20 listopada 2011
Jeżeli
ktoś nie chce czytać opowiadania, które nie ma sensu i większego
znaczeni to od razu odradzam czytania tego.... Al, potwierdzam Twoje
słowa, ale te opowiadania mi ciążą, więc je opublikuję. Później się
zobaczy co dalej...
_____________________________________________
<podkład: Within Temptation - Lost>
Podobno, gdy z nieba spadnie gwiazda, jakaś dusza właśnie opuściła ten świat…
Szarość
pada na świat. Szukasz światła nadziei, nieświadomy, że stoisz pod samą
jej latarnią. Ze spuszczoną głową pozwalasz, aby smutek nieba spływał
na Ciebie. Bez słowa akceptacji stoisz i patrzysz. Świeża ziemia, a na
niej kwiat. Pod nią zakopałeś żywcem uczucia i resztę życia.
Wkroczyłeś
na ścieżkę rozpaczy i strachu. Z niej nie ma powrotu. Zdezorientowany
idziesz, krok po kroku popadając w ciemność. Czerń staje się jedyną
rzeczą jaką rozpoznajesz. Miałeś wszystko, nie pozostało Ci nic. Pustka.
Klękasz, wbijając spojrzenie w milczący obraz niebios, jakby doszukując
się sprawcy bólu wyrytego w Twym sercu. A smutek szarego nieba spada na
Ciebie z każdą kolejną kroplą. Teraz będziesz podążał tą ścieżką
zgubienia w cichym krzyku, próbując odnaleźć to, co stracone. A życie
zamyka się w czarnym prostokącie, który równie czarny koń pociągnie aż
do bram piekieł.
Stąpasz bez celu. Boso, pod
całunem deszczu. Zagubiony, ze spuszczoną głową. Mijasz ludzi, dla
których jesteś jedynie nic nie znaczącym pyłem. Dociera do Ciebie cichy
płacz i wiesz, że to łzy wylane za Ciebie – symbol Twojego końca. I
nagle krzyk wołający Ciebie, jednak Ty już odszedłeś, Twoje serce
zastygło. Śmierć zamknęła Twe oczy. Stałeś się tylko cieniem w mroku
przeszłości. Niedostrzegalny, spłonąłeś w ogniu. Twoja dusza odeszła, a
uczucia zakopałeś żywcem pod ziemią…
Help me, I'm buried alive!
Samotna
ścieżka zagubiona w szarości deszczowego dnia. Oświetla ją jedynie
ogień, znicz zapalony dla Ciebie. Tlący się ogień pamięci, który powoli
przygasa…
Buried alive!
Wspomnienia
tłoczą się w zakamarkach pamięci, czekając na swoją kolej, aby
wyblaknąć, gdy bez reszty popadniesz w szaleństwo rozpaczy.
Wokół
Ciebie czarny tłum. Łza za łzą. Ale Ty nie płaczesz. Patrzysz na gładki
marmur bezrozumnym spojrzeniem. Nikt nie dostrzeże Twojego otępienia,
które skrywa się pod łzami nieba. One wylewają Twój smutek. Dlaczego nie
Ty?
Chciałbyś zawrócić czas. Akurat w tej
chwili przeanalizować wszystko na chłodno. Ale to już nie wróci. Czas
zatoczył pełne koło, a Ty stałeś się jego ofiarą. Nie, nie Ty… To co
było dla Ciebie wszystkim, lecz nie Ty.
I nagle
nadchodzi to znajome przygnębienie. Poddajesz się, jeszcze zanim
rozpoczęła się walka. To była jedynie próba. Ułamek sekundy, który
ciągnie się zbyt długo i nie zauważasz, jak wszystko znika, traci sens. A
Ty bezpowrotnie odchodzisz wraz z tym. I nagle ciemność , w której się
znajdujesz przeszywa strzał. Otwierasz oczy i rozumiesz, że dalej
podążasz już sam. To boli. Mimo, że dociera do Ciebie kolejny szloch,
nadal pozostajesz bezduszny. Odwracasz wzrok i odchodzisz. To Ty
powinieneś być strażnikiem reguł gry. Ale zawiodłeś. Zrozumiałeś, że
straciłeś kontrolę nad rzeczywistością. Życie, które kiedyś miało
kolorowe barwy poszarzało. A Ty na to pozwoliłeś, nie wyrażając
sprzeciwu. Pozwoliłeś by Twój sen się zmienił, przybrał odcień smutku.
Lecz nie wiedziałeś jak bardzo to rani. Ciepły dotyk odszedł, pozostał
chłód i pustka. Pozwalasz, by niemoc dopadła Twoje serce i z krzykiem
upadasz na kolana.
Help me, I'm buried alive!
Znowu
znajdujesz się w grupie ludzi. Więc biegniesz, by odejść. By zostawić
ból. On i tak Cię dopadnie. Straciłeś. Straciłeś to. Zakopałeś pod
ziemią.
Buried alive!
Ukryłeś
pod gładkim marmurem. Ale krwawa rana pozostała. To jej ostre krawędzie
pokażą, że coś jest nie tak. Zapłoniesz niemocą i upadniesz.
Wykrzyczysz
ból i wylejesz łzy, ale to nie wróci. Pozostanie otępienie i pustka. To
jeszcze nie koniec, a Ty już jesteś zagubiony, bezradny. Życie odebrało
Ci możliwość złapania oddechu, więc dusisz się, powoli umierasz,
zabijany przez własny umysł. Więc po co walczysz? To tylko gra, tylko
życie. To, którego już nie ma. Pieczenie na skórze niesie wspomnienie
ciepła. Ale Ty zakułeś się w lodzie, wspomnienie boleśnie parzy.
Jeden płomień.
Jedna łza.
Jedno istnienie.
A tak wiele znaczyło…
Ale Ty cierpisz w ciszy, odcinając się od świata. Nie martw się. Może to jednak koniec?
Szum
brzóz, które w swych uściskach kryją groby rzeczywistości,
przyćmiewając światło. A na jednej z tabliczek Twoje imię i mały,
gasnący płomyk znicza.
Sam sobie odpowiedz czy to sen, czy rzeczywistość. Tylko kilka rzeczy tu jest pewne.
Jeden płomień.
Jeden ból.
Jedna łza.
Jedna pustka.
Jedno istnienie.
I jedno zakończenie…
_____________________________________
Tak, dużo chaosu.
Dziękuję Al. To dzięki Niej to opowiadanie jest w miarę znośne. Naprawdę dużo mi przy nim pomogła.