29 listopada 2011
Jestem normalna, tak jak inni
~*~
Droga jakby umykała spod kół pojazdu, mijające nas samochody tylko migały z boku, natomiast nadjeżdżające z przodu zbliżały się w zastraszającym tempie.
Nagle obraz mignął mi przed oczami. Rozbity autobus. Cały pokryty krwią oraz wnętrznościami znajdujących się w nim pasażerów. Gdzie tylko spojrzeć widać pourywane kończyny, czy świecące bielą kości, wystające z połamanych ciał. Cała przednia szyba usmarowana we krwi, kierowca zaczyna zjeżdżać z lepkiej od rdzawobrązowej cieczy kierownicy. I cisza...
Tylko migawka. Nic więcej.
Nie... Znowu?
Wizje powtórzyły się jeszcze kilka razy. Zaledwie ułamki sekundy.
Dojechaliśmy bez problemu.
~*~
"Słońce ty moje, zdajesz sobie sprawę, że to jest tak jakbyś wbiła jej w serce sztylet, a potem go przekręciła?"
~*~
Promienie słoneczne przebijały się przez budynki oraz pojedyncze drzewa, docierając aż do wnętrza autobusu. Siedziałam obok dziewczyny ze sportową torbą, która nie przerywała rozmowy telefonicznej. W pojeździe nie było zbyt tłoczno, być może z powodu dopiero co rozpoczętego roku szkolnego.
Wśród pasażerów stała biała postać. Sylwetką przypominała wyrośniętego psowatego, jednak na pierwszy rzut oka widać było, że nie może być w pełni realna, gdyż jej rysy przez cały czas się zacierały, a jej ciało było półprzezroczyste, zupełnie jak u ducha. Jednak największe wrażenie robiły ślepia. Para czarnych jak noc, bezdennych tuneli. I pysk wykrzywiony w psychodelicznym uśmiechu, ukazującym rzędy ostrych, ciemnych kłów.
Żadna z osób podróżujących autobusem jej nie zauważyła.
"Opowiedziałam Tin o "incydencie" z Sanetille w autobusie. Zasugerowała, że mam schizofrenię. Uroczo."
~*~
Włożyłam
nóż pod lejący się strumień wody, by opłukać go z białej, puszystej
piany. Chciałam już go odłożyć, kiedy się zawahałam... Oparłam ostrze na
wewnętrznej stronie dłoni i palcem drugiej ręki delikatnie
przechyliłam, najpierw w jedną stronę, potem w drugą, jakby
wypróbowując. Następnie przycisnęłam trochę mocniej, aż poczułam ból
rozchodzący się od tego miejsca, nie przebijałam skóry.
Chwyciłam nóż pewniej w rękę i odwróciłam lewy przegub, na którym rysowało się kilka ledwie widocznych, cieniuteńkich blizn.
Głupia.
Jak oparzona wrzuciłam przedmiot do suszarki, powodując przy tym brzęk metalu i ochlapując ścianę kilkoma kroplami wody.
Chwyciłam nóż pewniej w rękę i odwróciłam lewy przegub, na którym rysowało się kilka ledwie widocznych, cieniuteńkich blizn.
Głupia.
Jak oparzona wrzuciłam przedmiot do suszarki, powodując przy tym brzęk metalu i ochlapując ścianę kilkoma kroplami wody.
~*~
"O, widzisz?
Ta tutaj, czarna, ziejąca dziura w moim sercu to ty."
~*~
Wpatrywałam
się ślepo w czarną przestrzeń pokoju. W moim umyśle jak zwykle panował
chaos. Rozbiegane myśli, obrazy nachodzące na siebie, setki nici
krzyżujących się ze sobą. Chaos, a zarazem spokój.
Wbiłam paznokcie w cienką skórę na nadgarstku, po kilku chwilach poczułam uszczypliwe igiełki bólu. Zdarłam naskórek. Ciekawe, tylko tyle, a już bolało...
- Co Ci się stało w rękę?Wbiłam paznokcie w cienką skórę na nadgarstku, po kilku chwilach poczułam uszczypliwe igiełki bólu. Zdarłam naskórek. Ciekawe, tylko tyle, a już bolało...
- Nic... Podrapałam się.
~*~
- Tak, to ja. Co tu robisz?
- Przyszłam podziwiać jak się staczasz.
~*~
Zatrzymałam się gwałtownie. Zauważyłam go tylko kątem oka... Drobny gołąb, całkowicie obdarty ze skóry, ociekający krwią, kulący się na krawędzi chodnika...
Spojrzałam jeszcze raz.
Czerwony papierek po batoniku.
- Jezu...
To tylko papierek po batoniku.
~*~
Tin, 23:23 <3
01:01 :'D
01:01 :I
23:23, przepraszam, musiałam.
Nie masz za co. Jak tylko zobaczyłam godzinę na komórce to już wiedziałam, że to ty. :)
No dobrze, to dobranoc.
24:24
Nie mogę zasnąć. I do tego zaczęłam się gryźć po rękach.
I nie, nie musisz odpisywać.
01:01
Czemu ja po prostu nie mogę zasnąć?
Tak, tak, pytanie retoryczne.
00:00
Zobaczysz, jeszcze będziesz miała mnie dość, Tintinko.~
01:01 Będę Cię prześladować tymi godzinami. :I
~*~
...tylko kto powiedział, że inni są normalni?
-----------------I znów. Urywki scen z reala, fragmenty wpisów z mojego pseudo-pamiętnika, urywki myśli. Co do tych ostatnich nie koniecznie mają związek ze mną. Po prostu tak mi wpadają do głowy, i już.
A na koniec moje smsy do Tintinki. Regularność powtarzających się godzin niezwykle urocza.
I
znów twierdzę, że nie umiem pisać. pfff. Ale miałam potrzebę
opublikowania tego. Sama nie wiem po co. Nawet nie jest ładne. Ani warte
uwagi. fdgjnfmhkgk,jh,g @_@'
trolololo. Ale mi się nie che uczyć. Tak, wiem, znów marudzę. :I