03 lipca 2010
"Czasem myślisz że gorzej być nie może a jednak. Morze być lepiej"
Otworzyłam oczy, usiadłam na łóżku i rozejżałam się po pokoju.
Wyglądał tak samo jak godzinę temu: wszędzie brudne ubrania,szafa otwarta na ościerz i zasłoniętę okno jednak teraz błądziła po nim tajemnicza woń.
-Magda na dół - usłyszałam krzyk ojca.
Chwiejnymi nogami wstałam z łóżka i podążyłam ku schodom. Podczas drogi przeciągnęłam się.
Pierwszy schodek,drugi...
-Magda!!!
-Idę! - odkrzyknęłam
Wskoczyłam na poręcz i zjechałam po niej.
-Tak? Już jestem! - wrzasnęłam na cały dom
Matka złapała mnie mocno za rękę nie pozwalając krwi dopłynąć do palców i zaprowadziła do ojca stojącego w garażu w szlafroku.
Puściła mnie i zamknęła za nami drzwi.
-Co to ma być!!! - ojciec krzyczał jakbym zrobiła coś złego.- Widzisz co zrobiła twoja deskorolka?!
Spojżałam na leżącą z boku deske z czaszką z sercami zamiast oczu.
-Patrz na mój samochód! - przytuliła go i pokazał maleńką rysę.
-Tato? - złapałam za deskorolke - Moja deska by tego nie zrobiła, prędzej twój pies...
-Zamilcz! - wrzasnął na mnie - Masz szlaban do odwołania, a teraz marsz do pokoju!
O tym tylko marzyłam. Wróciłam do mojej oazy i rzuciłam się z powrotem na łóżko.Zatapiając się w miękkiej pościeli.
-Nareszcie sama - szepnęłam do siebie
-Nie do końca - znany mi głos odpowiedział mi
-Kto mówi?
-Nie znasz mnie? -za szafy wyłoniła się mała postać. - Maga!
Skoczyła na mnie. W dotyku była jak całkiem coś nowego nieznanego i ciekawego zarazem.
Zeszła na łóżko i zaczęła bawić się moim budzikiem.
-Gorzej być nie może? - zapytała mnie.
-Co?
Spojżałam na nią dość dziwnie jak na mnie
-Szlaban,matka która cię bije i ojciec wrzeszczący nawet jak tylko napijesz się wody...itp
-Tak ale z kąd ty to...
-Nie ważne - odpowiedziała istota wielkości mojej dłoni. - Masz może w domu cukier?
-Powinnam mieć zaraz ci przyniose.
-Nie przynoś...Nie lubię...- uśmiechnęła się - Będziesz mieć owiele gorzej....
-Czemu?
-Będziesz mieć gościa, więcej nie powiem bo idę spać.
Istota wskoczyła na sterte ubrań i przykryła się moją czerwoną bluzą.
-Fee... kiedy ty to prałaś!
Po chwili było słychać chrapanie i...dzwonek do drzwi.
-Magda do holery!
Zeskoczyłam ze schodów i już stałam przy mamie która właśnie otwierała drzwi.
-Przyjechała twoja kuzynka Tennessee, pamiętasz - otworzyła drzwi - Gabriele?
-Tak pamiętam to ona trzy lata temu mnie związała i zakopała na plaży w Łebie.
-Ale powiedziała nam o tym...
-Tak po jakiś 5 godzinach
-Gabrielo mogłabyś pójść do salonu?
-Pewnie, ciociu - uśmiechnęła się i zniknęła w sąsiednim pomieszczeniu.
-Czemu ją zaprosiłaś nic nam nie mówiąc co?! - matka zaczęła krzyczeć jak ojciec rano.
-Nie zaprosiłam jej sorry, ale na twoim miejscu diabła bym do domu nie wpuszczała...
****
Wróciłam do pokoju i wpadłam na genialny pomysł.
-Gabi! Choć na górkę!
-Już idę Madziu!
Nie minęła minuta a diabeł stał naprzeciwko mnie.
-Jeździłaś kiedyś autobusem?
-Nie
-A chcesz spróbować, akurat mam dwa bilety.
-jasne, ale co mam ubrać?
-jak jedziesz pierwszy raz krótką sukienke.
***
Zabrałam ją na przystanek i wsiadłyśmy do autobusu. Podjechałam przystanek.
-Gabi niedługo wróce to jest jak kolejna górska -uśmiechnęłam się i wysiadłam z autobusu.
Wróciłam na piechote do domu w drzwiach czekała na mnie rodzinka.
-Gdzie Gabriela? - spytała matka.
-Eee..w Tennessee?
Zaśmiałam się i uciekłam do mojej oazy.
~~~~~~~~~~~~~~~
Nie mam weny. A napisać coś trzeba no trudno się mówi.
Coś w rodzaju zło przegrywa a dobro wygrywa... Ratunku za dużo siedze z moimi 5 letnimi kuzynkami HELP!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz