31 lipca 2010
* * * > k l i k <
Wieczorem nie mogłam się powstrzymać.. Te rześkie powietrze, ta mgła i ten księżyc. Przegalopowałam przez polanę. Czując wiatr w całym ciele uśmiechnęłam się. W swe odwieczne, skąpane spokojem miejsce ruszyłam. Długo myśląc nad różnymi rzeczami - każda inna i przy każdej nieświadomie zmieniałam wyraz twarzy. Zatrzymałam się przed samym urwiskiem spoglądając w dół z zagadkowym uśmiechem. W tym czasie rozłożyłam skrzydła, które nagle zaczęły robić się błękitne - były niewidoczne. Gdy rozłożyłam je na całą rozpiętość błękit pociemniał w niektórych miejscach. Skoczyłam w dół. Nie mogłam się oprzeć. 50 metrów w dół. Leciałam a wiatr przecinał każdą część mojego ciała. Było to jednak przyjemne. Wywinęłam piruet. Przy samej powierzchni zmieniłam kierunek lecąc w bok. Przypominając sobie stare czasy przeleciałam ponad 7,6 km robiąc rozmaite sztuczki figury. W końcu wylądowałam na twardym gruncie. Zarżałam i uśmiechnęłam się tajemniczo odsłaniając swe hm.. siekacze i kły. Owszem mam kły. Ruszyłam galopem przez równinę aż dobiegłam do pobliskiej, małej wioski. Ostatnio atakowanej przez przeróżne stworzenia. Taak. Była blisko Herd Of The Night.
> k l i k <
Zmieniając swą postać w krwistoczerwonego konia z bordowo-czarnymi częściami ciała przeszłam stępem blisko wioski. Była noc. Ktoś rozbił sobie namiot. W namiocie świeciło się światło i można było wyczuć ten ludzki odór. Przeszłam specjalnie pod namiotem robiąc cień na namiocie. Lubię tak się bawić. Wdało mi się w myśli. Zerwałam rogiem kawałek materiału. W środku był młody mężczyzna. Kogo my tu mamy.. Pomyślałam. Po czasie zabawy zaszłam człowieka od tyłu i wbiłam mu róg w plecy. Spojrzałam na ciało. - Nawet nie jęknął. - Odważny idiota. Niestety nie jadam mięsa. - Liznęłam plamę krwi. - Niezbyt smaczny. - Pogalopowałam w stronę stada...
____________________________________________
Dobra, nie miałam zbytniego pomysłu na to xD
A w muzyce nie patrzeć na tekst >.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz