Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

11 listopada 2011

Mama, papa, forgive me. [Acodine]

11 listopada 2011
-Mama, papa, forgive me.-
Szept poniósł się echem wśród ciemności. Nie przerwał struktury ciszy, jedynie uwieńczył ją bladą wstęgą. I gdzieś pośród tego wymownego milczenia stała ona. Krucha, niepewna.
Skulona postać omijająca spojrzenia.
Kiedy unosiła głowę, głodna nowych doznań, chcąc poznać słowa, zawsze był ktoś chętny by uderzyć pięścią. Więc kręciła tylko głową, powtarzając niczym życiową mantrę 'nie, nie chcę, odejdź'.
Nie miała już siły myśleć o tym co zrobiłaby najchętniej, z obawy że może się na to zdobyć. Czerpała przyjemność z objęć miękkiej ciemności.
Nie miała też siły by delikatnie omijać ostre kontrasty, lecz bała się otworzyć oczu.
Wtedy też poczuła że zaciska coś w dłoni. Odruchowo spuściła spojrzenie, lecz musiała zdać się na inne zmysły niż wzrok. Powiodła palcami po przedmiocie który trzymała w dłoni. Był półokrągły, pokryty wypukleniami, uwieńczony sprzączką. Zamyśliła się przez chwilę dociekając, co to za przedmiot, a wraz ze świadomością poczuła jak coś jasnego spływa z zewnątrz, by w duszy dziewczyny zakwitły przyjemnie uwierające ciernie.
Uniosła głowę, kierując niewidzące spojrzenie ku niebu, trzymając delikatnie drogocenny, niebezpieczny przedmiot.
***
Weszła do oblanego słonecznym światłem mieszkania. Na oczach wciąż miała opaskę, lecz znała doskonale umeblowanie i rozkład pokoi. Ominęła wielką, drewnianą szafę i skręciła wkraczając do dużego pokoju, na środku którego stała obita miękkim materiałem kanapa i drewniany, niski stolik. Na owym leżał talerz pełen bułek z masłem. Koniecznie bułek z masłem. Ich zapach unosił się po całym pokoju, mieszany z zapachem bezpieczeństwa, domu, bliskości. Pod ścianami po licznych szafkach walało się wszystko, wreszcie w kącie pokoju stało biurko i niebieskie krzesło obrotowe. Dziewczyna usiadła na kanapie. Ściągnęła opaskę ściskając kurczowo przedmiot w dłoni.
Słońce wpadające do pokoju przez okiennice. Przyjazny nieład. I kobieta siedząca na obrotowym krześle przy komputerze.
Zacisnęła zęby i z całej siły pociągnęła za sprzączkę granatu.
...mamo?
***
Weszła do mieszkania i skierowała swoje kroki wprost do salonu. Kanapa, stojąca w kącie pokoju, pokryta była kilkoma schludnie ułożonymi poduszkami, przed nią stał wysoki stół. Na ścianach w idealnych odległościach wisiało kilka obrazków w obskurnych ramach. On siedział na jednym z krzeseł przy stole i zachowując kamienną, nieprzyjazną, najgorszą, jebaną twarz. Spoglądał z góry, z dumą, beznamiętnym tonem recytując winy. Trochę dalej w fotelu siedziała wygodnie starsza kobieta, przytakując mu i w chwilach zawahania uzupełniając jego słowa. Dziewczyna, trzymając kurczowo przedmiot w ręku, drugą odsunęła z oczu opaskę. Powstrzymując jakiekolwiek słowa podeszła do mężczyzny ubranego w garnitur, siłą wepchnęła mu do ust granat.
Pedantyzm pozostawiający po sobie gorzki posmak. Ich dwoje, patrzących z góry. Czarny garnitur. Zimne, kamienne spojrzenie.
Wpatrując się w ścianę naprzeciw, stanowczym ruchem pociągnęła za sprzączkę granatu.
...tato?
***
Setki. Dom. Drugi dom. Trzeci dom. Czwarty dom. Wstydzę się zapraszać, to prawie jeden pokój. Nie chcę wracać, jest ogromny, ale mieszka w nim tyran. Teraz będzie dobrze, potrzebujemy tylko pieniędzy. Chcesz brać przykład z... tego?! Wróć, proszę. Nie słuchaj go. Liceum z zaostrzonym rygorem. Nie słuchaj jej. To tylko pół roku, kupimy mieszkanie. Podam wszystko do sądu. Nie chcę się tobą opiekować. Znowu pijany? Pieszczocha? Pojebało cię? Wylatuję za tydzień z Polski. To mają być oceny? Nigdy nie wrócę. Zamknij się gnoju. Ciągle śmierdzisz papierosami. Jesteś bezdusznym zwierzęciem!
Światło. Ostre, oślepiające. Sekunda ciągnąca się w nieskończoność.
A później porażający huk napierający ze wszystkich stron.
I tylko ciemność.
Acodine (22:30)