06 listopada 2011
[MUZYKA: http://www.youtube.com/watch?v=w7jkJjCbens ]
Biegnę,
biegnę jakby w zwolnionym tępię. Wszystko dookoła wydaje się takie
dalekie. Ziemia pod stopami jakby pęka od ciężaru moich kroków, od
ciężaru moich myśl. Tyle ich teraz jest. Łzy spływają po moich polikach,
przymykam powieki i przyspieszam. Chcę wyrwać się z tego dziwnego
złudzenia, złudzenia zwolnionego czasu, tego kim jestem. Chcę się cofnąć
w tył i zrobić coś, aby sprawy potoczyły się zupełnie inaczej, żebym
nadal żyła w swoim idealnym świecie. Chcę śmiać się z byle czego,
krzyczeć i być irytująca, za głośna. Chcę to wszystko z powrotem, teraz.
Teraz! Szybko! Już! ... Otwieram oczy i nadal jestem tam gdzie byłam.
Biegnę i naglę pod stopami czuję przeszkodę, butem haczę o korzeń i
lecę, lecę w dół, jak belka, kawałek drewna. Nie chciany kawałek drewna,
myślę sobie i w ostatnim momencie wystawiam ręce w przód, aby nie
uderzyć twarzą o ziemię. Miękki śnieg i jego gruba warstwa zdecydowanie
sprawiły, że upadek był łagodniejszy. Podniosłam zapłakana twarz do góry
i spojrzałam na ciemniejące coraz bardziej niebo. Zaciskając mocno
powieki wydarłam się ile sił w płucach i bezwładnie położyłam głowę na
swojej ręce, aby dalej płakać. Nie ze smutku, tym razem to nie były łzy
smutku. Złość, tak, właśnie to. Przepełniała mnie złość. Uderzyłam
pięścią w biały kożuch, zostawiając przy tym głęboki ślad dłoni. Coś
każe mi wstać, podnoszę głowę i prycham śmiechem.- A walcie się! - krzyczę i ponownie kładę głowę. Łzy przestają lecieć, zostało mi już tylko podciąganie nosem i patrzenie się w kilka gwiazd na niebie. Zaciskam mocno zęby i przygryzam wargę, nie będę płakać, nie będę. Nie będę do cholery! Czuje krew spływającą po moich ustach, do głowy przychodzą dziwne myśli. Wstaję, powoli wstaję i idę, za głosem, który słyszę, woła mnie. Chodź... Idę. I kogo widzę? Staruszkę. Patrzę na nią wzrokiem, jakiego nigdy nie pamietałam w swoich oczach. Złość, nienawiść, zniszczyła wszystko... Mogła mi nie mówić. Pierwszy raz miałam ochotę rzucić się jej na szyję, rzucić się komukolwiek na szyję i zdusić, mocno. Wykonałam pierwsze 3 kroki.
- Zastanów się. - powiedziała spokojnym głosem.
- Nie ma nad czym. - zdusiłam pięści i zaczęłam się do niej zbliżać, stałam już przed nią. - Po co?! - złapałam ją za ramiona i wstrząsnęłam. - Po co mi to mówisz?! - Spojrzałam na jej twarz zaciskając zęby.
- Miałaś wiedzieć wszystko, chcę żebyś wiedziała. Padma, to było z miłości, jej miłości. Klątwa, czary. Musisz wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, musisz wiedzieć jak się zachować.
- Nic nie muszę !
- A więc mnie zabij, zabij i sama radź sobie z tego skutkami ! - Pierwszy raz uniosła się na mnie. Zdziwiłam się, a moja ciekawość wzrosła i to dosyć mocno. Jakimi skutkami? Co się stanie jeżeli to zrobię? A może to zwykłe odwrócenie uwagi...
- Mów.. - powiedziałam bardziej rozkazująco niż prosząco.
- Shira została sama, twoja babcia, Nev zginęła broniąc jej. Twój wujek przeszedł na stronę brata ojca, nie dlatego, że chciał. Pod wpływem jego zdolności, to właśnie on był tym.. gwałcicielem. - westchnęła, a ja zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby, aby nic nie zrobić. Poczułam jak strumień łez chce wyrwać się z pod moich powiek. - Shira uciekła, trafiła tutaj i tu cię urodziła. Wiedziała jednak, że będzie ścigana. Z twojego powodu - spojrzała na mnie.
- Jak z mojego? - nie wiedziałam o co chodzi.
- Proste. Dziedziczenie... Brat twojego dziadka wiedział, że Shira się do niego nie przyłączy, a była zbyt silna umysłowo, aby zabrać ją siłą. Ty jesteś jej dzieckiem i posiadasz jej zdolności. - westchnęła. Spojrzałam na nią zaciekawiona.
- Czyli ona też zmieniała temperaturę i władała wodą? - zapytałam.
- Nie Padmo... Twoja zdolność została zaklęta, tak jak i podobieństwo genetyczne, aby on cię nie znalazł. A Shira, ona uciekła i prosiła abyśmy pewnego dnia powiedzieli ci kim naprawdę jesteś.
- Nie rozumiem.
- Kiedy się urodziłaś rzuciłam na ciebie zaklęcie i klątwę. Teraz jesteś tylko elfem. Zaklęcie spowodowało, że twoja wampirza połowa i zdolności z nią związane nie uaktywniły się. Tak więc i zdolność, na której mu najbardziej zależało. Byłaś bezpieczna. Jednak, aby zaklęcie było trwałe, musiałam rzucić też klątwę.
- Jaką? - w końcu puściłam jej ramiona, a mój wzrok wrócił do normy.
- Jeżeli zabijesz, okaleczysz kogoś celowo 3 razy, zaklęcie zostanie zerwane. - Zrobiłam duże oczy. - Taak.. Twoje pojawienie się tu oznacza, że musiałaś zabić lub okaleczyć już 2. Bariera została naderwana i masz koszmary, prawda? - To było bardziej stwierdzenie niż pytanie, ale miała rację, kiwnęłam głową bo zabrakło mi języka w buzi. - Widzisz w nich złe przeżycia, Nev i Shiry. - dodała.
- Dlaczego właśnie ich? - w końcu wydusiłam coś z siebie.
- Bo to do nich jesteś najbardziej podobna, w tej swojej prawdziwej postaci. Po ojcu jesteś tylko pół elfem i posiadasz zdolność zmiany temperatury. Po Nev posiadasz moce władania nad wodą i jesteś do niej podobna, tak samo i do Shiry.
- Zaraz, zaraz! Jaka to zdolność, na której tak bardzo zależało temu gościowi? - przypomniały mi się jej słowa.
- Tego powiedzieć ci nie mogę.
- Boo..?! - uniosłam się trochę i szybkim ruchem zatkałam sobie usta. - Przepraszam. Co się ze mną dzieje?
- Widzisz, pewne informacje zmieniają człowieka, elfa też. Wolę żebyś nie wiedziała, żeby cię nie kusiło. Wiedz, że to nie jest fajna zdolność i łatwo ją kogoś zranić, szczególnie na początku. Nie wspomnę już o tym, że musiałabyś nauczyć się panować nad ochota wgryzania się komuś w szyję. - uśmiechnęła się pod nosem i pogładziła mnie po głowie. - Ale musisz uważać.. Zawsze znajdzie się osoba, która może ci pomóc w przemianie i to nie dla twojego dobra. - Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i westchnęłam ciężko.
- Czyli to co zrobiliście było dla mojego dobra tak?
- Tak Padmo i nie waż się myśleć inaczej! Twoja matka myślała wyłącznie o tym jak cię ochronić. Dobrze ją poznałam przez te 7 miesięcy, mieszkała ze mną. - spojrzała na mnie, posmutniałam. - Coś się stało? - przełknęłam ślinę i otarłam łzy z twarzy.
- Ty ją znałaś chociaż te 7 miesięcy, a ja... - wzięłam głęboki oddech.
- Przelotny los pozwolił mi spędzić z nią więcej czasu niż tobie, ale pamiętaj, że nasi bliscy są zawsze blisko. O tutaj. - wskazała na moje serce i uśmiechnęła się. Również wysiliłam się trochę i uśmiechnęłam. - A teraz wybacz, ale muszę cię opuścić. Padmo, uważaj na siebie. - poklepała mnie po ramieniu i ruszyła przed siebie, w las. Stałam jeszcze długo w miejscu i patrzyłam za nią, dopóki nie znikła za horyzontem. Moje myśli zdecydowanie bardziej się uspokoiły. Myśl, że jestem niechciana nadal mnie gryzła, ale przybrała innego znaczenia. Może i byłam nie chciana, ale moja matka nie myślała o pozbyciu się mnie, wręcz przeciwnie. Ochroniła mnie, a teraz ja muszę chronić siebie sama, wiem, że to będzie trudne, ale może dam radę? Uśmiechnęłam się i spojrzałam w niebo, roiło się od gwiazd. Postanowiłam wrócić na noc do dawnego domu. Rano, kiedy wstałam, pochowałam do kartonów wszystkie fotografie i domowe pierdoły, odkurzyłam meble i zrobiłam ogólny porządek. Kiedy wychodziłam z domu, zawiesiłam na drzwiach kartkę ,,na sprzedaż,, i ruszyłam w stronę Stada Nocy.
____________
Koniec.