27 listopada 2011
[ MUZYKA: http://www.youtube.com/watch?v=xButjfhZWVU&feature=fvwrel ]
Rano
jedna, wieczorem też. Przed każdym wyjściem w las, czy to na zwiady,
czy pobiegać. Zanim wejdę na polanę lub gdy na niej już siedzę. Jest
inaczej, niby nic, ale ta butelka, wypełniona czerwonym płynem,
wypełniona krwią. Ona daje mi do zrozumienia, że już nie jest tak samo.
Czy to źle? Z początku sięgałam po nią z jakimś takim.. obrzydzeniem.
Tylko po to, żeby nie rzucać się z głodu na innych, szczególnie na kogoś
ze stada. Dziś, hah dziś stoję w swojej starej krainie, starym domu.
Łapy mam zatopione po kolana w białym puchu, a wzrok wbity w niebo,
błękitne ślepia jakby szukały na nim odpowiedzi. Uśmiecham się, a na
pysk i resztę ciała opadają białe, delikatne płatki śniegu. Tyle pytań,
jak zwykle w mojej głowie kłębi się wiele pytań. Jednak tym razem nie
dotyczą innych, nie chodzi tu o taką ciekawość jak kiedyś. Teraz chodzi o
mnie. O moje zachowania i przyzwyczajenia, o zmiany jakie nastały w
ciele, w umyśle. Kieruje wzrok przed siebie i widzę niewielki ogródek,
zasypany śniegiem, już tylko niewielki zielony płotek sugeruje, że coś
tam się kryje. Gdyby żyli zaopiekowaliby się tym. Po co gdybać hm? Tak,
właśnie, zrobiłam się bardziej obojętna od kiedy jestem, kim jestem. Nie
mam wszystkich i wszystkiego w dupie, nie. Nie o to tu chodzi, po
prostu nie żyję już tak przeszłością. Szybciej zapominam. Teraz, kiedy
jestem tu ostatni raz, kiedy chcę zamknąć ten rozdział w swoim życiu,
zamykam oczy. Powieki powoli opadają, jest mi trochę smutno ale się
uśmiecham. Wyobraźnia, tak, zawszę sądziłam, że mieć ją to wielki plus.
Widzę starą Padmę, roztrzepaną blondynkę, biegnie roześmiana w stronę
ogródka. Siedzi tam i ojciec i matka, wszyscy ich znajomi, uśmiechają
się na widok nietypowego wychowanka, na widok mnie. Wskakuję między całe
towarzystwo i porywam matkę do tańca, chwytam jej dłonie i kręcimy się,
śmiejemy, a inni nam klaszczą. Czas trwa, leci szybko, wszystko jest
wspaniale i.... Otwieram oczy, nadal się uśmiecham, ale to co widzę to
kupa śniegu i zielony, zasypany płotek. Wzdycham ciężko. Ostatni raz...
To był ostatni raz Padmo, pora się pożegnać. Powolnym krokiem wyciągam
zasypane łapy z śnieżnych otworów i ruszam w stronę Stada Nocy.
Zapominam, nie za zawsze. Wszystkich tam będę pamiętać, swoje błędy...
Po prostu muszę żyć dalej i nie gdybać, nie myśleć jak to by było tam
czy tu. Jest jak jest, może i nie wspaniale, nie dokładnie tak jak bym
chciała. Gdyby życie było takie proste, to by było nudne. Jeszcze wiele
może się zmienić. Cały czas uśmiecham się i idę. Zmienić.. Mam nadzieję,
że jednak nie wszystko się zmieni. Mój wzrok utyka w gwieździstym,
granatowym niebie, a do głowy wpada kilka piosenek, które automatycznie
zaczynam nucić. Muszę znać odpowiedzi na ta pytania, wiedzieć jak się
zachować, pora na nowy, mały, życiowy cel .. Znaleźć kogoś, kto zna
odpowiedzi.