i oparł się o pień przednimi łapami.Pantera zatrzęsła się na gałęzi i rozmyślała nad planem działania. W końcupostanowiła zeskoczyć na kota. Spojrzała tylko w dół i westchnęła. „Raz kozieśmierć” powiedziała do siebie w myślach i skoczyła na leoparda. Kotowatywybałuszył tylko oczy i nie zdążył zareagować. Tiara wbiła w jego ciało, swojeprzeźroczyste pazury i odskoczyła na bok.
-Czego ode mnie chcesz? – Pantera skrzywiła się, patrząc naprzeciwnika. Ten rozejrzał się, a potem popatrzył na nią pomarańczowymi oczami.
-Wiem, że ojciec powierzył Ci niegdyś swego rodzajumedalion. Dzięki niemu możesz zmieniać postacie. – Cętkowany kocur wstał zziemi i wylizał swoje rany.
-Tylko po to mnie szukasz? – Czarna uniosła brew i spojrzałana niego drwiąco.
-Tylko, nie tylko… Nie ważne! Chcę go mieć! – Warknął ikłapnął zębami.
-Na co Ci Licin… Mój medalion?
-Chcę zmieniać swoje postacie. Chcę być w tym momenciezebrą, a w innym – lwem! To najlepsza rzecz, jaką można mieć. Jaka jest Twojaprawdziwa postać?
-Raczej wolisz nie wiedzieć. – Syknęła i już chciała odejść,gdy samiec zadrapał jej bok potężną łapą. –Auu! – Pantera odwróciła się momentalniei machnęła łapą obok głowy przeciwnika. Zraniła go w oko, a gdy ten użalał sięnad swoim losem, pobiegła przed siebie.
-Ej! Przecież nawet nie wiesz gdzie jesteś! Dokąd uciekasz?!
„Nie wiesz gdzie jesteś… No jasne, że nie wiem! Co mam na toporadzić? Kto chciał mnie zabić, a potem przywlókł tu? Hm… No jasne!” Panterazatrzymała się i spojrzała za siebie. Samiec już ją doganiał. Odwróciła się ipobiegła wprost na napastnika. Wyskoczyła w tym samym momencie co on iprzewaliła go na grzbiet. Wbiła pazury w jego pierś i warknęła nad głową.
-Nie zabijaj mnie tylko dla medalionu! Nie zabijaj mnie zato, że urodziłam się w nieodpowiednim dla mnie rodzie! – Uniosła wargi iukazała wszystkie zęby.
Leopard jednym ruchem przewrócił się na bok i teraz to onabyła pod nim. W oczach miała panikę, w głowie gniew, a w sercu tęsknotę dorodziny. Nie wiedziała co zrobić. Zmrużyła tylko powieki i zebrała w sobie całąsiłę. Kopnęła leoparda tylnymi łapami w brzuch, a potem szybko się podniosła.Patrzyła tylko jak samiec ląduje grzbietem na kamieniu. Na dźwięk łamanegokręgosłupa w oczach pantery pojawiły się łzy. Zacisnęła zęby, jednak wiedziała,że zrobiła dobrze. Westchnęła i nabrała powietrze do płuc. Poszła znów przedsiebie.
CDN.
Tiara. (19:49)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz