Blog ten, pamiętnik, wymyśliły Aldieb, Lady Killer i Gold Fire, podczas gdy to one opiekowały się stadem. Dzięki nim, możecie poznać historię HOTN, historię wybrańców i chwilę z życia osób ze stada. Ten blog powstał by w jednym miejscu streścić wszystkie nasze opowiadania.
`Wandessa.

Czego szukasz?

19 listopada 2011

Potrafisz ranić nawet milczeniem cz.2 [Szera]

19 listopada 2011

I znowu najzwyklejsze opowiadanie. A w sumie jego kontynuacja.
_______________________________________________________
<podkład: Nox Arcana - Labyrinth of Dreams>

Biegłam przez las. Cały czas słowa zapisane w książce wypływały na wierzch myśli, jakby nie chciały utonąć w studni zapomnienia. To co się niedawno wydarzyło, zbyt silnie na mnie wpłynęło. Niby nic, a jednak tak wiele. Z cichym westchnięciem spojrzałam na łapy, które wyłaniały się z leśnej ściółki, by móc zaraz zatonąć z powrotem. I nagle obraz się rozmazał… Nic więcej nie pamiętam…

Rozmazane obrazy przelatywały mi przed oczami, niczym przewijany zbyt szybko film.
Ciche szepty.
Szarpnięcie i krzyk.
Mój krzyk…

Zerwałam się, układając w pozycji siedzącej. Poczułam nagłe kłucie w skroniach. Przyłożyłam dłoń do głowy z cichym sykiem.
-Wszystko dobrze? – Usłyszałam zatroskany głos. – Nie wstawaj.
-Gdzie… gdzie ja jestem? – Wychrypiałam cicho unosząc wzrok.– Luu?
W oczach dziewczyny tliły się resztki przerażenia, zastępowane troską.
-Co się stało?
-Znalazłam cię leżącą pod drzewem. – Zmarszczyła lekko brwi, zgrabnymi palcami zaczesując zbłąkany kosmyk. – Nic nie pamiętasz?
-Nie. – Westchnęłam ciężko, zamykając oczy. Czułam się obolała i zmęczona. Nagle na ręce zobaczyłam bandaż. Pogładziłam go gładko dłonią. – Coś mi się stało?
Dziewczyna pokręciła delikatnie głową, wprowadzając włosy w delikatny, falisty ruch.
-Tylko drobne otarcia.
Skinęłam lekko głową i bez ostrzeżenia spuściłam nogi na ziemię i wstałam. Koc zsunął się w dół, a ja poczułam jak tracę równowagę, a przed oczami pojawia się ciemność. Opadłam na kanapę, niczym marionetka, której sznurki wypuszczono z dłoni.
-Szera! – Mruknęła Luu, a w jej głosie można było wyczuć naganę.
Podniosła koc z ziemi i przykryła moje nogi. Powstrzymując łzy, podciągnęłam kolana do klatki i zaplotłam wokół nich ręce. Oparłam na nich głowę, przymykając oczy. Zmęczenie źle na mnie wpływało. Robiłam się drażliwa, a zarazem bardzo łatwo popadałam w histerię.
-Przepraszam. – Szepnęłam cicho.
Dziewczyna westchnęła cicho.
-Nie masz za co przepraszać.
Nagle odwróciła się i wyszła. Słyszałam jak jej kroki oddalają się, by po chwili znów się przybliżyć.
-Masz.
Otworzyłam oczy. Wyciągała do mnie rękę, w której spoczywał kubek. Patrzyłam na niego bezmyślnie, po czym wyciągnęłam rękę i pochwyciłam go, przysuwając powoli do twarzy. Wzięłam głęboki wdech, a parująca ciecz  zachlupotała cicho, pozwalając parze musnąć ciepłem moje policzki.
-Kakao. – Szepnęłam cicho biorąc ostrożny łyk.
Dziewczyna usiadła koło mnie, trzymając w rękach drugi kubek. Nie odzywała się już. Patrzyła za okno, jakby w cichym oczekiwaniu, że zaraz coś się wydarzy.  Ale nic się nie działo. Tylko cisza i spokój. I ciche przeczucie, że coś jest nie tak…

<podkład: Dark Piano Song - "Night of Rain">
-Szera!
Nagle podniosłam wzrok znad kubka, w którym zostało jeszcze trochę zimnego kakaa. Nie wiedziałam ile czasu tak siedziałam. Spojrzałam zdezorientowana na Luu. Stała przy kanapie wpatrując się we mnie zmęczonym wzrokiem.
-Zjesz z nami kolacje?
Nie docierało do mnie co mówi, dopóki nie pojawiła się przy niej Thell.
-Muszę się zbierać. – Mruknęłam cicho.
-Nawet o tym nie myśl. Nigdzie cię nie wypuszczę. Przywiążę cię jeżeli mnie do tego zmusisz. – Milczałam, a dziewczyna wpatrywała się we mnie spokojnie, ale zarazem z przekonaniem. – Przepraszam. – Szepnęła obracając się i idąc w stronę kuchni.
Westchnęłam ciężko i wstałam powoli by nie wywołać zawrotów głowy. Cicho poszłam za Luną i stanęłam koło niej w kuchni.
-Jeżeli mam tu zostać, muszę się do czegoś przydać. – Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się lekko. Na nic więcej nie było mnie stać.
Dziewczyna odpowiedziała bladym uśmiechem. Widać było, że jest zmęczona  pragnie spokoju. W ciszy zaczęłyśmy robić kolację. Żadna się nie odzywała. Przy stole również panowało milczenie. Przerwało je jedynie pytanie Thell, czy może iść do pokoju. Luna sprawdziła czy dziewczynka wszystko zjadła i kiwnęła lekko głową. Przez cały czas, gdy przebywałyśmy w kuchni czułam się jakaś nieobecna. Wszystko jakby działo się zbyt szybko, a ja zostałam spowolniona i odcięta od reszty rzeczywistości. Pomogłam jeszcze posprzątać po kolacji.
-Śpisz na górze. – Nagle do mojej głowy wdarł się głos Luny. Spojrzałam na nią i już miałam przeciwstawić się i zapewnić, że wystarczy mi kanapa, ale napotkałam jej spojrzenie.
Skinęłam jedynie głową. Nie chciałam się już sprzeciwiać.Nie dość, że wyglądała na wycieńczoną to jeszcze znowu musiała mnie u siebie gościć.
-Luu nie chcę się narzucać. Powinnaś jednak wypocząć. Nie wiem czy ta kanapa jest do tego odpowiednia. – Zaproponowałam w końcu, widząc jak szykuje pościel.
-Szera jesteś moim gościem. Nie pozwolę ci spać na kanapie.
-Mi nic więcej nie jest potrzebne.

<podkład: Kuroshitsuji OST2 ~ Doll House>
Spojrzała na mnie i znowu uśmiechnęła się. Wiedziałam, że jej nie przekonam więc spokojnie weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Jeszcze wczoraj stąd wybiegałam, a teraz muszę tu nocować. Przechyliłam się lekko w poszukiwaniu książek, ale zniknęły. Luna pewnie je schowała. Westchnęłam cicho i położyłam się na czystej pościeli, utkwiwszy wzrok w obraz za oknem. W pokoju panowała cisza, która wisiała w powietrzu, niczym zapowiedź burzy. Przekręciłam się na bok, a luźne kosmyki opadły bezwiednie na twarz. Nagle świat jakby się zatrzymał, a ja zostałam pominięta. Każda minuta stawała się godziną, a natrętne myśli, które kryły się przed światłem słonecznym, nagle zaczynały wypełzać z najdalszych zakamarków umysłu. Zamknęłam oczy, chcąc zasnąć. Bezskutecznie obracałam się z boku na bok. W końcu z cichym westchnięciem wstałam przybierając postać wilka i ostrożnie zwinęłam się w kłębek. Miałam tylko nadzieję, że Luna nie zabije mnie za sierść na pościeli. Otworzyłam ślepia, a mój wzrok padł na okno. Czerń za nim była nieprzenikniona i złowróżbna. Jej obcość sprawiała, że czułam się nieswojo. Gdyby tylko pojawił się księżyc lub gwiazda… Ale niebo było dzisiaj skryte i odległe. Poczułam ruch i poderwałam łeb, przygotowując się na niespodziewane. Ze zdziwieniem obserwowałam jak na łóżko wskakuje bury kot i bez większych problemów zwija się w puszysta kuleczkę tuż przy moich łapach. Obserwowałam go przez chwilę, po czym złożyłam koło niego łeb. Przymknęłam ślepia, aby móc wsłuchać się w rytm jego serca, skoro moje nie potrafiło mnie uspokoić. Ale wszystko to zagłuszył cichy stukot. Uchyliłam powieki. Deszcz cicho bębnił w szybę, jakby błagając o schronienie. Westchnęłam cicho. Nie wiem ile czasu już minęło odkąd się położyłam. Czułam jakbym w połowie była już w świecie snów, a po części moja dusza błądziła tutaj, szukając klucza, by otworzyć bramę do obrazów marzeń. Wiedziałam, że i tak będę one ciemne i bezsensowne. Dawno marzenia senne zmieniły się w czarną otchłań. Mimo to westchnęłam cicho, czując narastający niepokój, napięcie i senność. Usłyszałam ciche skrzypnięcie, ale nie miałam siły podnieść łba. I tak pewnie znowu miałam omamy, nie odróżniając co należy do snu, a co do rzeczywistości. I nagle ta dołująca myśl… Wspomnienie ostatnich dni. Wizja przyszłości…

*Świat tonie.
Pogrąża się w rozpaczy.
Umiera w krwi oceanie.


A potem, nadszedł sen….
__________________
*Aldieb
Dziękuję Al za zgodę na wklejenie tych słów, które napisałaś i za podkłady.
Szera (01:07)